Szef europarlamentu David Sassoli zaapelował do przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean-Claude’a Junckera w sprawie statku organizacji pozarządowej z migrantami na Morzu Śródziemnym, szukającego portu, do którego mógłby wpłynąć.
KE odpowiada, że sprawa leży w gestii krajów członkowskich UE.
Statek hiszpańskiej organizacji pozarządowej Open Arms uratował w ubiegłym tygodniu na morzu 121 migrantów, w tym 32 dzieci. Jednostka znajduje się jednak cały czas na morzu, bo żadne państwo unijne nie wyraziło zgody na przyjęcie migrantów.
Sassoli wystosował list do Junckera, w którym apeluje o zajęcie się sprawą. Napisał w nim, że jeśli Europa nie pomoże tym ludziom, „będzie to oznaczać, że straciła zarówno duszę, jak i serce”.
KE była pytana w piątek o tę sprawę. „Odpowiemy na list szefa PE w najbliższych dniach. KE wzywa ponownie kraje członkowskie, aby imperatyw humanitarny był na pierwszym miejscu i zostały znalezione rozwiązania wobec osób, które zostały uratowane na morzach” – powiedziała w Brukseli rzeczniczka KE Annika Breidthardt.
Jak dodała, KE nie zajęła się sprawa Open Arms, ponieważ nie było wniosku w tej sprawie ze strony państw członkowskich. Zaznaczyła, że Komisja wzywa jednak w takich sprawach do „solidarności” i znalezienia rozwiązań.
„Rozwiązanie problemu jest jednak uzależnione od woli państwa członkowskiego” – wyjaśniła Breidthardt. Dodała, że przykład Open Arms pokazuje, iż w UE potrzebne są systemowe rozwiązania dotyczące ratowania migrantów na Morzu Śródziemnym. Do tego – jak wskazała - potrzebne jest porozumienie krajów członkowskich.
1 sierpnia statek organizacji Open Arms uratował 121 osób z dwóch łodzi. Trzy z nich ewakuowano do Włoch ze względów zdrowotnych, ale pozostałe nadal są na pokładzie jednostki na Morzu Śródziemnym, szukającej portu. Włochy i Malta odrzuciły prośbę o jej przyjęcie.
Z Brukseli Łukasz Osiński
luo/ jo/ ap/kic/