Rozpoczęte w czwartek - w Holandii i W.Brytanii - głosowanie w wyborach do Parlamentu Europejskiego w części unijnych państw nie przyniesie większych zmian na scenie politycznej; w innych jednak - jak wskazują sondaże - przetasowania mogą być ogromne. Przełoży się to też na skład polityczny PE.
Z brexitem w tle
Aż 37 proc. Brytyjczyków zadeklarowało w ostatnim sondażu głosowanie na eurosceptyczną Partię Brexitu Nigela Farage'a. Wyborcy odwrócili się od dwóch głównych partii; w ostatnich wyborach parlamentarnych w 2017 roku uzyskały one łącznie ponad 82 proc. głosów, a teraz mogą liczyć jedynie na 20 proc., w tym na rządząca krajem Partia Konserwatywna - zaledwie na 7 proc.
Skalę podziałów towarzyszących planowanemu wyjściu Wielkiej Brytanii z UE pokazuje fakt, że na drugim miejscu uplasowali się z 19 proc. głosów proeuropejscy Liberalni Demokraci, którzy wprost nawołują do pozostania kraju we Wspólnocie. Partia Pracy (13-proc. poparcie) minimalnie wyprzedza na finiszu kampanii Partię Zielonych (12 proc.).
Blisko 47 mln brytyjskich wyborców, w tym ok. miliona Polaków, wybiera 73 deputowanych, którzy - być może sprawować będą mandat ledwie przez kilka miesięcy.
Holandia - populiści i rządzący "łeb w łeb"
W Holandii antyunijne i populistyczne Forum Demokratyczne (FvD), które zdobyło zaledwie 2 proc. głosów w wyborach krajowych w 2017 r., może uzyskać 15 proc., tyle samo co rządząca Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji (VVD). Z kolei Socjaldemokratyczna Partia Pracy, z której wywodzi się wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans, może liczyć na około 13 proc.
Lider FvD 36-letni nacjonalista Thierry Baudet szturmem wszedł do holenderskiej polityki, pod antyimigracyjnymi hasłami i z wezwaniem, by Holandia opuściła Unię Europejską. W marcu w wyborach prowincjonalnych partia Baudeta wyprzedziła rządzącą VVD premiera Marka Ruttego.
Jeśli holenderskie sondaże okażą się dokładne, Forum Demokratyczne może zdobyć pięć z obecnych 26 holenderskich miejsc. W 17-milionowej Holandii uprawnionych do głosowania jest 13 mln ludzi. W wyborach do PE w 2014 r. frekwencja wynosiła ok. 37 proc.
Włoski sprawdzian dla krytycznego wobec UE gabinetu
Włosi będą kończyć europejskie wybory; lokale wyborcze zostaną tam zamknięte o godz. 23 w niedzielę. 51 mln wyborców będzie decydować o obsadzie 76 mandatów, z których do czasu brexitu obsadzonych będzie 73. Wybory odbędą się tuż przed pierwszą rocznicą powołania rządu Giuseppe Contego. Według sondaży na formacje koalicji - Ligę i Ruch Pięciu Gwiazd - określane czasem jako eurosceptyczne, zagłosuje połowa wyborców.
Zgodnie z obowiązującymi we Włoszech zasadami kampanii ostatnie sondaże zostały opublikowane na dwa tygodnie przed wyborami do PE. Wszystkie jednoznacznie wskazały na zwycięstwo rosnącej w siłę Ligi. Gotowość głosowania na ugrupowanie wicepremiera, szefa MSW Matteo Salviniego wyraziło ponad 30 proc. wyborców. To ogromny skok poparcia; przed rokiem ta prawicowa partia otrzymała 17 proc. głosów.
Odwrotna tendencja dotyczy Ruchu Pięciu Gwiazd, na który chce zagłosować ponad 20 proc. Włochów, czyli o 10 punktów procentowych mniej niż do parlamentu. Niemal identyczny wynik, jak dla antysystemowego ruchu, czyli od 19 do 21 procent prognozuje się dla centrolewicowej opozycyjnej Partii Demokratycznej, która utraciła przed rokiem władzę.
