Dwie komisje Parlamentu Europejskiego zorganizowały w środę wysłuchanie nt. wyroku TK RP ws. zakazu aborcji eugenicznej.
"Polska konsekwentnie walczy o prawo do życia i nie oczekuje politycznych ingerencji ze strony unijnych instytucji w tej kwestii" - podkreślił ambasador RP przy UE Andrzej Sadoś.
Szef stałego przedstawicielstwa Polski przy Unii przypomniał, że zgodnie z art. 168 ust. 7 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej polityka zdrowotna pozostaje w gestii państw członkowskich, a także wyłączną odpowiedzialnością państw członkowskich jest regulowanie kwestii przerywania ciąży.
"Chciałbym również podkreślić, że Polska złożyła w 2003 roku deklarację rządową dotyczącą moralności publicznej do Traktatu Akcesyjnego. Z powyższej deklaracji wynika, że polski rząd rozumie, iż nic w postanowieniach Traktatu o Unii Europejskiej, Traktacie ustanawiającym Wspólnoty Europejskie oraz postanowieniach zmieniających lub uzupełniających te traktaty nie stanowi przeszkody dla Polski w uregulowaniu kwestii o znaczeniu moralnym, a także kwestii związanych z ochroną życia ludzkiego" - zaznaczył.
Dodał, że zasady zawarte w tej deklaracji niezmiennie determinują stanowisko Polski m.in. w sprawach dotyczących aborcji. "Polska konsekwentnie walczy o prawo do życia i nie oczekuje politycznych ingerencji ze strony unijnych instytucji w tej sprawie" - podkreślił.
Dodał, że orzeczenie TK nie łamie polskich międzynarodowych zobowiązań jeśli chodzi o prawa człowieka.
Unijna komisarz ds. równość Helena Dalli przyznała, że Unia Europejska nie ma kompetencji jeśli chodzi o prawo do aborcji w państwach członkowskich.
"Ustawodawstwo dotyczące aborcji jest w gestii państw członkowskich. Ale kiedy korzystają one ze swoich kompetencji, to (...) muszą szanować prawa podstawowe, które ich wiążą w kontekście ich konstytucji i prawa międzynarodowego" - przekonywała komisarz Dalli.
"Wejście wyroku w życie doprowadziło do prawie zupełnego zakazu aborcji. Aborcja nie będzie możliwa z powodu ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu. W praktyce oznacza to, że podstawa prawna z której wcześniej korzystano w przypadku 98 proc. aborcji w Polsce została zniesiona" - dodała.
Wysłuchanie w PE zorganizowały wspólnie komisje: Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych (LIBE) oraz Praw Kobiet i Równouprawnienia (FEMM).
Odnosząc się m.in. do uwag Heleny Dalli, przewodnicząca Rady ds. Rodziny przy Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej RP Dorota Bojemska ubolewała, że dziś w Unii Europejskiej, powszechnie uważa się, że człowiek w fazie prenatalnej, albo podejrzany o wady genetyczne nie ma prawa do życia.
"To, kiedy stajemy się człowiekiem nie powinno zależeć od arbitralnego wyboru innych ludzi. W przeciwnym razie kreujemy grupę nadludzi, którzy mogą rozstrzygać o losie innych: o ich życiu i śmierci. Jest to niepokojące i podobne do praktyk, które znamy z historii" - podkreśliła.
Przypomniała też, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego RP jest konsekwencją obywatelskiego wniosku podpisanego przez 830 tys. osób i złożonego w Sejmie. "To co najmniej o 10 razy więcej niż liczba (...) ludzi, która wyszła na ulice w związku ze strajkiem kobiet" - zaznaczyła Bojemska.
Zaproszona na wysłuchanie szefowa Strajku Kobiet Marta Lempart zaapelowała o wsparcie polityków europejskich dla protestów w Polsce dotyczących kwestii aborcji. Przekonywała, że w Polsce dochodzi do "ataku polskiego rządu na prawa kobiet”.
