Dalsza integracja UE może przynieść krajom członkowskim ponad 2,8 bln euro rocznie do 2032 r. – wynika z raportu biura analiz Parlamentu Europejskiego (EPRS). Zyski z integracji są oczywiste, jednak w wielu krajach narasta przekonanie, że ich interesy, potrzeby oraz wewnętrzne uwarunkowania nie są w wystarczającym stopniu brane pod uwagę na szczeblu UE - ostrzega z kolei wicedyrektor PIE Konrad Szymański.
Główne wnioski płynące z raportu zatytułowanego „Zwiększanie europejskiej wartości dodanej w dobie globalnych wyzwań. Zarys kosztów braku działań na poziomie europejskim (2022-2032)” zaprezentowała w poniedziałek analityczka EPRS i współautorka badania Aleksandra Heflich podczas dyskusji eksperckiej „A gdyby Unii Europejskiej nie było?” zorganizowanej przez biuro Parlamentu Europejskiego w Polsce oraz think tank Polityka Insight.
„Nasza analiza wykazała, że dalsza integracja mogłaby wygenerować dodatkowe 2,8 biliona euro w 2032 roku, co stanowi około 16 proc. obecnego PKB Unii. Te zyski byłyby możliwe do osiągnięcia w ramach obecnej struktury traktatów unijnych” - podkreśliła Heflich.
Wyliczony w ramach opracowania EPRS koszt braku działań na poziomie europejskim wskazuje na te obszary, w których przekazanie kompetencji krajowych do UE przyniosłoby większe korzyści, niż gdyby państwa członkowskie działały na własną rękę.
„Jeśli spojrzymy w przyszłość, Europa może wybrać kilka możliwych ścieżek rozwoju. Parlament Europejski opowiada się za ścieżką ambitnych, wspólnych działań UE, które mogą przynieść potencjalne zyski o dużym znaczeniu nie tylko dla teraźniejszości, lecz także dla różnych możliwych scenariuszy na przyszłość” - zaznaczono w raporcie.
Analiza objęła 50 obszarów polityki, które na potrzeby publikacji ułożono w sposób tematyczny, począwszy od makroekonomicznego wymiaru polityki UE (np. klasyczny jednolity rynek, ochrona konsumentów, europejski obszar transportowy), następnie przechodząc do aspektów społecznych i mikroekonomicznych (np. Erasmus+, zdrowie, edukacja, zatrudnienie), a na końcu do wymiaru zewnętrznego (np. obrona i multilateralizm).
Na czym mogą polegać korzyści z pogłębienia integracji europejskiej ekspertka EPRS pokazała na przykładzie uzbrojenia, z jakiego korzystają armie krajów UE.
„Unia posiada 17 różnych typów czołgów, USA – jeden. Unia ma 29 typów niszczycieli lub fregat, USA – cztery. W Unii jest 20 typów samolotów myśliwskich, w USA – sześć” – wyliczyła Heflich. „Podjęcie kroków w kierunku wzmocnienia działań na rzecz wspólnej obrony mogłoby zmniejszyć fragmentację i nieefektywne wydawanie środków krajowych. Ogólnie rzecz biorąc, korzyści (w dziedzinie obronności – PAP) mogą wynosić od około 24 do 75 mld euro rocznie, w zależności od poziomu ambicji działań. Dla porównania Ukraina otrzymała na zbrojenia od UE i jej członków 27 mld euro od początku wojny” - dodała.
Największe korzyści dla krajów Wspólnoty przyniosłoby – zdaniem ekspertów z EPRS – dokończenie tworzenia jednolitego rynku towarów i usług oraz jednolitego obszaru transportu.
„Obecnie kraje członkowskie handlują średnio 45 razy więcej w ramach swoich granic niż pomiędzy państwami Unii.(..) W naszym raporcie oceniliśmy, że dalsze działania oczekiwane przez Parlament Europejski w usuwaniu barier administracyjnych mogą znacząco zwiększyć handel towarami wewnątrz Unii, z potencjalnymi korzyściami gospodarczymi przekraczającymi 200 miliardów euro rocznie” – powiedziała Heflich.
