Norwegowie zaprezentowali w Oslo nowoczesny sposób myślenia o środowisku. Współczesne modele biznesowe muszą uwzględniać wyczerpywanie się zasobów. Biznes, który dąży do maksymalizacji zysków, będzie ekologiczny – przekonywali.
Podczas dwudniowej konferencji w Oslo, która towarzyszyła ogłoszeniu wyników organizowanego przez KE konkursu Zielona Stolica Europy, wielokrotnie zwracano uwagę na bunt młodych przeciwko bierności polityków wobec zagrożeń klimatycznych. Symbolem determinacji młodzieży na całym świecie stała się 16-letnia szwedzka aktywistka Greta Thunber. Norwegowie również mogą pochwalić się nastoletnimi aktywistkami, które występując na konferencji nie szczędziły słów krytyki nt. eksploatacji planety przez kraje Zachodu, której skutki uderzają w inne części globu - kraje wyspiarskie nieznające pojęcia konsumpcjonizmu.
Burmistrz Oslo Raymond Johansen, przedstawiany jako „jeden z bohaterów planety”, powiedział, że globalny strajk młodych w obronie planety pokazał, że są oni zaniepokojeni, przerażeni i wściekli. Burmistrz przytoczył rozmowę z jednym z protestujących w Oslo. „Ty umrzesz jako starzec, ja umrę z powodu zmian klimatycznych” – miał powiedzieć nastolatek.
Według samorządowca ten przykład dobrze ilustruje różnicę w myśleniu o horyzoncie czasowym pomiędzy pokoleniami. „Ja będę w stanie przeżyć resztę życia mniej więcej w taki sam sposób, jak obecnie, młodzi nie będą mieli takiej możliwości. Oni są świadomi dramatycznych konsekwencji, przed którymi stoi ich generacja. To powinno obchodzić nas wszystkich” – przekonywał Johansen.
Wskazał na raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu ONZ (IPCC) i podkreślił, że mamy 20 lat, żeby powstrzymać emisję gazów cieplarnianych. „Prawdopodobnie jesteśmy ostatnią generacją, która może cokolwiek zrobić” – oświadczył Johansen. Oslo chce zredukować do 2030 r. emisję CO2 o 95 proc. w odniesieniu do poziomów z 1990 r.
Ekonomista Sony Kapoor, szef międzynarodowego think tanku Re-Define, wygłosił w Oslo wykład nt. tego, „co może zrobić biznes”. „Nawet jeżeli nie zwracasz uwagi na środowisko, musisz zwracać uwagę na ograniczone zasoby, ceny materiałów, które w pewnym momencie poszybują. Jeśli twój model biznesowy oparty jest na dużym zużyciu wody, a zaczyna jej brakować, nie masz wyboru, musisz to zmienić” – zaznaczył.
Ekonomista przekonywał, że maksymalizacja zysków i minimalizacja kosztów, zmusza do bycia „zrównoważonym”. Zwrócił uwagę na jeszcze jeden aspekt, którym kierują się firmy, jakim jest wartość ich marki. „Młodzi są zdecydowani pracować za mniejsze pieniądze w firmach, z których wartościami się utożsamiają. Pomyślcie, lepiej wykształcona, bardziej zmotywowana kadra, pracująca za mniejsze pieniądze, tylko dlatego, że wierzy w wartości, które prezentuje firma. Spółkom naftowym już teraz jest trudno znaleźć młode talenty” – przekonywał.
Norwegowie zaprezentowali też rozwiązania rodzimych firm, których przedstawiciele przekonywali, że przyszłość należy do tych, którzy zmienią model biznesowy na cyrkularny. „Współpracujemy z klientami, reperujemy produkty, można je też zwrócić. Zwrócone rzeczy po renowacji sprzedajemy, jako produkty z drugiej ręki. Jeśli jest to niemożliwe, przerabiamy je na inne. Klienci mogą też nasze produkty wypożyczać” – mówiła przedstawicielka wiodącej firmy odzieżowej.
