W wyniku wojny w Ukrainie w Parlamencie Europejskim wykształtowała się świadomość, że Unia Europejska jest globalnym graczem – uważa prof. Bogusław Liberadzki.
Eurodeputowany z Grupy Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów podczas debaty w Polskiej Agencji Prasowej podsumował dotychczasowe działania Unii Europejskiej w związku z atakiem Rosji na Ukrainę i ocenił wpływ tej wojny na Wspólnotę.
„Scenariusz pierwszy, którego byśmy oczekiwali, to że Ukraina wygrywa tę wojnę z pomocą NATO, z pomocą Unii Europejskiej. Motywacją do wygrania wojny (…) jest ta perspektywa, którą musimy zarysować - i myślę, że Unia Europejska w tym kierunku idzie - przyszłego członkostwa Ukrainy w UE” – powiedział prof. Bogusław Liberadzki.
„Scenariusz, że Rosja może wygrać te wojnę militarnie, byłby scenariuszem najgorszym. (…)To powoduje, że Rosja nie zahamuje się w swoich zapędach” - ocenił.
Wskazywał też na skutki wojny, które już da się zauważyć. „Ukraińcy są świadomi swojej państwowości, swojej podmiotowości, Unia Europejska została wzmocniona” – wyliczał.
Jego zdaniem wojna w Ukrainie pokazała spójność Unii, która „była w stanie szybko wypracować sześć pakietów sankcyjnych” i znalazła sposób na wspieranie się w dostawach paliw. „Będzie można przepompowywać z różnych kierunków zarówno ropę, jak i gaz, a także połączenia energetyczne, przesył prądu” - wskazywał.
Jak mówił, jesteśmy na dobrej drodze, żeby móc powiedzieć z czasem, że Unia Europejska rzeczywiście pokazała swoją siłę. „Aczkolwiek to jest proces” – zaznaczył. „W Parlamencie Europejskim wykształtowała się świadomość, że Unia Europejska jest globalnym graczem. (…) W Unii Europejskiej mamy świadomość, że można więcej osiągnąć wspólnie. Różnimy się od innych regionów globalnych tym, że proces decyzyjny jest dłuższy” - wskazywał.
Według niego wzmocniła się także Organizacja Traktatu Północnoatlantyckiego. „Strona rosyjska traktowała NATO jako przestarzałą strukturę, niebędącą w stanie reagować. Okazuje się, że prezydentura Joe Bidena to wielki powrót Stanów Zjednoczonych do Europy” - zauważył.
Jak przy tym zaznaczył, gdyby USA nie zakończyły wojny w Afganistanie, to teraz musiałyby dzielić swoje zaangażowanie między Bliski Wschód i Ukrainę.
Prof. Bogusław Liberadzki akcentował także, że społeczeństwo europejskie musi ponieść cenę tego konfliktu. „Wszystkie państwa europejskie muszą zaciskać pasa ze względu na wzrost kosztów gazu, kosztów ropy” – mówił.
Tymczasem ludzie nie są skłonni płacić zbyt wysokiej ceny za benzynę, gaz czy węgiel. „(Polski – PAP) rząd ma świadomość skomplikowanej sytuacji, ma świadomość także niezadowolenia społecznego z tego powodu, ale wszyscy używamy jednego argumentu: tak naprawdę wysoka cena ma charakter przejściowy, a gra toczy się o naszą wolność, naszą niezależność, być może także o pokój w Europie” – podkreślał.
Prof. Liberadzki zwrócił ponadto uwagę, że zmieniło się w Unii Europejskiej postrzeganie partnerów. Jeszcze niedawno, za prezydentury Donalda Trumpa między Stanami Zjednoczonymi a Unią była wojna cłowa. „Teraz prezydent Joe Biden oznajmił, że Ameryka wróciła do Europy” – przypomniał.
„Przez długie lata panowało także przekonanie, że gospodarka rosyjska jest wystarczająco słaba technologicznie, że nie zdobędzie się na wielkie nieprzyjazne gesty. Tutaj wszyscy się pomyliliśmy” – powiedział.
Z kolei w wyniku pandemii, która przerwała łańcuchy dostaw, zrewidowane zostało podejście do Chin. „Unia Europejska zdała sobie sprawę: nie możemy się za mocno rozkooperować (…) Covid-19 pokazał bardzo wyraźnie słabość Unii Europejskiej pod względem rozwoju przemysłu, technologii, zasobów, możliwości produkcyjnych” – ocenił prof. Liberadzki. Przeciwdziałać temu ma Fundusz Odbudowy i Wzmocnienia Odporności.
Debata „Unia Europejska a wojna w Ukrainie” była częścią projektu EuroPAP News, współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach programu dotacji Parlamentu Europejskiego w dziedzinie komunikacji.
aba/