Jesienią Unia Europejska wróci do wyboru między kolejnym odroczeniem brexitu a scenariuszem wyjścia Wielkiej Brytanii z UE bez porozumienia – przewiduje w swojej analizie dr Przemysław Biskup.
Już niemal dwa lata temu, 23 czerwca 2016 r. Brytyjczycy opowiedzieli się w referendum za rezygnacją z członkostwa w Unii Europejskiej; 25 listopada ubiegłego roku na szczycie Rady Europejskiej podpisane zostało porozumienie w sprawie wyjścia.
Wielka Brytania w poprzek
Zdaniem dr. Przemysława Biskupa ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie porozumienie to katalizuje kryzys polityczny w Wielkiej Brytanii. „Obecnie sytuacja jest na tyle skomplikowana, że stanowi ryzyko dla UE utraty partnera do rozmów po stronie brytyjskiej. Skutkiem kryzysu w UK jest rozmywanie się zakresu uprawnień rządu i przejmowanie jego funkcji przez parlament. (…) Izba Gmin jest ponadto podzielona na tle brexitu w poprzek podziałów partyjnych” – ocenia ekspert w opracowaniu opublikowanym przez Biuro Analiz Sejmowych.
W efekcie porozumienie w sprawie wyjścia nadal nie zostało zaakceptowane przez brytyjski parlament. W kwietniu nadzwyczajny szczyt RE zgodził się na odroczenie daty wyjścia do 31 października 2019 r.; chyba że Londyn wcześniej ratyfikuje porozumienie o wyjściu.
„Najnowsze odroczenie brexitu nie gwarantuje przełomu w relacjach unijno-brytyjskich. Zapewnia czas na ratyfikację porozumienia z 25 listopada, ale bez złagodzenia jego wad z punktu widzenia brytyjskich eurosceptyków. Czas ten wydaje się jednak zbyt krótki na zmianę premiera i przyspieszone wybory lub referendum” – ocenia dr Biskup.
Jak zauważa, wyjście bez porozumienia po upływie okresu odroczenia nadal pozostaje scenariuszem awaryjnym; jest „ustawieniem fabrycznym”.
Nowa partia na brytyjskiej scenie politycznej?
Według Przemysława Biskupa najmniejszym złem wydają się przyspieszone wybory parlamentarne na jesieni, po ustabilizowaniu się sytuacji po wyborach samorządowych 2 maja i europejskich 23 maja.
Ekspert zwraca przy tym uwagę, że pojawiające się wahania sondażowe wynikają głównie z deklaracji osób, które nie głosowały w referendum.
„Wielusettysięczna demonstracja w Londynie 22 marca pod hasłami prounijnymi oraz 6 milionów podpisów pod petycją w sprawie odwołania brexitu pokazują raczej rosnącą mobilizację obozu prounijnego niż istotną zmianę poglądów na temat brexitu w UK” – ocenia autor analizy.
Jego zdaniem w aktywizacji elektoratu jest potencjał dla nowych partii. W rezultacie decyzje obu głównych partii brytyjskich na temat ponownego referendum lub wyborów są obciążone ryzykiem. „Muszą one zabiegać jednocześnie o wyborców pro- i antybrexitowych, są podzielone wewnętrznie, a procedury decyzyjne, które mogłyby pomóc rozwiązać te spory, uległy zawieszeniu” – wskazuje dr Biskup.
Będzie powtórka z rozrywki
Kompromis 27 państw członkowskich UE w sprawie przedłużenia terminu na wyjście Wielkiej Brytanii jest w ocenie autora wynikiem obawy przed brexitem bez umowy. Jak zauważa, ten bodziec może jednak ustać - coraz liczniejsze są deklaracje polityków europejskich o wyczerpywaniu się brytyjskiego kapitału politycznego.
„Jednak obecne ramy czasowe uprawdopodabniają na jesieni powrót Unii do wyboru między kolejnym odroczeniem a scenariuszem wyjścia Wielkiej Brytanii z UE bez porozumienia” – konstatuje Przemysław Biskup.
aba/