Parlament Europejski zaczął we właściwy sposób postrzegać zagrożenia ze wschodu i dostrzegł przyczyny niestabilności w naszym południowym sąsiedztwie – uważa posłanka Anna Fotyga (PiS/EKR).
Podsumowując obecną kadencję PE, przewodnicząca Podkomisji Bezpieczeństwa i Obrony zaznacza jednak, że nie udało się uniknąć nieprzyjemnych debat, potwierdzających istnienie podwójnych standardów oraz pozatraktatowych mechanizmów kierowania UE.
Pytana o osobisty sukces w kończącej się kadencji Fotyga wymienia m.in. zwrócenie uwagi europarlamentu na kwestie bezpieczeństwa w basenie Morza Bałtyckiego i uświadomienie zagrożenia wynikającego z postępującej na niespotykaną skalę militaryzacji Obwodu Kaliningradzkiego.
PAP: Co w Pani ocenie udało się osiągnąć Parlamentowi Europejskiemu, a czego nie udało się osiągnąć, w kadencji 2014-2019?
Anna Fotyga: Przede wszystkim został nam jeszcze miesiąc pracy. Szczególnie mijający tydzień jest dla mnie dosyć istotny, gdyż w Strasburgu omawialiśmy trzy raporty, a także istotny dokument o przyszłych stosunkach UE-Rosja, którego jestem współautorką. Do tego nadzwyczajne posiedzenia Podkomisji Bezpieczeństwa i Obrony (SEDE), którą kieruję, z udziałem ambasadorów państw członkowskich przy komitecie politycznym i bezpieczeństwa (PSC) oraz transatlantyckich ekspertów zajmujących się rosyjską wojną hybrydową na Ukrainie. Odpowiadając na Pana pytanie – to właśnie wiele podobnych tygodni, wypełnionych eksperckimi spotkaniami, negocjacją dokumentów, czy debatami sprawiły, iż, w moim przekonaniu, Parlament Europejski we właściwy sposób postrzega zagrożenia ze wschodu czy dostrzegł przyczyny niestabilności w naszym południowym sąsiedztwie. W tym kontekście cieszę się, że udało nam się zbudować duże poparcie dla mojego raportu na temat Afganistanu. Niestety, w tej kadencji nie udało się nam uniknąć także nieprzyjemnych debat, potwierdzających istnienie podwójnych standardów oraz pozatraktatowych mechanizmów kierowania UE, co od początku zdecydowanie krytykuję.
- Co postrzega Pani jako osobisty sukces? Co udało się Pani zrobić dla Polski, dla swojego regionu?
- Przede wszystkim jako przewodniczącej SEDE udało mi się zwrócić należną uwagę na sytuację bezpieczeństwa w naszym regionie, w tym w basenie Morza Bałtyckiego. W tych kwestiach udało się osiągnąć cały szereg mniejszych i większych sukcesów, z których szczególnie ważnym, z perspektywy mojego regionu, jest postawienie wysoko na agendzie Parlamentu Europejskiego zagrożenia wynikającego z postępującej na niespotykaną skalę militaryzacji Obwodu Królewieckiego. Chciałabym jednak podkreślić, że podejmowałam szereg działań także w innych obszarach. Od początku przyjęłam zdecydowaną postawę wobec tekstu dyrektywy o prawach autorskich, wspierając zapisy o wolności sieci w trakcie powstawania jej tekstu, a następnie na każdym etapie jej procedowania. Od początku kadencji walczyłam z podwójnymi standardami produktów sprzedawanych w Europie Środkowej i Zachodniej i chociaż na początku Komisja Europejska próbowała bagatelizować problem, wraz z grupą europosłów z regionu, ponad podziałami politycznymi, doprowadziliśmy w 2018 roku do podjęcia przez KE konkretnych działań w tym zakresie. Ponadto, moja działalność w ramach pełnionego mandatu polskiego posła do Parlamentu Europejskiego obejmowała także wiele spraw z zakresu walki z terroryzmem. W tej i innych dziedzinach byłam rzeczniczką bliskiej współpracy transatlantyckiej.
W ramach sprawowanych przeze mnie funkcji promowałam na forum UE polską działalność naukową i naszych ekspertów. Dbałam o to, aby byli obecni na prowadzonych przeze mnie posiedzeniach SEDE, konferencjach, wysłuchaniach publicznych. Ich wystąpienia, dotyczące nie tylko Rosji, ale także Afryki, nieproliferacji, czy bezpieczeństwa morskiego, spotykały się z uznaniem. Udało mi się także zorganizować całą serię istotnych wydarzeń promujących polską kulturę, historię, sztukę, często związaną także z Pomorzem. Wraz z moim zespołem przybliżaliśmy społeczności międzynarodowej sylwetki Żołnierzy Wyklętych, ks. Prymasa Wyszyńskiego, bł. ks. Popiełuszki, gen. Kuklińskiego, bohaterów Solidarności. Zapoznawaliśmy ich z tragicznymi, nieznanymi tu kartami naszej historii, takimi jak Obława Augustowska.
