Europie, która zawsze była jednym ze światowych liderów w sprawach gospodarki i przemysłu, potrzebny jest kolejny, mocny impuls – podkreśla europoseł Grzegorz Tobiszowski (EKR/PiS).
Rozpoczęła się nowa kadencja Parlamentu Europejskiego. Jak Pan definiuje główne cele dla PE na następne pięć lat?
Każdy z nas przychodząc do Parlamentu Europejskiego ze swoją wiedzą, doświadczeniem, z pakietem przygotowania do pełnienia roli parlamentarzysty w PE, będzie akcentował różne kwestie. Dla mnie, jako dla europosła, który zajmował się wcześniej w Polsce sprawami gospodarczymi, a jako wiceminister - sprawami energetyki, bardzo ważne jest, abyśmy w Parlamencie Europejskim umieli silniej spojrzeć na rolę Europy w globalnym świecie. Wdaje mi się, że potrzebna jest tu refleksja.
Dlaczego wymaga to w Pana ocenie refleksji?
Chodzi o to, abyśmy wrócili jako kontynent, który zawsze miał wiele do powiedzenia w przestrzeni gospodarczej, na swoją pozycję. Innowacje w przemyśle, nowe technologie w przemyśle, ale też bilans handlowy, który zaczyna być niekorzystny dla Europy – nad tym wszystkim trzeba się zastanowić.
Wypychamy miejsca pracy poza Europę, produkcja i wydobywanie surowców przenosi się w inne części świata, a później wraca do Europy. Oczywiście nabywamy te produkty, bo jest na nie zapotrzebowanie.
Wydaje mi się, że dobrze byłoby zastanowić się głębiej nad tym procesem i mocniej dać impuls, taki kolejny impuls Europie, która zawsze w sprawach gospodarki i przemysłu była jednym ze światowych liderów. Teraz zaczyna tracić pozycję na rzecz Chin, Stanów Zjednoczonych, czy nawet Azji.
Unijny komisarz ds. klimatu i energii Miguel Canete powiedział, że należy odpowiedzieć na wątpliwości krajów, które nie podpisały się pod europejskim celem neutralności klimatycznej. Czy Pan uważa, że taka odpowiedź się znajdzie?
Takie postawienie sprawy jest racjonalne, dlatego że zauważa pewien proces, który mamy w Europie. Oczywiście stoimy przed wyzwaniami klimatycznymi i środowiskowymi i to jest poza dyskusją.
Nowe technologie muszą wzmacniać odnawialne źródła energii, muszą powodować, że przemysł i energetyka będą jak najmniej negatywnie oddziaływać na środowisko, będą nam coraz bardziej to środowisko poprawiać.
Z drugiej strony musimy zwracać szczególną uwagę na regiony w transformacji. W Polsce możemy wskazać chociażby Wałbrzych, gdzie w procesie transformacji sektora wydobywczego w 2000 roku podjęto decyzje o zlikwidowaniu zakładów pracy, nie dając oferty mieszkańcom tego regionu, nie tworząc nowych miejsc pracy, a funkcjonowała tam monokultura gospodarcza, przemysłowa. Do dzisiaj ten region ma duże problemy, aby się odbudować. Nastąpiła pauperyzacja, nastała bieda.
Musimy mieć to na uwadze, przeprowadzając ważne procesy dotyczące dbałości o klimat, żeby nie doprowadzić do sytuacji, w której niektóre regiony w Europie popadną w pauperyzację i to na długie lata.
Dlatego bardzo ważne jest kompleksowe spojrzenie, pokazanie harmonogramu dochodzenia do celów klimatycznych, jak będą powstawać nowe miejsca pracy, jak społeczności lokalne będą się rozwijać.
Jak Pan ocenia zaproponowany jeszcze w poprzedniej kadencji Parlamentu Europejskiego dodatkowy fundusz na lata 2021-2027 w kwocie 4,8 mld euro, który miałby wspierać odchodzące od węgla regiony górnicze?
Pomysł związany ze wsparciem regionów w transformacji jest bardzo dobry. Wydaje mi się jednak, że są potrzebne zdecydowanie większe środki, aby ten proces w poszczególnych regionach wesprzeć.
Jednocześnie nie powinniśmy tak „galopować”, jak niektórzy mówią, zamykając róże podmioty, chociażby z sektora wydobywczego. Musimy ciągle kontrolować proces, który się toczy, aby wyciągać właściwe wnioski. I oczywiście jeśli możemy – przyśpieszać, ale tam, gdzie należy troszkę zwolnić - trzeba zwolnić.
Nie możemy w Europie tworzyć regionów, białych plam, gdzie będzie bieda, gdzie zamkniemy młodym ludziom – całym pokoleniom - możliwość rozwoju.
Ze Strasburga: Mateusz Kicka
kic/