Trzymający się do tej pory na uboczy rozgrywek o najważniejsze stanowiska w UE Zieloni przedstawili współprzewodniczącą tej frakcji, niemiecką eurodeputowaną Ska Keller jako kandydatkę na wiceszefową Parlamentu Europejskiego.
Głosowanie izby ws. nowego przewodniczącego na najbliższe dwa i pół roku zaplanowane jest na środę. Zieloni, którzy są częścią tworzonej szerokiej, proeuropejskiej koalicji, do tej pory podkreślali, że zależy im głównie na realizacji ich programu.
Ugrupowanie, które zwiększyło swój stan posiadania dzięki dobrym wynikom proekologicznych partii na zachodzie Europy, ma obecnie 75 europosłów, co czyni je czwartą siłą polityczną po chadekach, socjalistach i centrystach (dawnych liberałach i nowych deputowanych z listy Emmanuela Macrona) w PE.
Choć znaczenie zielonej rodziny politycznej w skali UE zwiększyło się, nie ma ona jednak żadnego przedstawiciela w Radzie Europejskiej, która od niedzieli w Brukseli próbuje wypracować porozumienie ws. podziału unijnych stanowisk, w tym przewodniczącego PE.
"Szefowie państw i rządów nie mogą decydować o tym, kto powinien być następnym przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. To do Parlamentu należy decyzja o tym, kto ma być naszym przewodniczącym na dwa i pół roku" - oświadczyła Keller.
Zgodnie z omawianym przez liderów UE pakietem, zaproponowanym przez Francję, Niemcy, Hiszpanię i Holandię, przewodniczącym PE miałby zostać szef frakcji Europejskiej Partii Ludowej w PE Manfred Weber. Był on kandydatem wiodącym EPL na stanowisko szefa Komisji, ale nie było dla niego większości, dlatego objęcie najwyższej posady w europarlamencie miało być sposobem na wyjście z twarzą z sytuacji.
W czasie niedzielno-poniedziałkowych negocjacji na szczycie UE w pewnym momencie pojawiła się propozycja, by chadecy podzieli się stanowiskiem szefa PE z liberałami (przewodniczący PE wybierany jest na 2,5-letnią kadencję). Na żadnym etapie nie wspominano jednak o Zielonych.
Fiasko rozmów sprawia, że nie wiadomo jaki będzie ostateczny wynik tych układanek, ale Zieloni wskazując na Keller chcą przypomnieć, że również są częścią powstającej koalicji i nie powinni być całkowicie pomijani.
"Te wybory dowiodły, że europejscy wyborcy chcą zmian w UE. Przez wysoką frekwencję Parlament Europejski ma szczególną rolę i odpowiedzialność jako jedyna instytucja UE, wskazywana w wyborach bezpośrednich, dzięki której głos wyborców jest słyszany. Jego rola wobec Rady i Komisji wymaga wzmocnienia" - oświadczyła Keller.
stk/ woj/