Kreowanie chaosu, inspirowanie protestów, manipulowanie opinią publiczną - to niektóre z metod działania Rosji w wojnie hybrydowej, o których opowiadała w PE współautorka raportu nt. dokumentów, jakie wyciekły od doradcy Władimira Putina.
Opracowanie zaprezentowane w Brukseli podczas spotkania, którego gospodarzami byli brytyjski europoseł konserwatystów Geoffrey van Orden i eurodeputowana PiS Anna Fotyga, powstało na bazie dokumentów, które zostały skradzione przez hakerów ze skrzynki mailowej doradcy Putina Władisława Surkowa.
Choć do spowodowania wycieku przyznała się ukraińska grupa hakerska Cyberhunta jeszcze w 2016 r., do tej pory nie było raportu, który pokazywałby na bazie dokumentów metody działania Rosji na Ukrainie. To m.in. efekt tego, że do przeanalizowania było ponad 4 tys. maili.
"Mamy raport przedstawiający działania, które zaczęły się w 2014 r. i trwają do dziś" - mówiła podczas spotkania w Brukseli Fotyga.
Współautorka raportu "The Surkov Leaks" Alja Szandra, która na co dzień jest redaktorem naczelnym gazety internetowej Euromaidan Press, podkreślała, że choć o wojnie hybrydowej ze strony Rosji dużo się mówi, to zwykle na podstawie domysłów.
"Włamanie do e-maila głównego doradcy Putina i jego asystenta zmieniło to, bo dziś mamy możliwość, żeby przyjrzeć się ich strategii od wewnątrz, zajrzeć za kurtyny i zobaczyć, jak ta maszyna działa" - zaznaczyła Szandra.
Raport, który napisała wspólnie z Brytyjczykiem Robertem Seelym, to przewodnik po strategii i taktyce Kremla wobec Ukrainy od rozpoczęcia konfliktu z tym krajem. Chronologicznie przecieki dotyczą okresu, w którym Moskwa realizowała projekt "Noworosja", począwszy od 2014 r. Jego celem było oderwanie południowo-wschodnich regionów Ukrainy od reszty tego kraju.
Gdy to się nie udawało, z wyjątkiem marionetkowych republik ustanowionych w Doniecku i Ługańsku, Kreml zaczął promować ruchy separatystyczne na Ukrainie, czego ostatecznym celem ma być federalizacja. Kampania ta trwa do dziś.
Szandra wskazywała, że przekaz, jaki za pośrednictwem swojej propagandy suflował Kreml, mówił o oddaniu większej władzy na poziom regionalny, by lepiej chronić środowisko naturalne.
"Znacznie łatwiej skorumpować lokalnych polityków, niż tych na poziomie centralnym, łatwiej zablokować aspiracje unijne i NATO-wskie, jeśli trzeba na to zgody autonomicznych regionów" - tłumaczyła pobudki Moskwy redaktor naczelna Euromaidan Press.
Jak zaznaczyła, do działań hybrydowych wykorzystywane były nie tylko media, ale też aktywiści czy nawet politycy. Przykładowym działaniem Rosji było sfinansowanie kampanii wyborczej jednej z partii, by w ten sposób wprowadzić ludzi mających realizować interesy Kremla do parlamentu oraz do ciał przedstawicielskich na innych szczeblach władz.
Szandra portretowała też Surkowa, podkreślając, że nazywany jest on współczesnym Rasputinem - od Grigorija Rasputina, jednego z najbardziej wpływowych ludzi pod koniec rządów cara Mikołaja II.
"Surkow studiował aktorstwo i to widać w sposobie jego pracy na Ukrainie, poprzez kreowanie rzeczywistości czy wykorzystywanie +aktorów+ odgrywających określone role. W projekcie federalistycznym rozdzielił role pomiędzy różnych aktywistów, polityków, ekspertów, którzy promowali to samo przesłanie. Oni wszyscy mieli tworzyć wirtualną rzeczywistość, by przekonać Ukraińców, że oddanie regionom więcej władzy to dobry pomysł" - tłumaczyła.
Prozachodnia aktywistka ostrzegała, że wzorzec metod, jakie Rosja stosuje na Ukrainie, jest również wykorzystywany w innych krajach, w tym tych zachodnich.
Moskwa zaprzeczyła w 2016 r. autentyczności maili, które wyciekły ze skrzynki Surkowa, twierdząc, że w ogóle nie posługuje się on pocztą elektroniczną. Autentyczność dokumentów potwierdziła za to Służba Bezpieczeństwa Ukrainy). Według ukraińskich władz doradca Putina bywał na opanowanych przez prorosyjskich separatystów obszarach Donbasu.
stk/ woj/