Będąca także w opozycji centroprawicowa Forza Italia byłego premiera Silvio Berlusconiego dostała w sondażach przedwyborczych około 10 procent głosów. Około 5 proc. głosów zdobędzie, przekraczając 4-procentowy próg, prawicowe ugrupowanie Bracia Włoch - wskazują badania.
Pierwszy europejski wyborczy test rządu Contego wywołuje bardzo duże zainteresowanie. Wybory są traktowane jako poddanie pod ocenę Włochów pracy pierwszego w historii Italii rządu tak krytycznie nastawionego do unijnej polityki. Dodatkowo Włochy wyróżnia w europejskiej perspektywie także to, że oba ugrupowania koalicyjne idą do wyborów osobno i rywalizują ze sobą, bo zawarły sojusze z partiami i ruchami z innych krajów UE. Oba obiecują całkowitą przebudowę Unii i jej polityki.
Hiszpania - lewica, a potem długo nikt
W Hiszpanii sondaże dają przewagę lewicy. Zwycięzcą wyborów powinna być rządząca krajem Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE). Z ostatniego sondażu wynika, że wśród 54 zarezerwowanych dla Hiszpanii mandatów w PE 19-20 przypadnie PSOE, popieranej przez blisko 33 proc. wyborców. Drugie miejsce, według badania, zajmie centroprawicowa Partia Ludowa (PP), która z poparciem 19,7 proc. powinna zapewnić sobie 11-12 mandatów.
O trzecią lokatę w europejskich wyborach w Hiszpanii powalczą liberalni Ciudadanos (Cs) oraz lewicowa partia Podemos. Według sondażu Cs popiera 13,5 proc., a Podemos - 10,6 proc. Hiszpanów, co może się przełożyć odpowiednio na 8-9 oraz 6-7 mandatów.
Do europarlamentu może wprowadzić swojego reprezentanta także lewicowy blok separatystyczny Teraz Republiki (Ahora Republicas), popierany przez około 3,5 proc. wyborców. „Jedynką” na jego liście jest osadzony w więzieniu za współorganizację referendum niepodległościowego w Katalonii w 2017 r. były premier regionu Oriol Junqueras.
Sondaż daje też od 2 do 3 mandatów innemu blokowi separatystycznemu, Razem dla Katalonii (JxCat). Gdyby popierane przez blisko 5 proc. wyborców centroprawicowe ugrupowanie zdobyło trzy miejsca w PE, przypadłyby one trzem poszukiwanym przez hiszpański wymiar sprawiedliwości politykom: byłemu premierowi Katalonii Carlesowi Puigdemontowi i dwójce jego byłych ministrów: Toniemu Cominowi oraz Clarze Ponsati. Od końca 2017 r. ukrywają się oni w Belgii oraz w Szkocji.
Po raz pierwszy do europarlamentu swoich przedstawicieli może wprowadzić też prawicowy Vox. Szacuje się, że ugrupowanie Santiago Abascala z 6,8 proc. poparcia otrzyma 3-4 mandaty.
Portugalczycy nie chcą skręcać na prawo
W Portugalii, podobnie jak w Hiszpanii jako zwycięzcy wskazywani są socjaliści, z kierowanej przez premiera Antonia Costę Partii Socjalistycznej (PS). W badaniach widoczna jest duża różnica pomiędzy rządzącym krajem ugrupowaniem a centroprawicową Partią Socjaldemokratyczną (PSD).
Ugrupowanie Costy może zapewnić sobie nawet 9 mandatów w europarlamencie, wśród 21 miejsc zarezerwowanych tam dla portugalskich polityków. Opozycyjna wobec mniejszościowego gabinetu socjalistów PSD zajmie, zgodnie z badaniami opinii publicznej, drugie miejsce i może liczyć na 6-7 miejsc w PE.
Niekorzystnie wpłynęły na socjaldemokratów ostatnie podziały wewnątrzpartyjne, które zaowocowały opuszczeniem szeregów PSD przez polityków skupionych wokół byłego premiera Pedro Santany Lopesa. Utworzona przez niego nowa partia, Alianca, wprawdzie ma niewielkie szanse na wejście do PE, ale pozbawiła socjaldemokratów części elektoratu.
