Wtorek, 18 Marzec 2025

Gorzkie słowa eurodeputowanych w debacie nad rezultatami szczytu

04.07.2019, 13:27 Aktualizuj: 05.07.2019, 13:36
© European Union 2019 - Source: EP/Daina Le Lardic
© European Union 2019 - Source: EP/Daina Le Lardic

Parlament Europejski rozpatrywał w czwartek sprawozdanie z obrad Rady Europejskiej, która uzgodniła rekomendacje na najważniejsze unijne stanowiska. Szef Rady Europejskiej Donald Tusk apelował do posłów o współpracę i zaufanie między instytucjami. W zamian usłyszał wiele gorzkich słów.

Tusk wypomniał, że mimo zapewnień "niektórych socjalistycznych premierów" podczas szczytu UE o zagwarantowaniu geograficznej równowagi w sprawie obsady najważniejszych stanowisk w UE, Wschód nie jest reprezentowany na najważniejszych unijnych stanowiskach.

Według źródeł dyplomatycznych ustalenie ze szczytu było takie, że socjaliści w PE mieli wystawić na szefa tej izby Bułgara Sergeja Staniszewa. Zobowiązanie w tej sprawie miał złożyć premier Hiszpanii Pedro Sanchez. Tak się jednak nie stało i w środę przewodniczącym PE został inny socjalista, Włoch David Sassoli. Taki wybór sprawił, że na czołowych stanowiskach w UE nie ma ani jednego reprezentanta Europy Środkowo-Wschodniej.

"Zajęło nam to trzy dni, bo chciałem mieć pewność, że każdy kraj wielki lub mały, z każdego zakątka Europy, był +za+, jeśli chodzi przyszłe przywództwo UE. Ale oczywiście wciąż jest przestrzeń na poprawę, jeśli chodzi o przedstawicieli ze Wschodu w całkowitej architekturze europejskich stanowisk. Zwłaszcza ze względu na to, że niektórzy przemierzy z socjalistycznej rodziny czynili zobowiązania, jeśli chodzi o geograficzną równowagę w tej izbie" - mówił Tusk w PE.

Szef Rady Europejskiej, zdając sprawozdanie z ustaleń szczytu, przekonywał PE, by ten nie odrzucał ustaleń liderów i poparł w głosowaniu za dwa tygodnie von der Leyen na przewodniczącą Komisji. Jak zaznaczył, przed zaproponowaniem przez Radę Europejską nowego przywództwa spotykał się z przedstawicielami grup politycznych wiele razy.

"Dla niektórych to PE reprezentuje prawdziwe europejską demokrację, ze względu na to, że jego członkowie są bezpośrednio wybierani, a dla innych to raczej Rada Europejska, ze względu na silną demokratyczną legitymację liderów. Tak naprawdę takie spory nie mają sensu, bo obie instytucje są demokratyczne. Na koniec musimy się nawzajem szanować i współpracować ze sobą, bo tylko wtedy możemy budować zaufanie i zmieniać Europę na lepsze" - powiedział Tusk do eurodeputowanych.

Jak przekonywał, wskazania szefów państw i rządów, jeśli chodzi o nowe przywództwo instytucji UE, są dobre. Zwracał uwagę, że po raz pierwszy w historii Unii Rada Europejska zaproponowała dwie kobiety i dwóch mężczyzn, by kierowali kluczowymi instytucjami UE. "Czuję się szczęśliwy i dumny, że uzyskaliśmy idealną równowagę płci na najważniejszych stanowiskach. To bardzo pozytywna zmiana. Europa nie tylko mówi o kobietach, ale wybiera kobiety. Mam nadzieję, że ten wybór zainspiruje wiele dziewczyn i kobiet do walki za to, w co wierzą i o swoje pasje" - zaznaczył były polski premier. Wyraził nadzieję, że zainspiruje to też PE w jego decyzjach.

