Rosja nadal okupuje gruzińskie regiony Abchazję i Osetię Południową, a ich gruzińscy mieszkańcy są prześladowani, nie mają dostępu do właściwej edukacji i opieki medycznej - mówili uczestnicy konferencji w PE w Brukseli ws. sytuacji w tym regionie.
Podczas spotkania w Parlamencie Europejskim, którego organizatorem była europosłanka Anna Fotyga (PiS), wyświetlono fragmenty filmu dokumentalnego gruzińskiej reżyserki Anuny Bukii "Przepłynęłam rzekę Inguri". To rzeka na Kaukazie Zachodnim, która oddziela gruziński region Megrelii-Górnej Swanetii od separatystycznej Abchazji.
Film opowiada historię młodej kobiety, która decyduje się odnaleźć swój rodzinny dom utracony z powodu wojny, gdy miała 4 lata. Jedyną szansą na dotarcie do okupowanego obszaru jest potajemne przekroczenie granicy, którą jest rzeka. Próbując dostać się do domu, bohaterka spotyka się z ludźmi, którym wojna w Abchazji w latach 90. zabrała domy i którzy musieli budować swoje życie na nowo w innych regionach kraju.
Nino Lomjaria, rzeczniczka praw obywatelskich Gruzji, która wzięła udział w konferencji, mówiła, że na terenach okupowanych gruzińskich prowincji stale dochodzi do poważnego łamania praw człowieka. Wskazywała, że osoby odpowiedzialne za morderstwa polityczne są na wolności, mimo że ich tożsamość jest znana.
Problemem, jak mówiła, jest ciągle ograniczona możliwość przekraczania granicy, słaba edukacja i dostęp do służby zdrowia. Tłumaczyła, że w efekcie okupacji ambulanse z chorymi nie mogą przekraczać umownej granicy (administracyjnej linii podziału), żeby przetransportować potrzebujących pomocy ludzi z okupowanych terytoriów. Zaznaczyła, że problem nie dotyczy tylko Gruzinów w Abchazji i Osetii Południowej, ale także Abchazów i Osetyjczyków, którzy nie mogą dostać się przez quasi-granicę na pozostałe terytorium Gruzji.
Obecni na konferencji Gruzini podkreślali, że w ciągu jednego dnia w tych regionach zakazano używania w szkołach języka gruzińskiego i wprowadzono obowiązkowy rosyjski. "Ofiarami są także etniczni Abchazi i Osetyjczycy. Ich dzieci nie mając edukacji nie mają przyszłości. Z kolei osoby starsze pozbawione są opieki lekarskiej" – dodała Lomjaria.
Jej zdaniem cały czas istnieje ryzyko eskalacji konfliktu w regionie. "Jesteśmy bardzo wdzięczni za pomoc Unii Europejskiej i jej instytucji unijnych w kwestii ochrony praw człowieka na tych terytoriach. (...) Cieszyłabym się, gdyby było więcej dyskusji o sytuacji praw człowieka na okupowanych terytoriach" - mówiła. W jej opinii sytuacja wygląda obecnie nawet gorzej niż 11 lat temu. "Doprowadzono do pełnej izolacji okupowanych terytoriów. Gruzini nie mogą uczestniczyć nawet w pogrzebach swoich bliskich" – wskazywała.
Fotyga zaznaczyła, że wydarzenia w Gruzji są częścią realizowanej przez Rosję sekwencji działań. Przypomniała, że w regionie działa unijna stała misja, która monitoruje sytuację na okupowanych terytoriach. Sama, jak mówiła, wielokrotnie przewodniczyła misjom PE na tych obszarach i rozmawiała z ludźmi, którzy są dotknięci tym konfliktem. Podkreślała też, że ogromne znaczenie ma chęć gruzińskiego rządu do angażowania się w dialog, tak aby poprawić sytuację ludzi. "Niestety, nie widać dobrej woli po drugiej stronie" - zaznaczyła. "Chociaż od wojny minęło już ponad 11 lat, proces +borderyzacji+, przesuwania granicy, krok po kroku, ma miejsce niemal codziennie. Dzielone są wioski, rodziny. Zagrożona jest także infrastruktura krytyczna, jak strategiczne linie przesyłowe" – dodała polska europosłanka.
Natalie Sabanadze, ambasador Gruzji przy UE przypomniała, że niedopuszczenie unijnej misji do realizowania mandatu na obszarze Abchazji i Osetii Południowej jest łamaniem prawa międzynarodowego. "To nie tylko agresja na terytorium Gruzji, ale także wobec gruzińskich obywateli. Porwania nie są wyjątkiem. Rosja przez tego typu operacje chce ukarać Gruzję. Sytuacja, szczególnie w odniesieniu do praw człowieka, nie powinna i nie musi być aż tak napięta. Rosja nie może bezkarnie tak postępować. Konflikt zniknął z czołówek gazet, ale problem wcale nie został rozwiązany. Jego ofiarami są konkretni ludzie. Pół miliona uchodźców to pięć procent gruzińskiej populacji. Dwoje z nich jest dzisiaj tutaj z nami" – mówiła gruzińska ambasador, dodając, że jej kraj złożył do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka 500 spraw.
Od 1992 r. Abchazja pozostaje poza zwierzchnością władz gruzińskich. Organizacje międzynarodowe - m.in. ONZ i Rada Europy - uznają Abchazję za część składową Gruzji. Separatystyczny rząd Abchazji przyjmuje, że jest ona niepodległym państwem; jednostronna proklamacja niepodległości nastąpiła w 1992 roku. Niepodległość Abchazji uznaje zaledwie kilka państw, m.in. Rosja, Nikaragua, Wenezuela i Syria.
Po konflikcie zbrojnym Gruzji z Rosją w 2008 r. Rosja przyczyniła się w decydującym stopniu do przetrwania niezależnego od Tbilisi państwa abchaskiego poprzez wsparcie militarne i finansowe. Moskwa ma szerokie wpływy polityczne i wojskowe we władzach republiki, będąc w istocie gwarantem jej istnienia.
Drugim regionem, który oderwał się od niej w latach 90. i przy nieformalnym wsparciu Moskwy uzyskał faktyczną niezależność od Tbilisi, jest Osetia Południowa.
luo/ woj/