Negatywny wpływ na finisz kampanii wyborczej dla PSD miało również deklarowane na przełomie kwietnia i maja przez tę partię poparcie dla strajkujących nauczycieli, domagających się odszkodowania za ponad 9 lat wstrzymanych awansów. Ostatecznie socjaldemokraci wycofali się z poparcia dla protestujących po zapowiedzianej przez premiera groźbie dymisji.
Ośmioprocentowym poparciem Portugalczyków cieszą się komuniści i Zieloni, startujący w ramach koalicji wyborczej CDU, a także chadecko-ludowy blok CDS-PP. Każde z tych ugrupowań może liczyć na 2 mandaty w PE. Również dwa mandaty powinien zdobyć Blok Lewicy.
Wszystko więc wskazuje na to, że Portugalia jest jednym z nielicznych państw UE, gdzie niedzielne wybory nie powinny doprowadzić do "skrętu na prawo".
Chorwaci wierni rządzącym
Innym z takich państw będzie zapewne Chorwacja, gdzie spodziewane jest zwycięstwo rządzącej w tym kraju Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej (HDZ). Ma ona szansę na uzyskanie pięciu z 11 przypadających na Chorwację mandatów. Na tę partię chce głosować 26 proc. ankietowanych.
Drugie miejsce, z przypuszczalnymi trzema mandatami, zajmuje opozycyjna Socjaldemokratyczna Partia Chorwacji (SDP); poparcie dla niej wynosi 16,2 proc. Szanse na zdobycie jednego mandatu mają trzy partie: eurosceptyczny, populistyczny Żywy Mur (7,9 proc.), liberalna Koalicja Amsterdamska (7 proc.) i centroprawicowy Most (5,6 proc.).
Obie główne partie, HDZ i SPD, wskazują potrzebę przystąpienia Chorwacji do strefy Schengen oraz przyjęcia przez kraj euro.
W cieniu wyborów prezydenckich
Na Litwie oczekuje się, że wybory do PE nie przyniosą istotnych zmian w litewskiej reprezentacji na forum unijnym. Przedwyborcze sondaże wskazują, że najwięcej mandatów - trzy - zdobędzie należąca do EPL opozycyjna partia konserwatywna Związek Ojczyzny - Litewscy Chrześcijańscy Demokraci (TS-LKD, obecnie ma dwa mandaty).
Po dwa mandaty mają przypaść rządzącemu ugrupowaniu Litewski Związek Rolników i Zielonych (teraz ma jeden mandat) i Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej należącej do PES (posiadającej dwa mandaty). Szacuje się, że po jednym miejscu w PE zachowają partie: Litewski Ruch Liberałów, Partia Pracy, Porządek i Sprawiedliwość oraz Akcja Wyborcza Polaków na Litwie – Związek Chrześcijańskich Rodzin.
Wybory do PE na Litwie nie wywołują większego zainteresowania i emocji. Litwa wśród państw UE wyróżnia się bardzo pozytywnym stosunkiem do Wspólnoty. Nie ma tam żadnych eurosceptycznych sił podnoszących kwestię przyszłości Unii i przynależności Litwy do UE. Na dodatek odbędą się razem z II turą wyborów prezydenckich i pozostają w ich cieniu.
Prounijni Finowie
Fińscy liberalni-konserwatyści, "Zieloni", socjaldemokraci i lewica będą mieć prawdopodobnie więcej mandatów w Parlamencie Europejskim niż eurosceptycy i narodowcy, z którymi ścierają się w bieżącej kampanii wyborczej - wynika z ostatnich sondaży.
Według prognoz z 13 mandatów przypisanych Finlandii zdecydowana większość - nawet 11 - może zostać rozdzielona między kandydatów reprezentujących ugrupowania prounijne.
Najwyższe obecnie poparcie (ok. 20 proc., trzy mandaty) przypisuje się liberalno-konserwatywnej Koalicji Narodowej (KOK), której liderem jest Petteri Orpo - obecnie minister finansów w ustępującym rządzie premiera Juhy Sipili. KOK, jako partia szanująca tradycyjne wartości UE, radzi sobie w eurowyborach lepiej niż w wyborach krajowych i od 1999 r. nieprzerwanie w nich zwyciężała.
