W niewiążącej rezolucji przyjętej w czwartek Parlament Europejski wezwał do nałożenia sankcji przez Unię Europejską m.in. na gruzińskiego premiera Irakliego Kobachidze. Odrzucił wynik wyborów parlamentarnych w Gruzji z października i zaapelował o ich ponowne przeprowadzenie w ciągu roku.
Rezolucje PE nie mają charakteru wiążącego, ale ich wynik stanowi polityczną presję na Komisję Europejską, która może zaproponować sankcje, oraz na kraje członkowskie, które muszą je przyjąć jednomyślnie.
PE wezwał do nałożenia sankcji i ograniczenia kontaktów z gruzińskim rządem przez UE. Unijnymi obostrzeniami, w ocenie izby, powinny zostać objęte osoby w rządzie, w tym stojący na jego czele Irakli Kobachidze.
Europosłowie potępili także Rosję za ingerencję w proces wyborczy w Gruzji. Ostrzegli też, że jeśli gruzińskie władze spróbują zdelegalizować partie polityczne, to będzie to skutkować dalszą izolacją kraju i uniemożliwi starania Gruzji o członkostwo w UE.
W ocenie PE gruzińskie wybory nie były ani wolne, ani uczciwe, w ich efekcie Gruzja oddala się od demokratycznej ścieżki rządów prawa, za co w pełni odpowiedzialna jest rządząca tym krajem partia Gruzińskie Marzenie.
W rezolucji napisano, że wyniki wyborów zaprezentowanych przez gruzińską Centralną Komisję Wyborczą są niewiarygodne i nie odzwierciedlają woli gruzińskich wyborców. Dlatego w ciągu roku powinny zostać powtórzona.
Debatę w PE przyjęto głosami 444 posłów, 72 było przeciwko, 82 wstrzymało się od głosu.
Wśród krajów członkowskich poparcie dla Gruzińskiego Marzenia zadeklarowały Węgry. Może to utrudnić potencjalne działania UE wobec gruzińskiego rządu.
Tymczasem w pracach gruzińskiego parlamentu biorą udział tylko deputowani Gruzińskiego Marzenia, którzy w czwartek jednogłośnie zaakceptowali skład nowego rządu. Opozycja nie uznaje wyników październikowych wyborów parlamentarnych i nie bierze udziału w obradach.
Z Brukseli Magdalena Cedro (PAP)
mce/ zm/