Liczni prelegenci wskazywali, że w działaniach proklimatycznych chodzi głównie o poprawę jakości życia w miastach, by stały się one „ekologicznymi i pięknymi miejscami do życia, angażującymi mieszkańców”. Takie było też przesłanie unijnego komisarza ds. środowiska i spraw morskich Karmenu Velli, który zwracał uwagę na wiodącą rolę miast w dążeniu do zrównoważonego rozwoju. „Musimy działać, nie ma +Planety B+” - podkreślał.
Na organizowanych przez Komisję Europejską w krajach UE konferencjach dot. klimatu powtarza się opinia o kluczowej roli miast, których działania – według ekspertów - będą decydujące dla powstrzymania katastrofy klimatycznej. Lokalne samorządy są odpowiedzialne bowiem za ponad 70 proc. działań mających na celu ograniczenie zmian klimatycznych. W przypadku adaptacji do zmian klimatu wskaźnik ten rośnie do 90 proc. Jednocześnie miasta odpowiadają za ok. 70 proc. emisji gazów cieplarnianych na świecie.
Jak podkreślił w rozmowie z PAP Pekka Timonen, burmistrz miasta Lahti w południowej Finlandii, które zdobyło tytuł Zielonej Stolicy Europy 2021 r., nie trzeba być bogatym, żeby podjąć działanie, kluczem jest motywacja, by iść do przodu. „Nasze miasto przeżyło w latach 90. zapaść gospodarczą, zanikł stary przemysł; bezrobocie poszybowało do 29 proc. W 25 lat zbudowaliśmy nowy model miasta” – powiedział.
„Jestem przekonany, że polskie miasta będą również częścią, a nawet silniejszą częścią tych rozwiązań, mogą przewodzić zielonej transformacji w Europie, my naprawdę nie mamy wyboru. To nie musi być smutna historia transformacji, możemy być innowacyjni i wykreować nową gospodarkę, nowe życie” – zaznaczył.
W konferencji uczestniczyli również Amerykanie z organizacji pozarządowych. Co ciekawe, mimo sceptycyzmu administracji prezydenta Donalda Trumpa wobec porozumienia paryskiego, tamtejsze samorządy prezentują zgoła odmienną perspektywę.
W kontrze do zapowiedzi Trumpa o wycofaniu się Stanów Zjednoczonych z porozumienia paryskiego powstała inicjatywa Zobowiązanie Ameryki (America’s Pledge). Zaangażowały się w nią publiczne i prywatne podmioty, m.in. amerykańskie miasta i stany, firmy oraz uniwersytety, zobowiązując się do „podejmowania działań w celu respektowania zobowiązań klimatycznych”.
Kilkanaście stanów podpisało o też inne porozumienie - Sojusz Klimatyczny USA. Amerykańscy samorządowcy współtworzą również Globalne Porozumienie Burmistrzów w sprawie Klimatu i Energi.
Jeden z przedstawicieli USA, z którymi rozmawiała PAP, na pytanie o działania prezydenta odparł: "Trump zbiera argumenty, a potem przytacza. Najpierw jeden, za 10 minut zgoła inny, który akurat uzna za sensowny. Nie ma zdolności głębokiej analizy. Często zmienia zdanie. Myślę, że w tej całej prezydenturze nie chodzi o nasz kraj, tylko o niego samego. Jego nie obchodzą zmiany klimatyczne, liczy się on i jego władza, fakt, że może podjąć taką a nie inną decyzję".
Z najnowszego sprawozdania naukowego w sprawie zmian klimatu opublikowanego przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu ONZ (IPCC) w listopadzie 2018 r. wynika, że pozostało mniej niż 20 lat na uniknięcie katastrofy klimatycznej, która sprawi, że globalne ocieplenie stanie się nie do pokonania. Przy obecnych tendencjach temperatury na świecie podniosą się o 3 st. C do 2100 roku, co – jak ostrzegają naukowcy – nieodwracalnie zniszczy różnorodność biologiczną i sprawi, że nie będziemy sobie w stanie poradzić z ekstremalnymi warunkami pogodowymi.
Z Oslo: Mateusz Kicka
kic/ woj/