O miejsce drugie i trzecie walczy federacja ruchów ekologicznych o nazwie Zielona Unia (VIHR) - postrzegana jako partia "międzynarodowa i proeuropejska", która również zazwyczaj lepiej radzi sobie w eurowyborach - oraz eurosceptyczna i antyimigrancka partia Finowie. Poparcie dla tych partii jest na poziomie ok. 17 proc. Przełożyłoby się to przynajmniej na jeden lub nawet dwa dodatkowe mandaty dla Zielonych (obecnie są reprezentowani przez jednego deputowanego). Finowie zachowaliby dwa miejsca w PE.
Dwa mandaty utrzymałaby również Socjaldemokratyczna Partia Finlandii (SDP) z ok. 15-procentowym poparciem. SDP wygrała krajowe kwietniowe wybory do jednoizbowej Eduskunty i jest w trakcie tworzenia rządu złożonego z pięciu ugrupowań o profilu lewicowo-liberalnym.
Liberalna partia Centrum Finlandii (KESK) premiera Juhy Sipili, należąca do grupy Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy (ALDE, prawdopodobnie straci jeden z trzech obecnych mandatów w PE. Partia ta okazała się największym przegranym krajowych fińskich wyborów, a przed eurowyborami poparcie dla niej oscyluje w granicach 13-14 proc.
Podobnie jak w poprzednich eurowyborach w 2014 r. jeden mandat (ok. 8 proc. poparcia) może przypaść Związkowi Lewicowemu (VAS). Swoich jedynych europosłów stracić mogą, ze względu na najniższe poparcie: Szwedzka Partia Ludowa w Finlandii (SFP) oraz Chrześcijańscy Demokraci (KD). O ostatecznym wyniku SFP rozstrzygnąć może jednak głosowanie na Wyspach Alandzkich - autonomicznym szwedzkojęzycznym regionie, który z reguły nie jest uwzględniany w przedwyborczych sondażach.
W Bułgarii GERB z lekką przewagą nad socjalistami
Sytuacja dwóch wiodących bułgarskich partii, według ogółu prognoz, jest niemal wyrównana. Nie wyklucza się, że obie mogą mieć jednakową liczbę europosłów. Centroprawicowa partia GERB premiera Bojko Borisowa nadrobiła straty, spowodowane skandalami majątkowymi w jej szeregach i może pokonać lewicowy sojusz z Bułgarską Partią Socjalistyczną (BSP) na czele. Ostatni sondaż dał GERB 31 proc. poparcie, a BSP - 27 proc.
Trzecią partią, która z pewnością wprowadzi posłów do PE, jest ugrupowanie tureckiej mniejszości Ruch na rzecz Praw i Swobód (DPS), które według sondażu otrzyma 13 proc. głosów. Szanse na mandaty ma nacjonalistyczna partia wicepremiera Krasimira Karakaczanowa WMRO z poparciem 6 proc. Blisko granicy wejścia do PE jest populistyczny polityk i biznesmen, szef partii Wola, Weselin Mareszki.
Uprawnionych do głosowania jest 6,4 mln osób na stałe zameldowanych w Bułgarii. W tej grupie są również emigranci. Według socjologów, od lat domagających się aktualizacji listy, znajduje się na niej kilkusettysięczna grupa tzw. martwych dusz, która umożliwia manipulację wynikami.
W Belgii po zwycięstwo idzie prawica, ale mocni też socjaliści
Belgijska scena polityczna, przez podział językowy i regionalny kraju, jest bardzo rozdrobiona. Według sondaży najwięcej głosów w eurowyborach może zdobyć prawicowy Nowy Sojusz Flamandzki (NV-A), we francuskojęzycznej Walonii na czele jest Partia Socjalistyczna.
Z badań wynika, że we Flandrii niekwestionowanym liderem ma być Nowy Sojusz Flamandzki, który może liczyć na 28 proc. głosów w tym regionie. W skali kraju ugrupowanie, które sprzeciwia się integracji europejskiej na wzór amerykański i postuluje wzmocnienie państw narodowych, ma mieć ok. 18 proc. głosów, co daje mu 4 miejsca w PE.
Chrześcijańscy Demokraci i Flamandowie, którzy należą do Europejskiej Partii Ludowej, jak PO i PSL, mają dostać o 10 punktów procentowych mniej we Flandrii niż NV-A. W skali kraju ich poparcie ma wynieść nieco ponad 10 proc., co daje 2 miejsca.
