Rosyjscy aktywiści borykają się z niedoborem środków finansowych. W 2022 r. 1 942 projekty organizacji pozarządowych otrzymały w sumie 4 mld rubli w ramach dotacji prezydenckich; kolejne 2 mld rubli wypłacono w ramach dofinansowania programów regionalnych. Finansowaniu brakuje jednak przejrzystości - wskazał Think Tank Parlamentu Europejskiego.
Jak wskazano w raporcie Think Tanku PE, "po okresie względnej wolności w latach 90., który umożliwił pojawienie się w Rosji aktywizmu obywatelskiego, represje zatoczyły pełne koło - pod władzą Władimira Putina przestrzeń dla niezależnych głosów zawęziła się". "Represyjne ustawodawstwo stopniowo ograniczało działalność organizacji pozarządowych. W ramach bardziej ogólnego dążenia do wykluczenia wpływów zewnętrznych po fali protestów powyborczych w 2011 r., w 2012 r. Rosja przyjęła ustawę o +zagranicznych agentach+, której zakres był następnie stopniowo rozszerzany, by mógł objąć media i indywidualnych działaczy, a także organizacje pozarządowe. Druga Ustawa o +niepożądanych+ organizacjach z 2015 r. wyklucza z kraju liczne międzynarodowe organizacje pozarządowe" - napisano.
Dodano, że "choć ustawa o +zagranicznych agentach+ nie zakazuje rosyjskim organizacjom pozarządowym otrzymywania wsparcia z zagranicy, to jednak znacznie utrudniła im działalność i zmusiła wiele z nich do zamknięcia".
Autorzy analizy przypomnieli, że "rosyjscy aktywiści ryzykują swoją wolność, a nawet życie". "Historyk i szef karelskiego oddziału Memoriału Jurij Dmitriew został skazany na 15 lat pozbawienia wolności pod wątpliwymi zarzutami, podczas gdy jego czeczeński odpowiednik Oyub Titiev otrzymał cztery lata za posiadanie narkotyków, które - jak twierdzi - zostały mu podrzucone przez policję. Poprzedniczka Titieva Natalia Estemirowa została zabita w 2009 r. przez nieznanych napastników. Północny Kaukaz jest regionem szczególnie niebezpiecznym dla obrońców praw człowieka; tydzień po aresztowaniu Titieva biuro Memoriału w Inguszetii zostało podpalone, co przypomniało podpalenie w 2014 r. czeczeńskiego oddziału Komitetu Przeciwko Torturom" - czytamy.
W raporcie zwrócono również uwagę, że "rosyjscy aktywiści borykają się z niedoborem środków finansowych". "W 2022 r. 1 942 projekty otrzymały w sumie 4 mld rubli (47 mln euro) w ramach dotacji prezydenckich; kolejne 2 mld rubli (24 mln euro) wypłacono w ramach dofinansowania programów regionalnych. Jednak nie wystarcza to do zaspokojenia popytu - w 2022 r. mniej niż jeden na pięć projektów, które ubiegały się o wsparcie państwa, otrzymał pomoc. Poza tym finansowaniu brakuje przejrzystości. Pojawiają się doniesienia o urzędnikach żądających łapówek w zamian za dotacje" - poinformowano.
Eksperci zaznaczyli, że "fundusze państwowe nie są wystarczające, by zrekompensować utratę większości zagranicznych źródeł finansowania, która nastąpiła w wyniku wspomnianego wyżej rozprawienia się z wpływami zewnętrznymi". "Prywatne fundacje - takie jak te założone przez oligarchów Michaiła Prochorowa i Władimira Potanina - wspierają niektóre projekty organizacji pozarządowych w obszarach mniej kontrowersyjnych politycznie, takich jak kultura, ochrona zdrowia i szkolnictwo wyższe" - podali.
Według nich, w 2020 r. Fundacja Potanina wypłaciła 1,4 mld rubli (15 mln euro) w postaci grantów i stypendiów. "To mniej niż środki, które rosyjskie organizacje społeczeństwa obywatelskiego otrzymywały od amerykańskich darczyńców, którzy obecnie opuścili kraj. Jednym z nich była Fundacja MacArthura, która w latach 1992-2015 przyznała ponad 173 mln USD w formie grantów, po czym zapobiegawczo zamknęła swoje biuro w Rosji, aby uniknąć zdelegalizowania jako organizacja niepożądana" - stwierdzili autorzy analizy. (PAP)
dap/