Wniosek KE ws. tymczasowego odstępstwa od art. 5 ust. 1 i art. 6 dyrektywy o prywatności i łączności elektronicznej to istotny krok naprzód w walce z wykorzystywaniem seksualnym dzieci w sieci. Odbywa się to jednak kosztem praw człowieka i użytkowników usług łączności elektronicznej - wynika z raportu Biura Analiz PE (EPRS).
We wstępie raportu Biuro Analiz Parlamentu Europejskiego przypomniało, że wniosek ws. tymczasowego odstępstwa od art. 5 ust. 1 i art. 6 dyrektywy o prywatności i łączności elektronicznej w celu zwalczania wykorzystywania seksualnego dzieci w internecie Komisja Europejska przedstawiła we wrześniu ub.r. Wymienione artykuły stanowią, że państwa członkowskie zapewniają poufność komunikacji i związanych z nią danych o ruchu za pośrednictwem publicznie dostępnej sieci łączności i publicznie dostępnych usług łączności elektronicznej. "Wniosek jest zgodny ze strategią Unii Europejskiej, której priorytetem jest skuteczniejsza walka z niegodziwym traktowaniem dzieci w celach seksualnych. Proponowane prawo ma charakter tymczasowy. Wygaśnie najprawdopodobniej 31 grudnia 2025 r., kiedy – zgodnie z planem Komisji – przyjęte zostaną długoterminowe, kompleksowe przepisy" – napisano.
Ośrodek analityczny PE wyjaśnił, że projektowane rozporządzenie umożliwia firmom technologicznym dalsze dobrowolne wykorzystywanie technologii do wykrywania w internecie materiałów ukazujących seksualne wykorzystywanie dzieci, zgłaszania ich organom ścigania oraz usuwania tego typu materiałów po wejściu w życie Europejskiego kodeksu łączności elektronicznej (EECC). W raporcie przypomniano, że kodeks, który zaczął obowiązywać w grudniu ub.r., rozszerzył definicję usług łączności elektronicznej o usługi łączności interpersonalnej niewykorzystujące numerów. Definicja obejmuje także usługi takie, jak komunikatory internetowe.
Powołując się na raport Interpolu, EPRS zwróciło uwagę, że pandemia koronawirusa wpłynęła na wzrost liczby przestępstw związanych z seksualnym wykorzystywaniem dzieci. "Wraz z wydłużeniem czasu spędzanego online, a także częstszym przebywaniem w miejscach prywatnych niż w środowisku pracy, w sieci obserwuje się wzrost materiałów ukazujących seksualne wykorzystywanie dzieci. Nie sposób przedstawić dokładnej liczby tego typu treści, ponieważ są one ciągle dodawane, a tylko część starszych materiałów została usunięta. Do przestępstw dochodzi m.in. na forach darknetu, w aplikacjach służących do przesyłania wiadomości i w mediach społecznościowych" – poinformowali autorzy analizy.
Dodali, że "zarówno w Europie, jak również w innych krajach świata, przestępstwa tego typu są zwalczane dzięki współpracy wielostronnej". "Firmy technologiczne były kilkakrotnie wzywane do usuwania materiałów przedstawiających niegodziwe traktowanie dzieci w celach seksualnych. Opracowano także specjalne mechanizmy raportowania, dzięki którym możliwe jest usuwanie materiałów po ich zgłoszeniu. W ciągu ostatniej dekady przyjęto bardziej zautomatyzowane systemy do wykrywania tego typu przestępstw, dzięki którym możliwe jest nie tylko usunięcie treści, ale także podjęcie działań przeciwko użytkownikowi (np. wypowiedzenie umowy o świadczeniu usług łączności elektronicznej)" – czytamy.
Biuro Analiz PE przyjrzało się, jaki jest wpływ rozwiązania proponowanego przez KE na ochronę prywatności i danych osobowych w Unii, podstawowe prawa i zasady, zapisane w Karcie praw podstawowych UE, a także na prawa człowieka. Jak wykazała analiza, projekt ws. tymczasowego odstępstwa od art. 5 ust. 1 i art. 6 dyrektywy o prywatności i łączności elektronicznej "spełnia wymogi związane z zasadą pomocniczości i proporcjonalności UE". Autorzy raportu podkreślili jednak, że choć projektowane rozporządzenie niewątpliwie będzie miało pozytywny wpływ na ochronę podstawowych praw dziecka to "wpłynie negatywnie na prawa podstawowe innych użytkowników sieci, takie jak prawo do prywatności, ochrony danych, wolności wypowiedzi i poufności komunikacji". "Fakt, że środki służyłyby poważnej i naglącej potrzebie społecznej niekoniecznie oznacza, że są one zgodne z prawem UE" – stwierdzili.
EPRS wskazało, że projekt powinien zostać zmodyfikowany. Zdaniem autorów raportu należy zwiększyć przejrzystość tekstu i zawrzeć w nim dodatkowe gwarancje i środki zaradcze mające na celu ochronę praw człowieka. "To dlatego, że - z powodu m.in. niejasności co do podstawy prawnej przetwarzania danych osobowych przy użyciu tych technologii - cel proponowanej regulacji nie został w pełni osiągnięty. A zatem scenariusz bazowy, zgodnie z którym proponowane rozwiązanie nie zostałoby przyjęte, ma negatywny wpływ na walkę z wykorzystywaniem seksualnym dzieci w internecie, ale przyjęcie projektu w obecnej formie utrzymuje status quo, zaprzepaszczając tym samym możliwość o wiele skuteczniejszej walki z przestępstwami tego typu i jednocześnie ochrony praw użytkowników" – uzasadniono.
Jak podsumowano, projektowane rozporządzenie to "istotny krok naprzód w walce z niegodziwym traktowaniem dzieci w celach seksualnych i rozpowszechnianiem online materiałów przedstawiających wykorzystywanie seksualne dzieci". "Odbywa się to jednak kosztem praw człowieka i praw podstawowych wszystkich użytkowników usług łączności elektronicznej, ponieważ proponowane przepisy tworzą wyjątek od poufności komunikacji i danych przewidzianych w art. 5 ust. 1 i art. 6 dyrektywy o prywatności i łączności elektronicznej. Tworząc taki wyjątek, powinno się złagodzić wpływ tych przepisów na prawa człowieka i prawa podstawowe poprzez jasny i precyzyjny zapis, a także solidne zabezpieczenie, zgodne z obecnymi ramami polityki UE" – podkreślono.
Ocenę skutków regulacji Biuro Analiz PE przygotowało na zlecenie Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych. (PAP)
dap/