Z kolei dalsze działania mające na celu ułatwienie swobodnego przepływu usług przyniosłyby zdaniem autorów raportu blisko 300 miliardów euro rocznie. Całkowitą sumę korzyści gospodarczych wynikających z integracji w obszarze unijnego jednolitego rynku oszacowano w raporcie na 644 mld euro rocznie.
Z kolei „ambitne” wspólne działania na szczeblu UE w dziedzinie transformacji ekologicznej mogłyby – zdaniem autorów raportu - przynieść korzyści gospodarcze o wartości 439,5 mld euro rocznie, a zharmonizowane działania UE wspierające transformację cyfrową kolejne 384 mld euro. Kolejnymi obszarami, w których więcej wspólnych ambitnych działań mogłoby przynieść korzyści, są także: zatrudnienie, mobilność, kwestie społeczne i kwestie spójności (334 mld euro rocznie); unia gospodarcza i walutowa (321 mld euro); edukacja, nauka i kultura (69,5 mld euro) ora polityka zdrowia i społeczna (50,7 mld).
Według autorów raportu niebagatelne korzyści może przynieść również ściślejsza współpraca krajów Wspólnoty w dziedzinie handlu zagranicznego, obronności i dyplomacji, a także dalsza koordynacja polityki rozwojowej UE. Potencjalne zyski gospodarcze w tym obszarze eksperci EPRS oszacowali na co najmniej 169,7 mld euro rocznie.
„Każdy taki raport, który próbuje ująć nominalnie koszty braku Europy, a tym samym zyski, które wynikają z integracji, jest dziś niezwykle ważny” – podkreślił w trakcie dyskusji Konrad Szymański zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego i b. minister do spraw Unii Europejskiej.
Jak stwierdził, w Europie „mamy do czynienia z momentem, w którym dominujące dotychczas argumenty natury metapolitycznej odnoszące się do wartości jedności politycznej (…) tracą na znaczeniu w konfrontacji z bardzo często wyrwanymi z kontekstu opiniami dotyczącymi tego, ile Europa kosztuje. (...) Kiedy pozbawimy te rozważania szerszego kontekstu, to stracimy z oczu prawdziwy obraz sytuacji i zaczniemy ulegać przekonaniu, które jest rozpowszechnione w wielu państwach członkowskich – od Atlantyku do Bugu – że w zasadzie Europa jest kosztem. Co jest oczywistą nieprawdą” – zaznaczył Szymański.
W tym kontekście przytoczył dane z tegorocznego raportu PIE zatytułowanego „Korzyści Polski z jednolitego ryku”, z których wynika, że „o 31 proc. wyższe PKB per capita i około 1,5 pkt. proc. PKB rocznie jest związane z udaną, efektywną integracją Polski w ramach wspólnego rynku”.
Szymański stwierdził również, że taki sam albo wyższy niż w Europie Środkowej poziom zysków z integracji – które są co najmniej pięciokrotnie wyższe niż składki poszczególnych państw członkowskich - można zaobserwować w krajach tzw. „starej UE”. „Żadna, choćby najwyższa składka członkowska, nie zbliża się nawet do zysków, które każda europejska gospodarka zbiera z rynku wspólnotowego” - podkreślił.
Wicedyrektor PIE wskazał również na zagrożenie dla dalszej integracji europejskiej, jakim staje się narastające w wielu krajach Wspólnoty poczucie, że ich interesy, potrzeby oraz wewnętrzne uwarunkowania nie są w wystarczającym stopniu brane pod uwagę na szczeblu UE.
„Nie jest sztuką powiedzieć, że potrzebujemy więcej Europy. (…) Sztuką jest powiedzieć, co to oznacza, że potrzeba więcej Europy” - stwierdził.
W tym kontekście podkreślił, że wspólne działania krajów UE, nie mogą być jedynie formalnie wspólne, lecz powinny być „wspólne w głębszym znaczeniu tego słowa, czyli muszą przenosić obiektywne interesy i potrzeby państw członkowskich. (…) Bo jeżeli państwa członkowskie nie będą się czuły reprezentowane w tych wspólnych działaniach w sposób uczciwy, to naturalnie będą przechodziły na pozycje bardziej zdystansowane”.
mam/