Zaskakująco wysokie poparcie we Flandrii ma skrajnie prawicowa, eurosceptyczna Vlaams Belang (Flamandzki Interes). Głos chce na nią oddać 15 proc. mieszkańców tego regionu, trzy razy więcej niż w 2014 r. W skali całego kraju partia może liczyć na 8 proc. głosów, czyli 2 miejsca.
Lepsze notowania ma Partia Socjalistyczna (PS), na którą w Walonii i Brukseli (są osobnymi okręgami) chce głosować 28,5 proc. wyborców. Francuskojęzyczny region jest jednak mniejszy niż niderlandzkojęzyczny, dlatego PS może dostać w skali całego kraju niespełna 10 proc. głosów i 2 miejsca w PE.
Na fali wznoszącej są Zieloni i to zarówno we Flandrii jak i Walonii (są dwa oddzielne ugrupowania). W tym pierwszym regionie badania dają im 12 proc., a w drugim 19 proc. W badaniu, które dotyczy tylko Brukseli, jest to pierwsza partia polityczna z poparciem 23 proc. (jednak tylko wśród partii francuskojęzycznych, te niderlandzkojęzyczne badane są osobno, bo wyborcy muszą zdecydować, na którą z list głosują). W sumie Zieloni mogą otrzymać ponad 15 proc. głosów w skali kraju i 4 mandaty.
Stracić ma frankofoński Ruch Reformatorski (MR), do którego należy premier Charles Michel. MR ma być jednak na drugim miejscu w Walonii z poparciem około 20 proc. (w skali kraju niespełna 8 proc. i 2 miejsca). Ugrupowanie to należy do frakcji liberalnej w PE.
Tę grupę polityczną ma szanse zasilić również 1 europoseł z Flamandzkich Liberałów i Demokratów Open Vld. Na jeden mandat mogą liczyć również flamandzcy socjaliści, a także frankofońska partia pracy.
W Danii eurosceptycy nie powtórzą sukcesu sprzed pięciu lat
Zwycięzca poprzednich wyborów do Parlamentu Europejskiego w Danii eurosceptyczna i przeciwna imigrantom Duńska Partia Ludowa (DF) prawdopodobnie straci dwa z czterech mandatów. Szansę na wygraną ma Duńska Partia Liberalna (Venstre) premiera Larsa Lokke Rasmussena.
Według ostatniego sondażu Venstre może liczyć na 21 proc. poparcia (cztery mandaty). Wynik na zbliżonym poziomie osiągają, będący w opozycji, socjaldemokraci (SD), ale w ich przypadku wynik ten przełożyłby się na trzy miejsca w europarlamencie. Dopiero na trzecim miejscu jest Duńska Partia Ludowa (14,5 proc., dwa mandaty), która pięć lat temu niespodziewanie osiągnęła sukces, zdobywając niemal 27 proc. głosów. Kolejne pozycje zajmują: Socjalistyczna Partia Ludowa (11,2 proc, dwa mandaty) oraz socjalliberalna Radykalna Lewica (9,9 proc., dwa mandaty). Ponadto jeden mandat może zdobyć lista działaczy lewicowych i ekologicznych Enhedslisten.
W Danii tegoroczna kampania europejska odbywa się w cieniu wyborów do krajowego parlamentu, które zaplanowane są na 5 czerwca.
Estońska opozycja może pokonać centroprawicowy rząd
Cztery spośród sześciu miejsc dla Estonii w PE mogą zostać obsadzone przez będące w opozycji partie: liberalną i socjaldemokratyczną. Rządzące - Estońska Partia Centrum (EKK) premiera Juriego Ratasa oraz nacjonalistyczna EKRE - mogą mieć po jednym mandacie.
W Estonii wpływ na wynik w eurowyborach mają przeprowadzone na początku marca wybory parlamentarne oraz proces kształtowania nowego centroprawicowego rządu, w którym nie brała udziału liberalna Estońska Partia Reform (ER) - zwycięzca krajowych wyborów.
