Zagrożeniem dla Europy dzisiaj jest podważanie jej racji bytu, fundamentu założycielskiego Unii Europejskiej i my jako parlamentarzyści Parlamentu Europejskiego musimy tego pilnować – podkreśla europoseł Robert Biedroń (S&D/Wiosna).
Jakie wyzwania w Pana ocenie stoją przez Parlamentem Europejskim w kadencji 2019-2024?
Patrząc na całą Unię Europejską, przede wszystkim musimy pilnować, żeby projekt europejski przetrwał, wyszedł wzmocniony po tej kadencji a Europa była bardziej zintegrowana. To jest największe wyzwanie, patrząc na to, jak dzisiaj wygląda kompozycja tego parlamentu.
Trzeba doprowadzić do tego, że wartości, na których jest zbudowana Unia Europejska, będą zachowane, będą wzmacniane. Widać niestety po części krajów członkowskich, że mają z tym problem, nie rozumieją, na jakich wartościach jest budowana Unia i parlamentarzyści demokratyczni, tacy jak z naszej grupy, z grupy Socjalistów i Demokratów, z Wiosny muszą pilnować tych wartości.
To jest największe wyzwanie. Oczywiście są też wyzwania, które dotyczą finansów, nowej perspektywy budżetowej, dotyczą dalszego rozwoju naszych regionów.
Zagrożeniem dla Europy dzisiaj jest podważanie jej racji bytu, takiego fundamenty założycielskiego Unii Europejskiej i my jako parlamentarzyści Parlamentu Europejskiego musimy tego pilnować.
Eksperci wskazują, że to głównie na samorządy spadnie ciężar walki ze zmianami klimatycznymi. Co może zrobić Parlament Europejski, by umożliwić transformację energetyczną w regionach UE?
Byłem prezydentem miasta i byłem samorządowcem, więc wiem, że dzisiaj to samorządowcy rozwiązują realne problemy. To rządy narodowe, to parlamenty narodowe, to Parlament Europejski, to Komisja Europejska ma problem z docieraniem bezpośrednio do źródła problemów w Europie.
Samorządowcy, prezydenci miast, burmistrzowie wiedzą "co w trawie piszczy". Dlatego trzeba jak najwięcej władzy przekazywać właśnie do regionów, do władz lokalnych i trzeba doprowadzić do tego, że środki unijne nie będą kierowane wyłącznie, albo w dużej mierze przez państwa narodowe, przez rządy narodowe, ale przede wszystkim będą trafiały właśnie bezpośrednio do samorządów, do organizacji pozarządowych, do przedsiębiorców. Tak, żeby omijać tych, którzy często nie rozumieją np. zmian klimatycznych. Wiemy, że są takie rządy, łącznie z polskim rządem, który nie do końca chyba rozumie wyzwanie, przed którym dzisiaj stoimy.
Jako były samorządowiec zrobię wszystko, żeby te środki unijne były bardziej dedykowane bezpośrednio, żeby prezydenci miast, którzy borykają się ze smogiem, ze zmianami klimatycznymi w ich miastach, mieli bezpośredni wpływ na to, na decyzje, które dzisiaj trzeba podejmować, np. związane z wymianą pieców, z termomodernizacją domów. Z tworzeniem przestrzeni, która będzie przestrzenią bardziej zrównoważonego rozwoju np. jeżeli chodzi o zmiany klimatyczne.
Czy środki unijne powinny pełnić rolę stymulatora w odniesieniu do inwestycji, by te były bardziej "zielone"?
Masowa wycinka drzew, "betonoza" obejmująca polskie miasta i nie tylko, to są rzeczy, na które Unia Europejska może zwracać uwagę i może doprowadzić do tego, że środki unijne będą dedykowane bardziej na powstrzymywanie takich tendencji, które sprawiają, że żyjemy w czasach, w których klimat dramatyczne szybko się zmienia.
Ze Strasburga: Mateusz Kicka
kic/