Decyzja Charles’a Michela o rezygnacji z przewodniczenia Radzie Europejskiej na rzecz startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego spotkała się z licznymi głosami krytyki.
„Kapitan opuszczający statek w środku burzy. Jeżeli tak mało jesteś zaangażowany w losy UE, to na ile jesteś wiarygodny jako kandydat?” - pyta na platformie X holenderska europosłanka Sophie in 't Veld. Michel w weekend bronił się, że jego odejście nie spowoduje paraliżu Rady Europejskiej.
Były premier Belgii zdecydował się kandydować do PE w czerwcowych wyborach. Jeśli zostanie wybrany, opuści stanowisko szefa Rady Europejskiej w połowie lipca – cztery i pół miesiąca przed końcem kadencji.
Oznacza to, że unijni przywódcy będą musieli szybko uzgodnić następcę na zwolnione stanowisko. Jeśli tego nie zrobią, unijne szczyty poprowadzi premier Węgier Viktor Orban, którego kraj obejmie w lipcu półroczną, rotacyjną prezydencję w Radzie UE.
Sophie in 't Veld, która krytykuje Michela, należy do tej same grupy politycznej w PE co on - liberalnej frakcji Odnowić Europę.
Podobnego zdania jak ona jest Alberto Alemanno, profesor prawa europejskiego na uczelni HEC Paris. Jego zdaniem, decyzja Michela o przedwczesnym opuszczeniu przewodnictwa w Radzie Europejskiej w celu kontynuowania kariery politycznej w PE jest nie tylko egocentryczna, ale i nieodpowiedzialna.
„Otworzy to drogę Viktorowi Orbanowi, który wtedy będzie przewodniczącym rotacyjnej prezydencji Rady, do przejęcia obrad unijnych szczytów do czasu nowej nominacji” - twierdzi Alemanno.
Brukselski think tank Eurointelligence wskazuje, że nawet członkowie partii Michela są skonsternowani krokiem Belga, które przedkłada własną karierę nad interesy Rady Europejskiej. „Sposób, w jaki Michel dążył do odejścia ze stanowiska przewodniczącego Rady, pozostawia po sobie gorzki posmak, który prawdopodobnie zaważy na jego przyszłym stanowisku” - czytamy w krótkiej analizie.
Krytykę wyraziła też Cristina Vanberghen, ekspertka Instytutu Unii Europejskiej we Florencji.
„Obecny stan rzeczy w Europie jest głęboko niepokojący, naznaczony powszechnym brakiem zaangażowania ze strony naszych +przywódców+. Przygnębiająca jest ich tendencja do przedwczesnego opuszczania stanowisk (...). Niestety, dzisiejsi przywódcy wydają się bardziej zajęci rozwojem osobistym niż ochroną dobra ludzi, którym mają służyć. Ta niepokojąca tendencja budzi obawy dotyczące trajektorii naszej wspólnej przyszłości” - napisała Vanberghen na platformie X.
Michel broni się przed krytyką. W weekend w rozmowie z częścią brukselskich korespondentów powiedział, że jest dużo czasu do wyboru jego następcy.
Jego zdaniem, jeśli Rada Europejska będzie chciała uniknąć kierowania obradami szczytów UE przez Orbana, to pierwszą opcją jest wybór jego następcy w czerwcu, a drugą zmiana reguły, zgodnie z którą Orban mógłby przejąć obowiązki.
Po wyborach do PE, które odbędą się w dniach 6-9 czerwca we wszystkich 27 krajach unijnych, europejscy przywódcy spotkają się 17 czerwca i ponownie 27-28 czerwca. Jeśli Michel wywalczy mandat do PE, to prawdopodobnie na tych dwóch spotkaniach przywódcy będą starali się wybrać jego następcę.
luo/ mam/