Wolność ma imię, to imię to Ukraina - mówiła w środę w Parlamencie Europejskim szefowa KE Ursula von der Leyen. Szef Rady Europejskiej Charles Michel wspominał o "współodpowiedzialności" w obliczu rosyjskiej agresji. Chcemy stanąć na wysokości zadania - zapewniał.
Obaj politycy podkreślali unijne zaangażowanie w zakończenie wywołanego przez Rosję konfliktu. Wskazywali również na stojące przed Europą wyzwania, zwłaszcza te dotyczące niezależności energetycznej. Szefowa KE zapowiedziała rozmowę z prezydentem USA Joe Bidenem o dodatkowych dostawach gazu LNG. Potwierdziła również, że UE planuje dokonywać wspólnych zakupów gazu.
"Miesiąc wojny, miesiąc zniszczeń, miesiąc cierpienia, miesiąc rosyjskiego terroru wymierzonego w naród ukraiński" - mówił Michel, otwierając sesję parlamentarną. Podkreślał, że za wojnę na Ukrainie odpowiedzialna jest jedynie Rosja. "Osoby odpowiedzialne staną przed obliczem międzynarodowej sprawiedliwości" - dodał.
Jak podkreślił, prezydent Rosji Władimir Putin myślał, że podbije Ukrainę w kilka dni, ale się mylił. "Myślał też, że podzieli Unię Europejską i naszych sojuszników, i też się mylił" - podkreślił. Zapewnił, że Unia jest przygotowana do tego, by robić więcej w celu "zagłodzenia jego maszyny wojennej".
Jak zauważył Michel, rosyjska inwazja pokazała, że Unia "ma słabości w dziedzinie energetyki". "To pokazuje, jak słuszne były nasze ambicje większego uniezależnienia się od zewnętrznych dostawców" - powiedział.
"Miesiąc temu obudziliśmy się w innej Europie, w innym świecie. Znowu mamy wojnę, wojnę na terytorium Europy. Jesteśmy świadomi naszej współodpowiedzialności i chcemy stanąć na wysokości zadania" - podkreślił Michel.
Szefowa KE mówiła o "daleko idących" konsekwencjach konfliktu. "Nasz kontynent podlega w tej chwili wstrząsom tektonicznym, których nie widzieliśmy od czasu upadku muru berlińskiego" - oceniła.
Powiedziała, że KE chce, by państwa członkowskie dokonywały wspólnych zakupów gazu. "Chcemy robić wspólne zakupy gazu jako Europejczycy, a nie 27 różnych oddzielnych ścieżek zakupu" - poinformowała. "Jutro będę rozmawiała z prezydentem Bidenem o możliwości przesyłu gazu skroplonego z USA do Unii Europejskiej. Chcemy być również na tak dla dodatkowych dostaw w ciągu dwóch najbliższych zim" - dodała.
Szefowa KE mówiła także o "zatrważającej" rzeczywistości rosyjskiej okupacji na Ukrainie. Dodała, że mimo tego "tysiące obywateli Ukrainy wychodzi na ulice" i "wymachuje niebiesko-żółtymi flagami w twarz okupantom". "Wolność ma imię, to imię to Ukraina, flaga Ukrainy to flaga wolności" - powiedziała von der Leyen.
Podkreśliła, że "wszystkie nasze wysiłki mają za swój cel sprawienie, aby ta wojna stała się strategiczną porażką Putina". "Chcemy naciskać na oligarchów poprzez przejmowanie ich jachtów, drogich samochodów. Ci, którzy wspierają wojnę Putina, nie powinni być w stanie cieszyć się z takiego stylu życia" - dodała szefowa KE.
Uznała, że sankcje mocno odbiły się na rosyjskiej gospodarce, a kurs rubla spadł do rekordowo niskiego poziomu. "To jest dziedzictwo, które Putin pozostawi Rosji. Stał się również najgorszym wrogiem narodu rosyjskiego" - oceniła von der Leyen.
Po unijnych przywódcach głos zabrali przedstawiciele siedmiu grup w Europarlamencie. Manfred Weber z Europejskiej Partii Ludowej podkreślał, jak imponująca jest postawa Ukraińców, którzy "bronią swojego kraju i europejskiego stylu życia". "Prezydent Zełenski zadał nam pytanie, czy Ukraina jest mile widziana, czy może stać się członkiem Unii Europejskiej. Tak, może i musi zostać członkiem UE. Mam nadzieję, że taki sygnał popłynie również z Rady Europejskiej w tym tygodniu" - powiedział.
"Miesiąc przestępczej inwazji Putina zmienił Rosję w międzynarodowego pariasa, niszcząc jej gospodarkę" - przekonywała z kolei Iratxe Garcia Perez (Socjaliści i Demokraci). Eurodeputowana podkreśliła konieczność wsparcia Ukrainy, jak również zwiększania autonomii UE m.in. w dziedzinie energetyki.
O konieczności unijnych inwestycji mówił również eurodeputowany Odnowić Europę Stephane Sejourne. "Trzeba kontynuować reformy, jeszcze je nasilić. To wszystko ma swoją cenę, ale jeśli nie będziemy w stanie nic zmienić, nie będziemy w stanie realizować naszego obowiązku, jakim jest ochrona Ukrainy" - ocenił.
Ska Keller z Zielonych dziękowała za zaangażowanie wolontariuszom i osobom pomagającym ukraińskim uchodźcom. Oceniła również, że państwa członkowskie powinny solidarnie podzielić się wysiłkiem, jakim jest ich przyjmowanie. "Nie możemy oczekiwać, że kilka państw weźmie to wszystko na swoje barki" - powiedziała.
"Co się stanie, gdy jutro Chiny napadną na Tajwan? Czy będziemy gotowi, by działać, czy będziemy gotowi przeciwstawić się wszystkim takim wydarzeniom jak 24 lutego? To moment, kiedy powinniśmy podjąć odważne decyzje" – ocenił natomiast Marco Zanni z grupy Tożsamość i Demokracja.
Nadzieję na to, że unijne działania będą podejmowane z myślą "nie tylko o obecnej Unii, ale także Unii jutra", wyraził Raffaele Fitto (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy). "Wyciągnęliśmy wnioski z pandemii: wspólny kryzys wymaga wspólnych reakcji i działań" - dodał Dimitrios Papadimulis z Lewicy.
Środa to 28. rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
sno/ tebe/ kic/