Brytyjska Izba Gmin odrzuciła w poniedziałek cztery alternatywne plany ws. wyjścia W. Brytanii z UE po tym, jak żadna z przedstawionych propozycji nie uzyskała większości głosów. Najbliżej zwycięstwa była propozycja stworzenia unii celnej ze Wspólnotą.
W serii orientacyjnych głosowań parlamentarzyści mieli do wyboru cztery propozycje: stworzenie unii celnej między Zjednoczonym Królestwem a Unią Europejską; uzyskanie członkostwa w Europejskim Stowarzyszeniu Wolnego Handlu (EFTA) i Europejskim Obszarze Gospodarczym (EOG) oraz porozumienia celnego z UE (tzw. Wspólny Rynek 2.0); organizację referendum ratyfikacyjnego dla jakiegokolwiek porozumienia z UE w sprawie opuszczenia Wspólnoty a także zobowiązanie rządu do jednostronnego wycofania się z brexitu, w razie niezdolności uzyskania przedłużenia procesu, lub alternatywnego porozumienia z opcją podjęcia kolejnej próby w przyszłości.
Na mocy przyjętego w poniedziałek porządku obrad Izby Gmin posłowie mają prawo do przeprowadzenia kolejnej, trzeciej sesji orientacyjnych głosowań podczas środowego posiedzenia parlamentu. Wstępny zarys tych planów będzie musiał być zatwierdzony najpóźniej we wtorek wieczorem.
Najbliżej zwycięstwa w poniedziałkowym głsowaniu była propozycja dotycząca unii celnej (porażka różnicą trzech głosów, 273 do 276). Wyprzedziła ona sugestię organizacji referendum ratyfikacyjnego (12 głosów różnicy, 280 do 292).
Większym marginesem odrzucono pozostałe dwie sugestie oparte o członkostwo EFTA/EOG i unii celnej (różnica 21 głosów, 261 do 282) oraz wycofania się z procesu wyjścia z Unii Europejskiej (różnica 101 głosów, 191 do 292).
Wyniki tych głosowań - przeprowadzonych dzięki decyzji parlamentarzystów o czasowym zawieszeniu konwencji, która zwyczajowo przyznaje kontrolę nad porządkiem obrad rządowi - nie są wiążące prawnie, ale stanowiłyby polityczną instrukcję dla rządu.
Co jednak istotne dla premier Theresy May, żadna z alternatyw nie uzyskała jednak wyższego poparcia od odrzuconego w ubiegły piątek rządowego projektu umowy wyjścia z Unii Europejskiej, który przy trzecim głosowaniu uzyskał poparcie 286 posłów.
Wielka Brytania ma czas do 12 kwietnia, by zdecydować się albo na brexit bez umowy, albo na wielomiesięczne przedłużenie swego członkostwa w UE i znalezienie nowego wyjścia z impasu politycznego. Mogłoby ono polegać na przykład na drugim referendum lub znacznej zmianie proponowanego modelu relacji z UE (np. pozostanie we wspólnym rynku lub w unii celnej). Taki scenariusz wymagałby jednak najprawdopodobniej udziału w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego.
W reakcji na wynik poniedziałkowego głosowania, brytyjski minister ds. wyjścia z UE Stephen Barclay podkreślił, że Izba Gmin "po raz kolejny nie uzyskała jasnej większości dla żadnej (alternatywnej) opcji" ws. brexitu i wezwał posłów do jak najszybszego wypracowania porozumienia tej sprawie.
Barclay przypomniał, że "w wyniku piątkowej decyzji o nieudzieleniu poparcia umowie wyjścia, domyślna sytuacja zapisana w prawie jest taka, że Zjednoczone Królestwo opuści Unię Europejską za 11 dni".
"Ta Izba wielokrotnie odrzucała (propozycję) wyjścia bez umowy oraz nieopuszczenia Wspólnoty, więc jedyną opcją jest znalezienie drogi naprzód, która pozwoli na wyjście na mocy jakiegoś porozumienia. Rząd uważa, że najlepszym rozwiązaniem jest doprowadzenie do tego jak najszybciej" - tłumaczył.
Minister ds. brexitu zaznaczył także, że w razie przyjęcia prawnie wiążacego projektu umowy jeszcze w tym tygodniu "wciąż może być możliwe uniknięcie organizacji wyborów do Parlamentu Europejskiego".
Jak dodał, we wtorek rano odbędzie się posiedzenie rządu, na którym przedyskutowane zostaną wyniki poniedziałkowego głosowania.
Wcześniej media zwróciły jednak uwagę, że oprócz zwykłego posiedzenia gabinetu premier May odbędzie się także oddzielne, polityczne spotkanie, które różni się tym, że nie biorą w nim udział urzędnicy służby cywilnej. Według spekulacji, wśród poruszanych tematów ma być m.in. brana pod uwagę próba przełamania impasu politycznego przez zwołanie przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Ostatnie sondaże sugerują jednak, że po ich przeprowadzeniu w Izbie Gmin nadal nie byłoby większości głosów dla żadnej z partii.
Dziennik "The Times" ujawnił z kolei, że minister finansów Philip Hammond planuje poruszyć propozycję organizacji drugiego referendum ws. wyjścia z Unii Europejskiej, podkreślając, że może to być jedyne wyjście z obecnego kryzysu politycznego.
Wyniki poniedziałkowego głosowania dodatkowo ujawniły skalę podziałów w obu największych ugrupowaniach, które były wewnętrznie podzielone w ocenie wszystkich czterech propozycji. Ponad 80 proc. posłów rządzącej Partii Konserwatywnej głosowała przeciwko poprawkom, pokazując, że są znacznie bliżej rządowej umowy ws. wyjścia z UE lub alternatywnie bezumownego opuszczenia Wspólnoty niż którejkolwiek z proponowanych, łagodniejszych alternatyw.
W ramach frustracji z powodu braku rozwiązania, wpływowy poseł progresywnego skrzydła ugrupowania i autor propozycji opierającej się o członkostwo w EFTA i EOG, Nick Boles ogłosił rezygnację z członkostwa w partii, oskarżając torysów o "niezdolność do kompromisu".
Były wiceminister w rządzie Davida Camerona i współzałożyciel konserwatywnego think-tanku Policy Exchange już wcześniej zrezygnował z członkostwa w lokalnych strukturach torysów, ale w poniedziałek opuścił w ogóle partię i będzie kontynuował sprawowanie mandatu jako poseł niezrzeszony.
Szef Rady Europejskiej Donald Tusk już w piątek poinformował, że w związku z odrzuceniem porozumienia o brexicie przez brytyjską Izbę Gmin zwołuje na 10 kwietnia nadzwyczajny szczyt UE.
Z Londynu Jakub Krupa
jakr/stk/kic/