Parlament Europejski upamiętnił na sesji w Brukseli 75. rocznicę wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. W poruszającym przemówieniu ocalała z Zagłady Liliana Segre mówiła o obojętności, strachu i bólu, który towarzyszył jej w czasie Holokaustu.
Europosłowie uczcili minutą ciszy ofiary Holokaustu. W specjalnej części posiedzenia PE poza Segre, dożywotnią członkinią włoskiego Senatu, i Anitą Lasker-Wallfisch, światowej sławy wiolonczelistką i ocalałą członkinią Orkiestry Kobiecej w Auschwitz wzięło udział całe kolegium unijnych komisarzy z Ursulą von der Leyen na czele.
"Jako Niemka odczuwam głęboką winę (...) Ofiary, którym teraz oddajemy hołd, zostały zabite w imieniu mojego kraju" - mówiła przewodnicząca KE.
Jak zaznaczyła Zagłada nie zaczęła się w Auschwitz, czy innych obozach, ale od mowy nienawiści wobec Żydów i czynów, które za nią podążyły. Przestrzegała przy tym, by nie zapominać o tej tragedii i jej przyczynach.
"Musimy być czujni, pamiętać o naszej historii, bronić nienaruszalności, godności każdego człowieka, bronić wartości naszej demokracji. Jesteśmy to winni ofiarom Holokaustu" - apelowała von der Leyen.
89-letnia dziś Liliana Segre wspominała, że w styczniu 1945 roku wykonywała niewolniczą pracę w fabryce amunicji Union i została zmuszona do czegoś, co później nazwano marszem śmierci. "Ja nie zostałam wyzwolona 27 stycznia przez Armię Czerwoną. Byłam częścią grupy ponad 50 tysięcy wciąż żywych więźniów, którzy zostali zmuszeni do tego trwającego miesiącami marszu" - podkreśliła.
Opowiadała, że mimo zmęczenia więźniowie nie mogli się opierać o siebie wzajemnie, a gdy ktoś upadł to był zabijany przez strażników. "Nie chcieliśmy zginąć. Byliśmy szaleńczo przywiązani do życia, jakiekolwiek by ono nie było. Dlatego stawialiśmy krok za krokiem, noga za nogą. Jedliśmy co tylko obrzydliwego nie znaleźliśmy po drodze, również śnieg, jeśli tylko nie był brudny od krwi" - mówiła kobieta, która przeżyła tę traumę w wieku 13 lat.
Jak relacjonowała Segre okna domów wzdłuż trasy były zamknięte i w Polsce i w Niemczech. "Nikt nam nie pomagał, nie rzucił kawałka chleba. Czuliśmy strach" - wspominała. Mówiła też o włoskich sąsiadach, którzy pomagali nazistom, donosili im o ukrywających się Żydach i zabierali ich majątki.
Kobieta opowiadała, że po powrocie do kraju koledzy i koleżanki pytali ją, co się z nią działo i dlaczego nie chodziła do szkoły. "Byłam dzieckiem, zranionym dzieckiem, dzieckiem, które już nie umiało jeść nożem i widelcem, bo byłam przyzwyczajona do tego, że trzeba pożerać wszystko. Jak zwierzęta żreć, a nie jeść" - opowiadała.
Szef Parlamentu Europejskiego David Sassoli mówił, że w Auschwitz zakwestionowana została istota człowieczeństwa przez wolę nazistowskiego reżimu eksterminacji narodu żydowskiego, a wraz z nim Romów, Słowian, przeciwników politycznych i osób homoseksualnych.
"Nazizm i rasizm nie są opiniami, ale przestępstwami. Ilekroć czytamy w gazetach o aktach przemocy, atakach lub rasistowskim lżeniu, musimy traktować te ataki jak skierowane na każdego z nas. To są ataki na Europę i wartości, które ona reprezentuje" - zaznaczył.
W czasie uroczystości w Parlamencie Europejskim wykonano "Modlitwę" z "Życia Żydowskiego" Ernesta Blocha na wiolonczeli i fortepianie, a na zakończenie ceremonii "Kadisz" Maurice'a Ravela przez Naomi Couquet i kwartet Karskiego (Karski Quartet).
stk/ woj/