Koalicja przedsiębiorców, organizacji pozarządowych i konsumentów zaapelowała do polskich eurodeputowanych o odrzucenie dyrektywy o prawach autorskich. Przyszłość reformy zależy od ostatecznego głosowania Parlamentu Europejskiego nad projektem uzgodnionym w trilogu, które odbędzie się w przyszłym tygodniu.
Projekt ten oprotestowała szeroka koalicja, w której skład weszli m.in. Związek Pracodawców i Przedsiębiorców, Związek Cyfrowa Polska, Federacja Konsumentów czy Krajowa Izba Gospodarcza. Na wtorkowej konferencji prasowej w Warszawie zaprezentowano stanowisko w sprawie dyrektywy, w którym zaapelowano o odrzucenie „najbardziej drakońskiej wersji jej projektu”.
"Zwracamy się z prośbą do polskich eurodeputowanych o to, aby stanęli w obronie wolności w internecie i równego dostępu do kultury, i zagłosowali za odrzuceniem projektu dyrektywy w proponowanym kształcie" – czytamy w deklaracji.
Jak podkreślił prezes związku Cyfrowa Polska Michał Kanownik, dyrektywa jest potrzeba Europie, twórcom i konsumentom, natomiast nie w takim kształcie i przy tym sposobie procedowania. "Nie do zaakceptowania są dla nas proponowane w dyrektywie zapisy, które stanowią zbyt duże ryzyko dla swobody wypowiedzi i rozwoju europejskiej gospodarki" - zaznaczył.
Najwięcej wątpliwości budzą artykuły 11. i 13. dyrektywy. Art. 13 wprowadza obowiązek filtrowania treści pod kątem praw autorskich, natomiast art. 11 dotyczy tzw. praw pokrewnych dla wydawców prasowych. Polska, Holandia, Włochy, Finlandia i Luksemburg nie poparły wypracowanego porozumienia w Radzie UE w tej sprawie.
Uczestniczący w konferencji europoseł PiS Ryszard Czarnecki powiedział, że jako b. przewodniczącemu sejmowej podkomisji prawa autorskiego, bardzo bliskie są mu prawa autorów, natomiast rozwiązania, które są dzisiaj na stole, "wylewają dziecko z kąpielą".
W jego ocenie jest jeszcze szansa na wypracowanie kompromisu, natomiast nie wiadomo, czy będzie ku temu wola polityczna. "Obawiam się, że chwilowa większość, korzystając z tego dość szybkiego trybu decyzyjnego, będzie chciała wymusić przeforsowanie pewnych regulacji nad chwilową mniejszością" – powiedział Czarnecki.
Nie wykluczył przy tym możliwości "opcji zerowej", czyli głosowania przeciwko całości dyrektywy, choć - w jego ocenie - bardziej prawdopodobne są ewentualne zmiany poszczególnych fragmentów regulacji.
Europoseł PO Michał Boni w wideo skierowywanym do uczestników warszawskiej konferencji zadeklarował, że jest przeciwny art. 13 w tej wersji, jaka została zaproponowana. "Jestem za tym, abyśmy, jako parlament, zdobyli się na to, żeby podjąć jeszcze raz próbę głosowania, czy chcemy artykułu 13, czy nie" – zaznaczył Boni. W jego ocenie, najważniejsze na dzisiaj jest wyjaśnić, jak bardzo art. 13 może zaszkodzić twórcom.
Według niego regulacje w obecnym kształcie spowodują, że tylko nieduża część małego biznesu byłaby objęta wyłączeniem z prewencyjnego sprawdzania treści pod kątem praw autorskich, ponieważ zaproponowane kryteria doboru tych firm odnoszą się do świata analogowego. Natomiast pozostałych obowiązywać ma zasada filtrowania wszystkich treści.
"Nie mówimy o 10 książkach i 47 filmach, czy 10 tys. filmów, my mówimy o miliardach przekazów, milionach dziennie" – zaznaczył Boni. Dodał, że zaproponowany model zatrzyma pojawianie się w sieci treści, bo prewencyjnie wszystkie platformy będą sprawdzały je pod kątem posiadanej licencji.
Dyrektywa o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym ma zmienić zasady publikowania treści w internecie i w niektórych krajach UE, w tym Polsce, budzi kontrowersje. Bywa określana mianem ACTA2, a podstawowa obawa jej przeciwników dotyczy możliwości ograniczenia wolności słowa w internecie.
Parlament Europejski w wydanym niedawno oświadczeniu podkreślił, że projekt nie dotyczy zwykłych użytkowników, a będzie miał jedynie wpływ na duże platformy internetowe i agregatory wiadomości jak YouTube, Google News czy Facebook. Miałyby one zostać zobowiązane "do płacenia twórcom (artystom, muzykom, aktorom, agencjom prasowym i ich dziennikarzom) należnego wynagrodzenia".
"Nie powstaną żadne nowe prawa ani obowiązki; treści, które są obecnie legalne i które można udostępniać, pozostaną legalne i dostępne" - podkreślono w komunikacie PE.
PE zaprzecza też, by dyrektywa miała wpłynąć na wolność internetu lub spowodować jego cenzurowanie. W komunikacie wyjaśniono, że po wejściu dyrektywy w życie nadal będzie można zobaczyć fragmenty artykułów czytanych za pośrednictwem agregatorów wiadomości lub przez nie udostępnianych.
W komunikacie wyjaśniono też, że osiągnięte na tym etapie porozumienie przewiduje też szczególną ochronę platform typu start-up. "Platformy, które istnieją krócej niż trzy lata i których roczny obrót wynosi mniej niż 10 mln EUR, a średnia miesięczna liczba odwiedzających nie przekracza 5 mln, będą podlegać znacznie łagodniejszym obowiązkom niż duże platformy o ustalonej pozycji" - zapewniono.
Ostateczne głosowanie całego Parlamentu Europejskiego w sprawie dyrektywy o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym zaplanowane jest na sesję 25-28 marca.
Mateusz Kicka
kic/