Głosowanie w Izbie Gmin to już trzeci oblany egzamin brytyjskiej klasy politycznej, która prowadzi ciągle politykę partyjną zamiast państwowej – powiedział w czwartek PAP europoseł Janusz Lewandowski (EPL/PO).
Zdaniem polskiego deputowanego do PE dzieje się to w sytuacji coraz większej niepewności i wizji chaotycznego, twardego brexitu.
Lewandowski odniósł się w ten sposób do odrzucenia przez brytyjski parlament w środę późnym wieczorem ośmiu propozycji w orientacyjnym głosowaniu nad alternatywnymi scenariuszami ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Na pytanie, czy po środowym głosowaniu w Izbie Gmin jesteśmy bliżej umownego wyjścia W. Brytanii z UE, Lewandowski ocenił, że jesteśmy bliżej tzw. twardego rozwodu. Zwrócił jednak uwagę, iż wariant zaproponowany jako unia celna był bardzo bliski uzyskania większości.
"Być może jakaś powtórka (głosowania) do 12 kwietnia da szanse na +umowny+ rozwód, a nie bezumowny, ale wszyscy jesteśmy rozczarowani. Kończy się cierpliwość Unii Europejskiej, bo po ponad dwóch latach w Izbie Gmin nie ma większości dla żadnego pozytywnego rozwiązania, są tylko większości na rzecz +na nie+, a to żadna sztuka polityczna organizować się +na nie+" – podkreślił.
W ocenie europosła, wciąż otwarte są różne scenariusze, ponieważ czasami w Unii Europejskiej pojawia się rozwiązanie "last minute".
Jak podkreślił Lewandowski, ofiarą dotychczasowej "nieodpowiedzialnej polityki" jest całe brytyjskie społeczeństwo, być może stanie się nią nawet integralność Zjednoczonego Królestwa, bo zupełnie inaczej patrzą na Unię Europejską Szkoci a inaczej Anglicy.
"Brexit niezwykle naraża interesy Irlandii i oczywiście naraża interesy całej Unii Europejskiej, więc to jest upadek klasy politycznej, tej, którą ja kiedyś podziwiałem, jak byłem w opozycji w Gdańsku, jako wzór dojrzałej, dobrej jakościowo demokracji" – powiedział Lewandowski.
Jego zdaniem obecna sytuacja odwraca społeczeństwo od polityki zorganizowanej, parlamentarnej, co może rodzić "hochsztaplerską", populistyczną politykę na Wyspach.
"Dla mnie brexit to jest lekcja nieodpowiedzialności klasy politycznej, która naraża własne społeczeństwo na egzystencjalny wybór i nie jest w stanie później udźwignąć konsekwencji tego wyboru, co rodzi straty i niepewność i bardzo dzieli społeczeństwo brytyjskie" - powiedział.
Zgodnie z konkluzjami ubiegłotygodniowej Rady Europejskiej brytyjski rząd ma czas do piątku, 29 marca, aby przyjąć proponowaną umowę z UE i opuścić Wspólnotę na zapisanych w niej warunkach w nowym terminie 22 maja.
W razie nieprzyjęcia proponowanej "umowy rozwodowej" Wielka Brytania będzie miała czas do 12 kwietnia, by zdecydować się albo na brexit bez umowy, albo na przedłużenie swego członkostwa w UE i znalezienie wyjścia z impasu politycznego. Mogłoby się to odbyć na przykład przez drugie referendum lub szerszą zmianę proponowanego modelu relacji z UE (np. przez pozostanie we wspólnym rynku lub w unii celnej) na wzór niektórych z opcji, które były brane pod uwagę w środę.
Podczas głosowania w Izbie Gmin najbliżej uzyskania poparcia była zgłoszona przez proeuropejskiego posła Partii Konserwatywnej Kena Clarke'a propozycja, sugerująca wypracowanie w przyszłości unii celnej pomiędzy Wielką Brytanią a Unią Europejską (porażka ośmioma głosami, 264 - za, 272 - przeciw).
Pierwotnie Wielka Brytania miała opuścić Unię Europejską w piątek 29 marca br.
Ze Strasburga Mateusz Kicka
kic/