Dania, która 1 lipca przejęła od Polski prezydencję w Radzie UE, chce szybkiego zakończenia prac nad stanowiskiem negocjacyjnym Rady ws. nowego celu klimatycznego na 2040 r. Parlament Europejski jest jednak wobec tego sceptyczny.
2 lipca Komisja Europejska zaproponowała nowy cel klimatyczny na 2040 r. Zgodnie z projektem emisje gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej mają zostać zredukowane o 90 proc. w porównaniu do poziomów z 1990 r. Cel ten ma pomóc UE w osiągnięciu neutralności klimatycznej do 2050 r.
Żeby propozycja KE stała się prawem, musi zostać poparta przez państwa członkowskie w ramach Rady i Parlament Europejski. Obie instytucje muszą przyjąć mandat negocjacyjny i w toku rozmów znaleźć kompromisowe rozwiązanie.
W połowie lipca, na posiedzeniu ambasadorów państw członkowskich w Brukseli, Dania zaproponowała, aby Rada przyjęła swój mandat negocjacyjny już na początku września.
Z informacji PAP wynika, że wiele państw członkowskich wyraziło zaskoczenie, iż duńska prezydencja chce tak szybko po publikacji propozycji KE przejść do przyjęcia mandatu.
- Duńska prezydencja wyznaczyła napięty harmonogram, planując przyjęcie stanowiska negocjacyjnego do połowy września, co w praktyce daje tylko około trzech tygodni na prace nad tekstem – przekazało źródło dyplomatyczne.
Jak dowiedziała się PAP, na spotkaniu wiele państw członkowskich wyraziło obawy z powodu planów tak szybkiego procedowania przepisów wprowadzających nowy cel, bez pogłębionej dyskusji. Dotyczyły m.in. akceptacji społecznej dla propozycji, finansowania decyzji związanych z wprowadzeniem celu i jego wpływu na konkurencyjność unijnej gospodarki.
Niektóre kraje, takie jak Polska, Francja i Czechy, wyrażają obawy dotyczące potencjalnych trudności w realizacji celu. Z kolei państwa takie jak Niemcy, Dania, Holandia i Szwecja popierają projekt, podkreślając znaczenie ambitnej polityki klimatycznej dla UE.
Zastrzeżenia dotyczące projektu wyrażane są w Parlamencie Europejskim.
- W PE nie ma szerokiej zgody dla wdrażania celu redukcji emisji o 90 proc., w porównaniu do poziomów z 1990 r., z uwagi na związane z tym koszty dla europejskiej gospodarki. Działania Danii można odebrać jako próbę wywarcia presji na PE, żeby przyjął szybko swój mandat negocjacyjny. Tak się jednak nie stanie – przekazało PAP wysokie rangą źródło w PE.
Polscy europosłowie są sceptyczni wobec tych rozwiązań.
Europoseł Dariusz Joński (PO) ocenił w rozmowie z PAP, że propozycja dotycząca celu jest „nierealna”. - Większość krajów europejskich po prostu nie zrealizuje tego celu. Od samego początku zwracaliśmy uwagę, że jest to po prostu nierealne i że to ogranicza europejską gospodarkę. Na pewno Polska delegacja w Europejskiej Partii Ludowej w tej sprawie jest jednomyślna. Będziemy namawiać kolegów z Europy - można powiedzieć, zachodniej Europy - żeby po prostu to urealnić - powiedział Joński, dodając, że w PE podobnie myśli duża grupa europosłów.
W podobnym duchu wypowiada się europosłanka Anna Zalewska (PiS). Jak powiedziała PAP, duńska prezydencja na posiedzeniach komisji w PE, podczas których prezentowała swoje priorytety, informowała, że chce szybko prowadzić prace nad przyjęciem celu klimatycznego na 2040 r., mimo że jest to, w jej opinii, kwestia kontrowersyjna. Jej zdaniem brakuje analiz wpływu wprowadzenia takiego celu na unijną gospodarkę. Dodała, że jej grupa - Europejskich Konserwatystów i Reformatorów - opowiada się jednomyślnie przeciwko przyjęciu celu w formie proponowanej przez Komisję Europejską.
Komisarz ds. klimatu Wopke Hoekstra przyznał 2 lipca, że temat jest wrażliwy, ale upał, który panuje w Europie, pokazuje, że sprawa pozostaje aktualna. Podał, że, według badania Eurobarometru z końca czerwca br., 85 proc. Europejczyków jest zaniepokojonych zmianami klimatu, ale wielu z nich martwi się jednocześnie o to, co działania klimatyczne będą dla nich oznaczać. Jak podkreślił Hoekstra, zadaniem Unii jest poradzenie sobie z tym paradoksem.
W opinii komisarza dekarbonizacja może stać się motorem wzrostu. „Jeśli zrobimy to dobrze, a jestem przekonany, że zrobimy to dobrze, to będziemy napędzać inwestycje w innowacje i czyste miejsca pracy” - zaznaczył wtedy.
Jak dodał, chodzi również o ochronę gospodarek przed stratami, wynikającymi ze zmian klimatycznych. „Często podaję przykład Słowenii, ponieważ ta liczba jest po prostu przerażająca - w wyniku niszczycielskich powodzi kraj ten odnotował straty równe 11 proc. PKB” - argumentował Hoekstra. Zaznaczył, że polityka klimatyczna przyczyni się także do tego, że Unia stanie się bardziej niezależna od importu gazu i ropy.
Unia Europejska zobowiązała się do osiągnięcia neutralności klimatycznej netto w 2050 r. Wówczas ilość gazów cieplarnianych emitowanych do atmosfery będzie równa ilości gazów pochłanianych. Cel na 2040 r. jest kolejnym celem przejściowym. W 2030 r. UE ma zredukować swoje emisje netto do poziomu 55 proc. względem 1990 r.
Propozycja KE w sprawie celu na 2040 r. zbiega się w czasie z przygotowaniami do szczytu klimatycznego COP30, który odbędzie się w listopadzie w Brazylii. Strony porozumienia paryskiego, zawartego w 2015 r. w ramach ONZ, mają zadeklarować swój wkład dotyczący redukowania emisji w perspektywie 2035 r. UE będzie musiała określić swoje zobowiązanie do września.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)
luo/ szm/ lm/