Rozliczyliśmy z Polską wszystkie programy operacyjne z okresu 2007-2013 – poinformowała w środę Komisja Europejska.
Obecnie Polska wdraża programy operacyjne dla polityki spójności na lata 2014-2020, równolegle trwają przymiarki do budżetu na kolejnych siedem lat.
Programy operacyjne, które rozliczyła Komisja, były podstawą inwestycji współfinansowanych przez Fundusz Spójności oraz Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego. Przyczyniły się one do rozwoju gospodarczo-społecznego Polski, do wzrostu zatrudnienia oraz do podniesienia konkurencyjności naszego kraju w Europie.
W ciągu siedmiu lat zrealizowanych zostało tysiące projektów, które przyczyniły się do poprawy warunków życia Polaków. "Ktoś mógłby powiedzieć, że programy przeszły do historii, ale to nic bardziej mylnego. Z ich efektów korzystają i będą korzystać jeszcze przez wiele lat wszyscy polscy obywatele " – podkreśliła Komisja w środowym komunikacie.
Polska była, jest i wszystko wskazuje na to, że pozostanie największym beneficjentem środków z polityki spójności. W latach 2007-2013 nasz kraj zainwestował 67 miliardów euro w postaci funduszy europejskich w środowisko, infrastrukturę, energię, innowacyjność, edukację, rewitalizację, zdrowie czy kulturę.
Alokacja była podzielona na 20 programów operacyjnych. Największy program krajowy, Infrastruktura i Środowisko, zarządzał prawie 28,3 mld euro. Pozostałe krajowe programy wspierane ze środków polityki spójności to: Innowacyjna Gospodarka, Rozwój Polskich Wschodniej oraz Pomoc Techniczna. Jednoczenie, ponad 16,5 mld euro zostało zainwestowane przez 16 Regionalnych Programów Operacyjnych zarządzanych przez samorządy województw.
Jak wylicza KE, kluczowe osiągnięcia inwestycji płynące z polityki spójności w latach 2007-2013 w Polsce to blisko 152 tys. nowych miejsc pracy, wsparcie dla 2 tys. start-upów oraz 15 tys. MŚP. Według danych Komisji, niemal 2 mln obywateli skorzystało na projektach związanych z utylizacją ścieków, zrewitalizowano 144 km2 terenów, a ze źródeł odnawialnych popłynęło 1472 MW dodatkowej energii.
W efekcie unijnych inwestycji wybudowano też 1,9 tys. km nowych dróg, a kolejne 9,6 tys. km zostało wyremontowanych. Polityka spójności to również 482 km wyremontowanych linii kolejowych, wsparcie dla 1 tys. projektów współpracy między ośrodkami naukowymi a biznesem, a także 1,7 mln obywateli z dostępem do szerokopasmowego Internetu.
Obecnie Polska wdraża programy operacyjne z polityki spójności na lata 2014-2020 z budżetem 86 miliardów euro pochodzących z funduszy europejskich. Główne cele inwestycji to rozwój nowoczesnej infrastruktury transportowej, energetycznej i informacyjno-komunikacyjnej, a także m.in. rozwój gospodarki przyjaznej środowisku.
Równolegle trwają przymiarki do kolejnego budżetu Unii Europejskiej na lata 2021-2027. Z przedstawionej przez Komisję Europejską propozycji wynika, że programy spójności mają w przyszłej tzw. siedmiolatce opiewać na kwotę 373 mld euro. W ujęciu nominalnym Polska miałaby otrzymać 64,4 mld euro, czyli 23 proc. środków mniej niż obecnie. Podobna skala cięć dotyczyć ma Węgier, Czech, Litwy, Estonii i Malty (po 24 proc.). Jeśli dalsze negocjacje nie przyniosą istotnych zmian, mniej środków otrzyma w sumie 14 krajów członkowskich.
Zmniejszeniu budżetu na inwestycje z polityki spójności sprzeciwia się Parlament Europejski. Przeciwny cięciom jest także skupiający unijne samorządy Europejski Komitet Regionów, który jest ciałem doradczym UE. Państwa członkowskie są mocno podzielone w tej sprawie. Polska sprzeciwia się redukcjom.
Jak zaznaczył europoseł Ryszard Czarnecki (EKR/PiS), Polska nie zawaha się skorzystać z prawa weta w kontekście budżetu UE. "Polski rząd, jak każdy inny rząd kraju Unii Europejskiej, dysponuje prawem weta i my nie zawahamy się go użyć w kontekście budżetu" – zaznaczył europoseł.
Europarlamentarzysta zadeklarował jednocześnie, że wierzy iż przyszłoroczne prezydencje w Radzie UE - najpierw chorwacka, a potem niemiecka - będą szukały konsensusu. "Mam nadzieję, że przy wyborze nowej Komisji Europejskiej zawrzemy porozumienie także w kontekście budżetu, które będzie zrealizowane przy udziale prezydencji niemieckiej w drugiej połowie 2020 r." - zaznaczył.
W ocenie europosła Jana Olbrychta (EPL/PO) rozstrzygnięcia w sprawie budżetu zapadną najwcześniej w połowie 2020 r. bądź w drugiej połowie 2020 r. i wtedy "wszystko ruszy". "Kolejna perspektywa unijna będzie wdrażana z opóźnieniem, bo jak będzie zaakceptowana na końcu 2020 r., to poślizg będzie zdecydowany (…) Zakładam, że poślizg będzie w granicach dwóch lat minimum, około dwóch lat, podobnie jak teraz (w perspektywie 2014-2020 - PAP)" – ocenił europoseł.
Dodał, że poślizgu nie będzie w rolnictwie, bo są to płatności, które "idą z góry", nie będzie też problemu z takimi programami jak Erasmus+. Natomiast z opóźnieniami trzeba się liczyć wszędzie tam, gdzie najpierw trzeba przygotować program, potem przeprowadzić przetargi, a dopiero potem ruszają projekty. Chodzi właśnie o projekty z polityki spójności.
Olbrycht zaznaczył jednocześnie, że poślizg nie będzie taki bolesny z powodu zasady n+3, przesuwającej płatności z 2020 r. na rok 2023. "Sytuacja jest niepewna z powodu brexitu, więc nikt się tym poślizgiem nie przejmuje, bardziej się wszyscy przejmują konsekwencjami brexitu" – podkreślił Olbrycht.
Obaj europosłowie, Czarnecki i Olbrycht, wskazali, że kluczowe decyzje ws. budżetu w Radzie Europejskiej zapadną już po wyborach w Polsce. Czarnecki zasugerował przy tym, że nadal będzie rządziło PiS, natomiast Olbrycht wyraził nadzieję, że polski rząd się zmieni.
Mateusz Kicka
kic/