Promowałam również pomorskie uczelnie, prezentując działalność i osiągnięcia Akademii Sztuk Pięknych, Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, filharmonii, chórów, czy Muzeum Drugiej Wojny Światowej w Gdańsku. Część z mojej aktywności w Brukseli udało mi się przenieść także do Trójmiasta, gdzie zorganizowałam konferencje na temat współpracy w zwalczaniu terroryzmu, bezpieczeństwa morskiego czy bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni, z udziałem wysokiej klasy międzynarodowych ekspertów. W pamięci wielu osób mocno zapadła konferencja, która odbyła się w związku z 3 rocznicą okupacji Półwyspu Krymskiego przez Federację Rosyjską, którą zorganizowałam w historycznej Sali BHP Stoczni Gdańskiej.
Cieszę się także, że mogłam zorganizować w Brukseli szereg wydarzeń związanych ze stuleciem odzyskania niepodległości, ze wspaniałym koncertem, wystawą sztuki, debatą historyczną, zaangażowaniem polonijnej młodzieży.
- W swojej działalności mocno angażowała się Pani w kwestie przeciwdziałania dezinformacji i zwalczania wrogiej propagandy. W przyjętym w styczniu 2019 r. raporcie Pani autorstwa jest m.in. zalecenie dla państw członkowskich, aby wprowadziły ramy prawne umożliwiające solidną reakcję UE na zagrożenia tego typu. W kontekście majowych wyborów do PE, czy nie jest już za późno na takie działania?
- Kwestię wojny informacyjnej podjęłam już na początku kadencji na posiedzeniach SEDE. Wspomniany przez Pana raport był wyrazistym dokumentem, nazywającym rzeczy po imieniu, stąd wywołał on duży oddźwięk i dyskusje. Taka była jednak wówczas potrzeba - obudzenia brukselskich elit. Od wspomnianego raportu wspólnie z kolegami z niemal wszystkich grup politycznych podjęliśmy szereg działań, angażując środowiska akademickie, think-tanki, organizacje pozarządowe. Bardzo cenię sobie współpracę z kolegami ze Stanów Zjednoczonych, ale także państw bałtyckich, Szwecji czy Gruzji. Dzisiaj przyjmujemy kolejne rekomendacje, tym razem z szerokim poparciem, co pokazało głosowanie na Komisji Spraw Zagranicznych kilka tygodni temu. W moim przekonaniu Parlament Europejski spełnił tutaj swoją rolę, będąc nie tylko forum szerokiej debaty, wymiany poglądów, ale także pozytywnej presji na instytucje, równocześnie pozostając partnerem dla państw członkowskich. W efekcie Komisja Europejska, w ramach przez nas wyznaczonych, przygotowała Plan działania na rzecz zwalczania dezinformacji czy opracowała Kodeks postępowania dla mediów społecznościowych. Jak podkreślamy w sprawozdaniu, wolność słowa i wypowiedzi, a także pluralizm mediów, stanowią sedno prężnych społeczeństw demokratycznych i zapewniają najlepszą ochronę przed dezinformacją i wrogą propagandą. Cenzura by nas osłabiła.
- Jeśli zostanie Pani ponownie wybrana, to jakie priorytety stawia sobie Pani na kolejną kadencję PE?
- Z pewnością chciałabym kontynuować działania, które w tej kadencji okazały się skuteczne, szczególnie te dotyczące bezpieczeństwa regionu. O ile wyborcy tak zdecydują, w nowej kadencji chciałabym także skupić się mocniej na problemach, które pojawiały się już w mojej aktywności, a którym w moim przekonaniu trzeba nadać większe znaczenie i głośno o nich mówić. Mam tutaj na myśli m.in. problem broni chemicznej na dnie mórz i oceanów, w tym naszego Bałtyku, czym udało się już mocno zainteresować Komisję Europejską. Chciałabym jeszcze raz podkreślić, iż mandat europosła nie ogranicza się do zamkniętego katalogu spraw. Tak jak obecnie, tak i w przyszłej kadencji, najważniejszym priorytetem będą dla mnie nasze polskie sprawy i w ramach tych spraw jestem i na pewno nadal będę aktywna.
- W jaki sposób politycznie zmieni się europarlament - i czy w ogóle się zmieni - w kolejnej kadencji?
- Cały świat idzie do przodu. Niedługo wkroczymy w trzecią dekadę XXI wieku, ze wszystkimi jej technologicznymi zaletami, ale także i wyzwaniami. Z pewnością jednym z nich będzie poszukiwanie nowej równowagi po opuszczeniu Unii przez Wielką Brytanię. W wielu obszarach będziemy musieli być bardziej skuteczni, w tym w budowaniu nowych sojuszy. Jestem jednak przekonana, iż odwaga i zdecydowanie w prezentowaniu naszej polskiej agendy, przyniesie spodziewane skutki.
Rozmawiał: Marcin Przybylski