Szef RE przypominał, że w czasie konsultacji przed szczytem był w bliskim kontakcie z przywódcami Zielnych, zwłaszcza ze Ską Keller i Philippe'em Lambertsem. Jak zaznaczył, jest przekonany, że współpraca z Zielonymi i ich obecność w ciałach decyzyjnych UE przysłużyłaby się nie tylko koalicji rządzącej, ale Europie jako takiej.

"Dlatego będę apelował do wszystkich naszych partnerów do włączenia Zielonych w nominacje, nawet jeśli wciąż nie ma lidera w Radzie Europejskiej z tej partii. Mam nadzieję, że świeżo nominowana Ursula von der Leyen będzie również słuchała mojego apelu" - oświadczył Tusk. Przypomniał, że w wielu krajach Zieloni symbolizują wolność i nadzieję. Dodał, że on sam ma wiele wiary w ten symbol.

Chadecy mimo zastrzeżeń poprą von der Leyen

Odnosząc się do sprawozdania Tuska, wiceszef frakcji EPL w PE Esteban Gonzalez Pons powiedział, że jego grupa poprze kandydaturę Ursuli von der Leyen na stanowisko szefa Komisji Europejskiej. Podkreślił, że Rada Europejska nie może narzucać swojej woli PE, który jest bezpośrednio wybierany przez wyborców. „EPL jednak poprze kandydatkę (na szefa KE) zaproponowaną przez Radę, ponieważ wiemy, jaki obowiązek na nas spoczywa” – podkreślił.

Wiceszef frakcji chadeckiej skrytykował Tuska za zestaw kandydatów, jakimi zdecydowano się obsadzić kluczowe stanowiska unijne. „Wykluczył pan Europę Wschodnią z podziału stanowisk. W tym pakiecie nie znalazło się ani jedno nazwisko z tego regionu” – powiedział.

„Zadecydowali państwo również, jak będzie wyglądała struktura KE, ilu będzie wiceprzewodniczących. To jest niezgodne z traktatem. Narzucają państwo PE, kto miałby zostać wybrany na naszego przewodniczącego. Teraz chcą państwo zadecydować, kto będzie stał na czele Europejskiego Banku Centralnego. To nie jest demokracja. Pan tak naprawdę popiera eurosceptyków, a nawet nacjonalistów” – powiedział Gonzales Pons, zwracając się do Tuska.

Socjaliści krytykują Tuska

Szefowa frakcji socjalistów w PE Iratxe Garcia Perez skrytykowała Donalda Tuska za podejście do wyboru stanowisk. „Nie poprzemy żadnego kandydata czy kandydatki, którzy nie będą gotowi przeprowadzić rzeczywistych reform" w UE – zastrzegła. Wśród wyzwań wymieniła walkę z zagrożeniami dla klimatu i ubóstwem oraz wzrost gospodarczy. „Chcemy gospodarki społecznej, solidarnej” – mówiła.

Oceniła, że podejście Tuska do wyboru unijnych stanowisk jest niespójne. „Przychodzi pan tutaj, przedstawia nam decyzję Rady Europejskiej, a następnie mówi, że trzeba zagłosować za. Pana propozycja nie jest bardzo spójna” – podkreśliła hiszpańska posłanka.

Odnosząc się do ustaleń personalnych ze szczytu, Garcia Perez powiedziała, że najlepszym kandydatem na stanowisko szefa Komisji Europejskiej byłby socjalista Frans Timmermans. „Otrzymałby poparcie większości PE i to odzwierciedliłoby demokratyczne normy” – dodała.

EKR: na szczycie UE silne kraje nie zdołały narzucić koncepcji pozostałym

Szef frakcji EKR Ryszard Legutko powiedział podczas debaty w PE, że dobrą wiadomością z ostatniego szczytu UE jest to, że silnie kraje Unii nie były w stanie narzucić swojej własnej koncepcji pozostałym państwom członkowskim. Ma on nadzieję, że będzie to dla nich lekcją i wpłynie na zmianę praktyki.