Według sondażu z początku tygodnia, ER pozostaje najbardziej popularną partią w kraju i może liczyć na 27 proc. poparcia. Poparcie dla EKK w porównaniu z krajowym wynikiem wyborczym spadło o kilka punktów procentowych – obecnie wynosi ok. 20 proc. EKRE w stosunku do poprzednich wyborów podwoiło liczbę mandatów, stając się trzecią siłą w estońskim parlamencie. Poparcie dla tego ugrupowania utrzymuje się na poziomie ok. 17 proc.
Z kolei poparcie dla trzeciego koalicjanta rządowego, partii "Ojczyzna", oraz drugiej opozycyjnej Partii Socjaldemokratycznej (SDE) wynosi po ok. 10 proc.
Łotewskie rozdrobnienie
Przy dużej fragmentacji sceny politycznej na Łotwie i sposobie liczenia głosów, który nie promuje dużych partii, osiem mandatów w wyborach do PE może zostać rozdzielonych między sześć czy nawet osiem partii.
W tegorocznych eurowyborach na Łotwie, w przeciwieństwie do poprzednich w 2014 r., żadne z ugrupowań politycznych nie cieszy się na tyle znaczącym poparciem, aby w Parlamencie Europejskim nowej kadencji mogło liczyć na obsadzenie większej liczby miejsc.
Pięć lat temu aż czterech z ośmiu łotewskich deputowanych reprezentowało prounijną liberalno-konserwatywną partię Jedność (V) - (obecnie Nowa Jedność - JV) - z którą związany jest obecny premier kraju były eurodeputowany Kriszjanis Karinsz. Wtedy partia przynależąca do grupy Europejskiej Partii Ludowej (EPL) uzyskała 46 proc. Przewiduje się, że w tegorocznych wyborach JV może jednak stracić najwięcej w PE.
Według różnych sondaży poparcie dla partii kształtuje się na poziomie 10-14 proc., co pozwalałoby jej zachować przynajmniej jeden, może dwa mandaty w PE.
Liderem sondaży politycznych jest opozycyjna Socjaldemokratyczna Partia "Zgoda" - z 14-20-procentowym poparciem. Ugrupowanie to wygrało także wybory parlamentarne na Łotwie na jesieni 2018 r., ale ze względu na jej prorosyjskość nie znalazło koalicyjnych partnerów. Partia ma, według niektórych prognoz, szansę na zdobycie nawet dwóch mandatów w PE.
Ze względu na rozdrobnienie po jednym mandacie mogą zdobyć, wchodzące w skład koalicji rządowej: proeuropejski i liberalny sojusz polityczny Rozwój Za!, narodowo-konserwatywny Sojusz Narodowy (NA), skoncentrowana na walce z korupcją Nowa Partia Konserwatywna (JKP), czy populistyczna i antysystemowa "Do Kogo Należy Państwo" (KPV LV).
W grze o jeden mandat pozostają także prounijna socjaldemokratyczna partia "Postępowi" (P), centrolewicowa Unia Zielonych i Związku Rolników (ZZS), czy wspierający rosyjskojęzycznych mieszkańców kraju Rosyjski Związek Łotwy (LKS).
Rozgrywka między Macronem a Le Pen
Na kilka dni przed głosowaniem we Francji sondaże wskazywały na przewagę skrajnie prawicowego Zgromadzenia Narodowego (RN) Marine Le Pen nad partią prezydenta Emmanuela Marcona LREM.
Zogniskowanie uwagi na „pojedynku” przywódcy „obozu postępu”, jak określa sam siebie prezydent, z szefową „nacjonalistów”, jak nazywa się Le Pen, spowodowało, że inne ugrupowania były podczas tej kampanii wyborczej prawie niewidoczne. Najbardziej ucierpieć na tym może lista centroprawicowej partii Republikanie (LR), stająca do wyborów pod nazwą Unii Prawicy i Centrum, ponieważ jej przywódcy obawiają się, że koncentrowanie uwagi wyborców na osobie prezydenta i Le Pen może sprawić, iż zwolennicy LR, aby zgłosować przeciw Macronowi, wybiorą RN.
Jeżeli wierzyć sondażom, najbardziej zagrożona jest jednak Partia Socjalistyczna (PS), której lista, wspólna z ruchem Place Publique, może nie uzyskać 5 proc. głosów, a tyle wynosi próg wyborczy.
