W niedzielnych wyborach mołdawskie społeczeństwo opowiedziało się za prounijnym kursem dalszego rozwoju kraju; ten głos był nie tylko wyrazem poparcia dla określonej partii, lecz również ewidentnym „nie” dla sił prorosyjskich – ocenił w rozmowie z PAP ekspert Andrei Curararu. Przed nowym rządem staną jednak kolejne wyzwania – ostrzegł.
- Wielu obywateli zagłosowało w wyborach parlamentarnych nie tylko na Partię Działania i Solidarności (PAS), ale też przeciwko dojściu do władzy sił prorosyjskich – zauważył analityk Andrei Curararu z think tanku Watchdog. Dodał, że na pewno była grupa wyborców, która krytycznie ocenia rząd, ale postawiła na partię władzy, by zatrzymać ich oponentów.
- To jest kredyt zaufania dla tej partii - uznanie, że to oni mogą być tą siłą, która wprowadzi nas do UE. Ale jest to również znak, że ludzie uświadomili sobie zagrożenie ze strony Rosji – dodał rozmówca PAP.
Komentując wybory, eksperci zwracają uwagę na to, że siły otwarcie i nominalnie prorosyjskie uzyskały zdecydowaną mniejszość. Blok Patriotyczny, złożony z socjalistów, komunistów i partii Przyszłość Mołdawii, dostał 24 proc. głosów. Pozostałe partie, chociaż analitycy uważają je za siły potencjalnie ciążące ku Rosji, szły do wyborów z hasłami poparcia dla eurointegracji, choć różniły się podejściem. Komentatorzy mówią o „zmianie pokoleniowej” i potwierdzeniu, że w dzisiejszej Mołdawii partie idące po władzę z prorosyjską agendą nie mają szansy na większość.
Lider socjalistów Igor Dodon oraz rosyjskie media propagandowe próbują podawać te wyniki w odwrotnym ujęciu. Według nich „partia władzy przegrała”, ponieważ PAS otrzymała mniej głosów niż opozycja (razem wzięta). Zapominają tylko dodać, że nominalnie, a także w odbiorze wyborców – nie jest to opozycja prorosyjska, lecz proeuropejska.
- W tym sensie jest to nie tylko sukces partii, ale określonej wizji przyszłości. To bardzo ważne, potrzebne i symboliczne zwycięstwo, ale na agendzie jest cała lista zadań do pilnego wykonania - i chodzi nie tylko o procesy akcesyjne – dodał ekspert.
Jak zaznaczył Curararu, przed nowym rządem stoi wiele wyzwań i zapewne już niedługo czeka go pierwszy crash test. – Okres zimowy Rosja może wykorzystać do wywołania kolejnego kryzysu gazowego w Naddniestrzu, a to może poskutkować kryzysem humanitarnym – ocenił.
Rząd czeka też kilka wyzwań o charakterze krótkoterminowym. Pierwsze to możliwe protesty ze strony opozycji, które na razie nie wydają się jednak bardzo prawdopodobne, biorąc pod uwagę nastroje społeczne.
- Jeszcze kilka dni musimy poczekać na to, aż Sąd Konstytucyjny zatwierdzi wyniki. Wtedy może dojść do prób jakiegoś ich podważania, inicjowania protestów – przewiduje Curararu. Niepokojące jest, jak podkreślił, że mołdawskie służby w ostatnich dniach zatrzymywały osoby, które podróżowały z Naddniestrza do Kiszyniowa z zamiarem inicjowania zamieszek. Wcześniej Serbia potwierdziła doniesienia miejscowych służb, że na jej terytorium szkoleni byli ludzie, którzy mieli za zadanie wywoływanie zamieszek podczas protestów.
- Nawet jeśli zgromadzenia nie są masowe, wyszkoleni prowokatorzy mogą łatwo wywołać panikę i doprowadzić do zamieszek lub przynajmniej do poważnych incydentów – wyjaśnił rozmówca PAP.
Kolejnym wyzwaniem będzie samo utworzenie rządu. – To zarówno kwestia utrzymania dyscypliny partyjnej, jak i odpowiedniego skonstruowania rządu, który będzie odpowiadał na potrzeby społeczeństwa. Rządu wystarczająco profesjonalnego, by prowadzić rozmowy z UE i odrobić wszystkie lekcje związane z eurointegracją – zaznaczył ekspert. W Mołdawii słychać wezwania do rządu, by „rozszerzył bazę” i zaprosił do udziału we władzy także ludzi spoza gabinetu, co pozwoliłoby też rozwiać trochę negatywny wizerunek PAS jako partii „zawłaszczającej” proces eurointegracji.
- Wewnątrz kraju absolutnie najważniejszym zadaniem będzie kontynuowanie i doprowadzenie do końca reformy wymiaru sprawiedliwości. To jest kluczowy warunek, by wszystkie inne sprawy mogły pójść do przodu. Około 70 proc. sędziów poddawanych lustracji odchodzi z systemu, co pokazuje, jak poważne są problemy. Bez tego nie da się rozpocząć ważnych spraw karnych, m.in. procesu oligarchy Vladimira Plahotniuka czy spraw związanych z korupcją polityczną w poprzednich wyborach – zaznaczył Curararu.
Według analityka zwycięstwo PAS daje partii mocny mandat, ale też ogromną odpowiedzialność. – Teraz panuje euforia, ale konieczne jest też zrozumienie odpowiedzialności. Ten mandat jest nie za to, że PAS jest taka wspaniała, ale dlatego, że społeczeństwo powierzyło jej bardzo ważne zadania – ocenił ekspert.
- To nie jest koniec. Rosja się przegrupuje i będzie szukać nowej strategii wobec Mołdawii – nie ma wątpliwości Curararu.
W niedzielę w Mołdawii odbyły się wybory parlamentarne, w których prozachodnia PAS walczyła o utrzymanie większości parlamentarnej. Oprócz PAS i Prorosyjskiego Patriotycznego Bloku Wyborczego (BEP) do 101-osobowego parlamentu - według wstępnych wyników - dostały się także centrowy Blok Alternatywa, populistyczna Nasza Partia Renato Usatego oraz Demokracja w Domu, nowa siła, która opowiada się m.in. za unią z Rumunią.
Z Kiszyniowa Justyna Prus (PAP)
just/ kbm/ mhr/