Legutko oświadczył, że wniosek z ostatniego szczytu jest taki, że mechanizm kandydata wiodącego jest martwy i zapomniany. "Nie żałuję. Bo spójrzmy, w traktatach nie ma ani jednego zdania, które mówiłoby o kandydacie wiodącym, ani zdania, ani słowa" - wskazał.

Jak powiedział, podejście do zasad i traktatów w europejskiej polityce, także w PE, jest bardzo niejasne. "Timmermans nie był kandydatem ludzi, obywateli Europy, był kandydatem lewicowego establishmentu politycznego i dobrze, że zniknął i mam nadzieję, że już nie wróci, ponieważ zasadniczo procedura wiodących kandydatów miała zakonserwować władzę istniejącego establishmentu politycznego w Europie, a nie otworzyć przestrzeń polityczną dla ludzi" - wskazał.

Zwrócił się Donalda Tuska ze słowami, że oczywiście Rada Europejska nie ma żadnego prawa, aby w ogóle wyznaczać wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej. "To jest poważne naruszenie zasad Traktatu" - zaznaczył.

Odnowić Europę: potrzebna demokratyzacja wyboru liderów

Szef frakcji Odnowić Europę Dacian Ciolos powiedział podczas debaty w PE, że w obsadzie najwyższych stanowisk brakuje równowagi geograficznej. "Europa Środkowo-Wschodnia w ogóle nie jest reprezentowana" - zaznaczył były premier Rumunii. Uznał, że w UE należy dokonać demokratyzacji procesu wyboru liderów. "Możemy mówić o nazwiskach, możemy mówić o równowadze płci, możemy mówić o równowadze geograficznej, ale do momentu, w którym nie będziemy mieć przejrzystego, demokratycznego procesu wyboru liderów, nie będzie satysfakcji" - dodał.

"Trzeba uwzględnić wszystkie zapisy traktatu i trzeba to robić w procesie demokratycznym" - podkreślił. Dlatego - jak argumentował - należy zmienić zasady wyboru szefa KE.

Zanni: albo Niemka albo kandydat wiodący

Lider frakcji Tożsamość i Demokracja Marco Zanni przekonywał posłów w PE, że jeśli chcą bronić procesu wyboru kandydata wiodącego, to powinni odrzucić nominację Niemki Ursuli von der Leyen na to stanowisko szefowej Komisji Europejskiej. Ocenił, że Rada Europejska wyrzuciła "do kosza" metodę wyboru szefa KE spośród kandydatów wiodących.

"Jeśli PE naprawdę chce bronić tej metody, potrzebne są spójne działania. Jeśli chcecie działać spójnie, to możecie odrzucić kandydatkę, którą zaproponowała Rada na stanowisko szefa KE. Jeśli ją odrzucicie, to będziecie spójni, a jeśli nie, to będą to słowa rzucane na wiatr i pokażecie, że ta instytucja jest nic nie warta i nie reprezentuje obywateli europejskich" - przekonywał.

Zieloni: zatriumfowały interesy narodowe

W sprawie wyboru na najwyższe stanowiska interesy narodowe zatriumfowały nad wszystkim innym. Większość PE postanowiła się podporządkować decyzjom, które zapadały gdzie indziej - w Radzie Europejskiej - powiedział lider Zielonych Philippe Lamberts.

"Większość PE postanowiła się podporządkować decyzjom, które zapadały gdzie indziej - w Radzie Europejskiej. Po 5 dniach targów, gdzie interesy narodowe zatriumfowały nad wszystkim innym, odbył się casting osób, które nie doprowadzą do zmian w naszych społeczeństwach, na jakie czekają nasi obywatele" - argumentował.

luo/ woj/

PLIKI COOKIES

Ta strona korzysta z plików cookie. Sprawdź naszą politykę prywatności, żeby dowiedzieć się więcej.