W odnowionym PE prawica pozostanie w Europejskiej Partii Ludowej (EPP), a ekolodzy w grupie Zieloni – Wolny Sojusz Europejski. Nie wiadomo, jak silne okażą się sojusze, jakie stworzyć pragnie Macron i włoski prawicowy wicepremier Matteo Salvini.
Obojętni Słoweńcy
Niewielkie zainteresowanie wyborem eurodeputowanych to jeden z wyróżników głosowania w dwumilionowej Słowenii, gdzie ponad połowa ludności to eurosceptycy. Oczekuje się, że w czasie tych wyborów frekwencja podobnie jak wcześniej wyniesie ok. 25 procent.
Z ostatnich sondaży wynika, że z poparciem ok. 22 proc. wybory wygra wspólna lista opozycyjnej centroprawicowej Słoweńskiej Partii Demokratycznej (SDS) i Słoweńskiej Partii Ludowej (SLS), które należą w PE do Europejskiej Partii Ludowej (EPL). Drugie miejsce (18,9 proc.) zdobędzie prowadząca do niedawna Lista Marjana Szareca (LMS), ugrupowanie założone przed pięcioma laty przez dziennikarza i komika, obecnie premiera kraju, które dotychczas nie miało reprezentantów w PE. Na trzecim miejscu z wynikiem 15,8 proc. plasują się Socjaldemokraci (SD).
Pozostałe partie osiągają w sondażach wynik kilkuprocentowy: konserwatywne ugrupowanie Nowa Słowenia-Chrześcijańscy Demokraci (NSi) - 7,7 proc., skrajnie prawicowa Słoweńska Partia Narodowa (SNS) - 6,2 proc., Lewica - 5,9 proc., Demokratyczna Partia Emerytów Słowenii (DeSUS) - 5,5 proc., Partia Alenki Bratuszek (SAB) - 5 proc. i Partia Nowoczesnego Centrum (SMC) - 4 proc. Dalej plasują się: Zieloni Słowenii, prawicowo-populistyczna Liga Oczyźniana (DOM), pozaparlamentarne ugrupowanie Dobre Państwo i lista bezpartyjna Połączmy się.
Pierwsze dwie partie mają szanse zdobyć po dwa miejsca w PE, do tego wyniku zbliża się też SD. Siódmy mandat zapewne uzyska NSi. Nie wiadomo, z której partii będzie się wywodził ostatni, ósmy, eurodeputowany. Dla SDS i SLS oznaczałoby to utratę dwóch mandatów, NSi utrzymałoby stan posiadania, SD ma szansę na poprawę wyniku, a DeSUS stoi przed groźbą utraty jedynego miejsca w europarlamencie.
Premier Babisz z największym poparciem
W Czechach największe szanse w wyborach do Parlamentu Europejskiego ma ruch ANO premiera Andreja Babisza, który może liczyć na 28 proc. poparcia. Kolejne ugrupowania w sondażach dostawały nie więcej niż 14 proc. głosów.
Obywatelska Partia Demokratyczna (ODS) według ostatnich sondaży może liczyć na 12-14 procent. Liderem listy ODS, a także kandydatem na szefa Komisji Europejskiej z ramienia EKR jest wiceprzewodniczący frakcji Jan Zahradil.
Partii Czeskich Piratów sondaże dają od 10,5 do 14 proc. głosów. Powstałe w 2009 r. ugrupowanie nie uczestniczyło dotychczas w wyborach europejskich. Na ok. 10 proc. głosów może liczyć eurosceptyczna i antyimigrancka partia Wolność i Demokracja Bezpośrednia (SPD), która w kończącej się kadencji nie miała przedstawicieli w PE. Postuluje ona przeprowadzenie referendum i wystąpienie Czech z Unii.
Problemu z wyborem przyszłych sojuszników nie będą mieli kandydaci startujący z listy koalicji „Sojusznicy dla Europy”. Utworzyli ją politycy z parlamentarnych partii: Burmistrzowie i Niezależni (STAN) i Tradycja Odpowiedzialność Prosperity 09 (TOP 09), a także pozostających poza parlamentem Zielonych. Koalicji tych trzech partii udało się w ostatnich wyborach lokalnych zdobyć mandaty w kilku istotnych miastach, w tym w Pradze. Jeżeli koalicja rzeczywiście otrzyma, jak przewidują sondaże, ok. 9 proc. głosów, jej eurodeputowany lub eurodeputowani wejdą w skład frakcji Europejskiej Partii Ludowej bądź liberałów.
