Parlament Europejski nie może zaakceptować cięć w polityce rolnej i polityce spójności, na końcu może powiedzieć "nie" – oświadczył we wtorek w rozmowie z PAP przewodniczący komisji rozwoju regionalnego (REGI) Parlamentu Europejskiego Younous Omarjee.
Szef REGI, który we wtorek wystąpił przed Komitetem Regionów - organem doradczym reprezentującym europejskie władze regionalne i lokalne, opowiedział się za obroną polityki spójności w kolejnym budżecie UE na lata 2021-2027. Na pytanie PAP, czy w razie niepowodzenia PE może odrzucić propozycję Rady UE, Omarjee odpowiedział, że dopuszcza taki scenariusz.
"Mówimy Radzie: bądźcie ostrożni, Parlament Europejski na końcu może się nie zgodzić na propozycje (w sprawie budżetu - PAP), możemy powiedzieć +nie+. Musicie znaleźć z nami dobry kompromis" – podkreślił francuski polityk.
Jego zdaniem w przypadku odrzucenia propozycji Rady UE pojawią się problemy z terminowym uruchomieniem wszystkich programów unijnych, więc "nie wygra nikt".
"Nie możemy zaakceptować pozycji Rady dotyczących cięć w polityce rolnej i polityce spójności. Stanowisko PE jest jasne: żadnych cięć, żadnych cięć, żadnych cięć. Twardo się go trzymamy. Zobaczymy, jak potoczą się negocjacje, ale mówimy Radzie, że nie akceptujemy cięć" – podkreślił.
Zdaniem Francuza uszczuplenie budżetu polityki spójności to "cios w samo serce Europy". "To rezygnacja z naszych celów i wartości, to zwycięstwo eurofobów i eurosceptyków. Mam nadzieję, że w Radzie zostanie to dostrzeżone i że przeważy rozsądek i racjonalne podejście" – zaznaczył.
Szef komisji REGI przekonywał też, że UE nie ma wyłącznie wymiaru gospodarczego, a w samym jej sercu jest solidarność, która urzeczywistnia się właśnie poprzez politykę spójności. "Nasi negocjatorzy będą działać w tym duchu, będą stanowczo bronić naszych zasad" – oświadczył.
Negocjacje w sprawie wieloletnich ram finansowych, czyli długoterminowego budżetu UE, ruszają zazwyczaj na kilka lat przed planowanym początkiem ich obowiązywania. Pierwszym formalnym krokiem jest prezentacja wniosków ustawodawczych Komisji Europejskiej.
Kolejny etap to techniczne i polityczne dyskusje w Radzie UE, w której zasiadają ministrowie z krajów członkowskich, mające zagwarantować, że wszystkie państwa członkowskie wyrażą zgodę, gdyż porozumienie wymaga jednomyślności. Rada UE, określając swoje stanowisko, kieruje się politycznymi wytycznymi od szefów państw i rządów zebranych w Radzie Europejskiej. Do zakończenia negocjacji konieczna jest zgoda europarlamentu.
Negocjacje są trudne, gdyż każda ze stron proponuje inny poziom składki członkowskiej. Najwyższych transferów - w wysokości 1,3 proc. połączonego dochodu narodowego brutto – domaga się PE. Z reguły najmniej do unijnej kasy chcą dokładać państwa będące płatnikami netto. Do tej ostatniej grupy dołączyły ostatnio Niemcy. W efekcie pojawiły się doniesienia, że cięcia w budżecie przyszłej polityki spójności, której Polska jest głównym beneficjentem, mogą się pogłębić z zapowiadanych 10 proc. do nawet 15 proc.
Z Brukseli Mateusz Kicka (PAP)
kic/ akl/