Zdaniem szefowej duńskiego rządu, NATO musi dostosować swoją reakcję na prowokacje ze strony Rosji, które obejmują od naruszeń przestrzeni powietrznej po sabotaż. Jej zdaniem działania te mają na celu „podzielenie Europy”.

Rozmówczyni „FT” ostrzegła, że samo zwiększenie europejskich wydatków na sprzęt do obrony przed dronami i cyberatakami nie wystarczy. - Idea wojny hybrydowej polega na tym, żeby nam zagrozić, podzielić nas, zdestabilizować. Używać dronów jednego dnia, cyberataków następnego, sabotażu trzeciego – powiedziała.

W Danii w ostatnim tygodniu doszło do incydentów związanych z przelotami niezidentyfikowanych dronów nad lotniskami w Kopenhadze oraz w Aalborgu na Półwyspie Jutlandzkim. Bezzałogowce zlokalizowano również nad kilkoma obiektami wojskowymi, ostatnio w nocy z soboty na niedzielę.

Brytyjska gazeta przypomniała, że USA i kilka krajów europejskich – w tym Niemcy, Francja, Szwecja, Norwegia i Finlandia – zaoferowały Danii środki do zwalczania dronów. Jeden z duńskich urzędników stwierdził, że otrzymanie technologii z sąsiedniej Szwecji, swojego historycznego rywala, było „szczególnie upokarzające”. Frederiksen zaprzeczyła tej opinii.

„FT” napisał, że Dania jest „pod presją nie tylko ze strony swojego europejskiego przeciwnika, Rosji, ale także swojego rzekomego głównego sojusznika, Stanów Zjednoczonych”. Wspomniano, że prezydent USA Donald Trump wielokrotnie powtarzał, że chce przejąć kontrolę nad Grenlandią, nie wykluczając użycia siły w tym celu.

Frederiksen powiedziała, że jest „naprawdę dumna z tego, jak Grenlandia poradziła sobie z tą trudną sytuacją”. Dodała, że Dania chce pogłębić współpracę ze wszystkimi państwami arktycznymi - poza Rosją - w zakresie bezpieczeństwa wokół Grenlandii.

Z Londynu Marta Zabłocka (PAP)

mzb/ mal/