Pięcioprocentowy próg w wyborach powinni przekroczyć także kandydaci lewicy: Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (CSSD) oraz Partii Komunistycznej Czech i Moraw (KSCM). Podobnie jak w kończącej się kadencji wejdą w skład grupy socjalistów (S&D) lub Zjednoczonej Lewicy Europejskiej (GUE).
Irlandia wybiera europosłów, radnych i decyduje o rozwodach
Choć dotychczas Irlandii przypadało 11 miejsc w Parlamencie Europejskim, w tym roku wybranych zostanie trzynastu deputowanych, a dwóch z nich będzie czekało z objęciem swoich mandatów na wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, kiedy to część z 73 miejsc przypadających Brytyjczykom zostanie rozdzielona pomiędzy pozostałe państwa unijne.
Ostatnie badania opinii publicznej pokazywały, że faworytami w wyborach europejskich są trzy ugrupowania: rządząca Partia Jedności Irlandzkiej (Fine Gael) premiera Leo Varadkara, która może liczyć na 28 proc. głosów, a w Parlamencie Europejskim jest częścią Europejskiej Partii Ludowej (EPL); Partia Republikańska (Fianna Fail), wchodząca w skład unijnej frakcji Porozumienie Liberałów i Demokratów na rzecz Europy (ALDE) - 25 proc. i partia My Sami (Sinn Fein), która w PE należy do ugrupowania Zjednoczona Lewica Europejska - 16 proc. głosów.
Partia Pracy (Pairti an Lucht Oibre - LP) może liczyć na 7 proc. głosów. Jednocześnie aż 22 proc. wyborców deklarowało chęć głosowania na kandydatów z partii mniejszych oraz niezależnych.
W równoległych wyborach samorządowych wyłoniony zostanie skład 31 samorządów, w których zasiada 949 radnych. W wyścigu startuje blisko 2 tys. kandydatów.
Z kolei w referendum konstytucyjnym wyborcy będą decydowali o rozluźnieniu przepisów dotyczących rozwodów, w tym rozwodów przeprowadzanych za granicą.
W Luksemburgu głosowanie obowiązkowe
Według najnowszych sondaży w Luksemburgu sześć mandatów w przyszłym Parlamencie Europejskim zostanie rozdysponowanych wśród czterech lub pięciu ugrupowań politycznych. W rankingach liderem jest centroprawica.
W liczącym ok. 600 tys. mieszkańców Luksemburgu uprawnionych do głosowania jest ponad 280 tys. osób. W wyborach startuje 60 kandydatów z 10 list. Głosowanie jest obowiązkowe. Obejmuje obywateli innych państw członkowskich UE zamieszkałych w Luksemburgu, którzy mają prawo głosowania lub kandydowania w wyborach europejskich, pod warunkiem że mieszkali tam w czasie składania wniosku o rejestrację w spisie wyborców.
Z ostatniego rankingu wynika, że dwa miejsca w przyszłym PE przypadną centroprawicowej Chrześcijańsko-Społecznej Partii Ludowej (CSV) i to ona zostanie zwycięzcą wyborów z ok. 28 proc. poparcia. To największe ugrupowanie w kraju, powstałe w czasie drugiej wojny światowej, które tworzyło wiele powojennych rządów. Opowiada się za ścisłą integracją państw członkowskich Unii Europejskiej.
Jeden mandat może otrzymać Partia Demokratyczna (DP). To ugrupowanie o profilu liberalnym i centrowym, z którego wywodzi się obecny premier Xavier Bettel. Również jeden mandat może trafić do centrolewicowej Luksemburskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (LSAP), a kolejny - do Zielonych. Na mandat może też liczyć konserwatywna Alternatywna Partia Reform Demokratycznych (ADR).
luo/ ptg/ llew/ pmo/ man/ zat/ aki/ cyk/ mw/ sw/ jakr/ zys/ woj/