Jak powiedziała, jest jednym z wielu obywateli, którzy wyszli w Polsce na ulice, by walczyć o demokrację i praworządność.
"W ciągu tych lat nie mieliśmy jasnej odpowiedzi, dlaczego praworządność jest tak ważna. Teraz już mamy. Otrzymaliśmy ją od (prezes TK) Julii Przyłębskiej, która poinformowała nas o de facto zakazie aborcji w Polsce" – powiedziała Lempart.
"Jako Strajk Kobiet wychodzimy na ulice, walczymy o nasze prawa od czterech lat. (…) Jesteśmy bite, traktuje się nas gazem, ryzykujemy naszym życiem. Ale nadal tak robimy. My Polki to robimy, my Polacy to robimy" – dodała.
W debacie wypowiadali się też polscy europosłowie.
"Mówicie państwo często o praworządności. Pamiętajcie, że praworządność to działanie w granicach prawa i przestrzeganie prawa. Tak się składa, że nie macie prawa zajmować się kwestią aborcji ani kwestiami zdrowia. Dobrze wiecie, że te dwie kwestie należą do państw członkowskich. W związku z tym bezczelnie łamiecie prawo" - oznajmił Patryk Jaki (PiS).
"Mówicie, że gender i aborcja jest zapisana w traktatach. Gdzie konkretnie? Który konkretnie punkt? Bardzo dobrze wiecie, że jest to nieprawda. Interpretujecie to z innego punktu o wartości zdrowia kobiety. A gdzie jest wartość życia osoby niepełnosprawnej, osoby która się jeszcze nie narodziła? (...) Dla dużej części Polaków wartość życia ma takie samo znaczenie w przypadku osoby niepełnosprawnej jak i kobiety czy mężczyzny pełnosprawnego" - podkreślił eurodeputowany.
Przypomniał, że w Polsce nadal istnieją dwie przesłanki do aborcji, a o ewentualnym zastosowaniu trzeciej w dużej mierze decydują lekarze.
"Mówicie, że takie orzeczenie stawia pod znakiem zapytania niezależność TK w Polsce. To może od razu załączcie listę orzeczeń, które są zgodne z prawem i takich które są niezgodne z prawem i to będzie prawdziwa niezawisłość w Unii Europejskiej" - mówił Jaki.
Andrzej Halicki (PO) w imieniu największej frakcji europarlamentu, Europejskiej Partii Ludowej (EPL), oskarżał polski rząd, że odmawia PE i KE zajmowania się kwestiami praworządności, obrony praw człowieka i praw obywatelskich. "Żeby realnie bronić praw kobiet w imieniu EPL wzywam KE by przeszła od słów do czynów. Czas najwyższy uznać fakt niewłaściwego powołania TK w Polsce i złożyć odpowiedni wniosek do TSUE" - postulował eurodeputowany.
Reprezentantka Zielonych Sylwia Spurek z kolei zaatakowała również Komisję Europejską. "Mamy dość słuchania, że ochrona prawa do aborcji wykracza poza kompetencje Unii Europejskiej, że Komisja nic nie może w tej sprawie zrobić. Jestem prawniczką i liczę na to, że Komisja znajdzie rozwiązanie prawne, aby zapewnić wszystkim Europejkom dostęp do legalnej i bezpiecznej aborcji. Rozwiązanie, które pozwoli wszcząć procedurę naruszeniową przeciwko Polsce" - domagała się polityk.
Przemawiająca w imieniu frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) Beata Kempa (PiS) nazwała zorganizowaną w komisjach PE debatę kolejnym dniem sądu nad Polską. "Ale ja mam dla was dwie informacje. My nie ustaniemy w obronie cywilizacji życia. Jesteśmy krajem, gdzie dba się o dzieci, bo to jest przyszłość naszego narodu. I nie wjedziecie nam bez paszportu i bez pozwolenia lewackim pociągiem, który promuje cywilizacje śmierci" - oznajmiła polska posłanka.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz i Łukasz Osiński
asc/ luo/ jar/ kic/