Cło na europejskie samochody i otwarcie europejskiego rynku na amerykańskie produkty rolne – to kwestie sporne między UE i USA. W marcu PE przyjmie stanowisko w sprawie kierunku rozmów handlowych.
Negocjacje w sprawie transatlantyckiego partnerstwa handlowo-inwestycyjnego (TTIP) zostały wstrzymane w 2016 r., po objęciu prezydentury przez Donalda Trumpa. Po trzech latach przerwy UE i USA wracają do rozmów.
Kiedy Donald Trump nałożył dodatkowe cło na przywóz stali i aluminium, posłowie do PE uznali to za niedopuszczalne i niezgodne z zasadami WTO. Wyrazili również zaniepokojenie w związku z cłem nałożonym w USA na hiszpańskie oliwki w styczniu 2018 r. (USA uznały, że oliwki są przywożone po cenie poniżej ceny rynkowej).
Napięcie wzrosło w ubiegłym roku, kiedy to Trump zagroził wprowadzeniem dodatkowych ceł na samochody europejskie w imię bezpieczeństwa narodowego. Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker spotkał się w imieniu UE z Trumpem, aby omówić te groźby, i obie strony postanowiły wznowić rozmowy handlowe.
Negocjacje w imieniu UE będzie prowadzić Komisja Europejska, ale jej mandat wymaga zatwierdzenia. Parlament przyjmie stanowisko w tej sprawie w marcu. W lutym rezolucję przegłosowała komisja handlu międzynarodowego PE; wezwała w niej do rozpoczęcia rozmów, ale tylko pod pewnymi warunkami. Posłowie opowiadają się za ochroną kluczowych europejskich interesów, dlatego w rezolucji wzywają, aby USA zniosły cło na aluminium i stal. Zgodnie z komisyjną propozycją w rozmowach mają być uwzględnione samochody i cła na samochody, ale wyłączone ma być rolnictwo.
Pomyślne zakończenie rozmów wcale nie jest pewne. Unia chce chronić swój przemysł samochodowy, a USA pragną zmusić UE do łatwiejszego przyjmowania w Europie produktów sprzedawanych przez amerykańskich rolników.
„Tradycyjnie UE jest ostrożniejsza, jeśli chodzi o w produkcję żywności – zakazane jest wprowadzanie do obrotu produktów takich jak wołowina poddana działaniu hormonów czy kurczaki myte w chlorze” – wyjaśnia PE w komunikacie.
Losów rozmów nie jest pewny również niemiecki członek grupy S&D, przewodniczący komisji handlu międzynarodowego Bernd Lange, który był głównym posłem PE wyznaczonym do rozmów w sprawie TTIP. „Nie jestem pewien, co się stanie, zobaczymy.” – powiedział. „Próbujemy stworzyć system handlowy oparty na zasadach. Nasze umowy dwustronne opierają się na jasnych zasadach, a nie na sile” – zaznaczył.
Lange stwierdził też, że Parlament Europejski mógłby odgrywać ważną rolę we wspieraniu stosunków między UE a USA. „W konstytucji Stanów Zjednoczonych uprawnienia w dziedzinie handlu ma Kongres, który dysponuje pewnymi aktami delegowanymi, aby przekazywać władzę prezydentowi. Oba parlamenty odgrywają ważną rolę... i oba są potrzebne, aby w tym zglobalizowanym świecie trochę uporządkować handel i bezpieczeństwo” – ocenił.
Wszelkie ewentualne porozumienia wynikające z rozmów UE-USA, zanim będą mogły wejść w życie, muszą zostać zatwierdzone przez Parlament Europejski.
Handel już wcześniej był powodem starć między USA i UE, tak było np. z cłem nałożonym na banany, co ułatwiło niektórym krajom Afryki, Karaibów i Pacyfiku eksport do UE kosztem krajów Ameryki Łacińskiej. UE nie zgadzała się również ze Stanami Zjednoczonymi i Kanadą w kwestii wołowiny uzyskiwanej z bydła poddawanego działaniu hormonów, którą uznała za potencjalne zagrożenie dla zdrowia. Sprawa została rozwiązana w 2012 r., kiedy to UE zgodziła się na zwiększenie przywozu z obu krajów wołowiny bez hormonów.
aba/