Niedziela, 8 Września 2024

Agnieszka Kozłowska-Rajewicz: PE przeprowadził ważne projekty m.in. ekologiczne i migracyjne, brakuje tzw. dyrektywy kwotowej

28.03.2019, 11:28 Aktualizuj: 28.03.2019, 13:29
© European Union 2018 - Source: EP/Christian CREUTZ
© European Union 2018 - Source: EP/Christian CREUTZ

Projekty proekologiczne, takie jak wycofanie się z plastiku oraz uporządkowanie migracji z krajów trzecich - to w ocenie europosłanki Agnieszki Kozłowskiej- Rajewicz (PO/EPP) niewątpliwe sukcesy PE w minionej kadencji. Za fiasko eurodeputowana uznała m.in. brak tzw. dyrektywy kwotowej i horyzontalnej, a z polskiej perspektywy - projekt dyrektywy o delegowaniu pracowników.

Wśród osobistych sukcesów w PE wspomina przeforsowanie zmiany wizerunku promującego Poznań w Brukseli. "Zamiast "ryczących krów" wizytówką stolicy Wielkopolski są teraz młodzi naukowcy. Kozłowska-Rajewicz opowiada jak długa i trudna potrafi być w takich sprawach droga przez rafy brukselskiej administracji.

W nadchodzących wyborach Kozłowska-Rajewicz nie kandyduje bo - jak mówi - nie chce spędzić całego życia w polityce.

PAP: Co uznaje Pani za największe sukcesy Parlamentu Europejskiego w minionej kadencji?

Agnieszka Kozłowska-Rajewicz: Po pierwsze udało się utrzymać zdecydowanie proekologiczny kierunek rozwoju, polegający na ograniczaniu emisji CO2, wprowadzaniu kolejnych regulacji gospodarki o obiegu zamkniętym, wycofywaniu się z plastiku, dążeniu do zielonej energii, poprawianiu dobrostanu zwierząt hodowlanych, poprawianiu parametrów zdrowotnych wody pitnej, jakości powietrza itp. To ważne, bo ekologia to mega-trend rozwojowy, decydujący o przyszłości Europy i całego świata.

Po drugie - uporządkować politykę wobec masowej migracji z krajów trzecich i wzmocnić granice zewnętrzne UE. Dużą zasługę miał tu rozsądek i zdolności negocjacyjne Donalda Tuska, przewodniczącego Rady, który żądał w Radzie prawa veta w sprawach migracyjnych, i który jako szef Rady podpisał z Turcją i innymi krajami pochodzenia porozumienia o pomocy uchodźcom poza granicami UE. Znaczenie miały również prace Parlamentu dotyczące ochrony granic zewnętrznych UE i polityki azylowej. Obecnie liczba uchodźców szukających schronienia w UE zmniejszyła się w stosunku do krytycznego roku 2015 o 95 proc.

Po trzecie udało się pokonać kryzys finansowy z 2009 r. i utrzymać wzrost gospodarczy Unii i jej pozycję ekonomiczną w świecie, jednocześnie rozszerzając ochronę socjalną obywateli w UE. Sytuacja na rynku pracy w Unii poprawia się, spada bezrobocie, rośnie liczba nowych miejsc pracy.

Udało się też zdefiniować i rozwinąć Europejski Filar Społeczny, zatwierdzić Europejski Akt w Sprawie Dostępności dla osób z niepełnosprawnościami oraz wzmocnić skuteczność działań w obszarze praw kobiet i równouprawnienia. Ten ostatni punkt poprzez inicjatywy dotyczące luki płacowej i emerytalnej oraz tzw. work-life balance package (pakiet na rzecz równowagi pomiędzy życiem zawodowym i rodzinnym).

Po czwarte: przeprowadzić dyskusje o roli praworządności dla demokracji w UE i wprowadzić mechanizmy wspierające praworządność w nowej perspektywie finansowej 2021-2027.

- Czego zabrakło zatem w kadencji 2014-2019?

- Przegraliśmy dyrektywę o delegowaniu pracowników, m.in. dlatego, że rząd PiS zabrał się za negocjacje w tej sprawie z dwuletnim opóźnieniem. Nie udało się też odblokować w Radzie tzw. dyrektywy kwotowej ani dyrektywy horyzontalnej - obie dotyczą obszaru równościowego, pierwsza - awansów kobiet w biznesie, druga - traktowania mniejszości.

- Co postrzega Pani jako osobisty sukces? Co udało się Pani zrobić dla Polski, dla swojego regionu?

- Każda dyrektywa, nad którą pracujemy, odnosi się także do Polski i regionu - 70 proc. polskiego prawa wynika z wdrożenia dyrektyw unijnych. Jeśli głosujemy np. że w programie Erasmus w przyszłej perspektywie weźmie udział trzy razy więcej beneficjentów, ta decyzja ma konsekwencje także dla Polski i Wielkopolski - po prostu więcej studentów, nauczycieli, trenerów sportowych wyjedzie na stypendia zagraniczne.

To, co jest specyficzne, to że udało mi się włączyć polskich, w tym wielkopolskich ekspertów, w tworzenie europejskich rozwiązań. Uczestniczyli oni w konferencjach, wysłuchaniach komisji parlamentarnych, spotkaniach eksperckich i konsultacyjnych zarówno w Warszawie, Poznaniu, jak i w Brukseli, w roli konsultantów, panelistów lub autorów zamawianych przez komisje ekspertyz, z których potem korzystali wszyscy europarlamentarzyści tej kadencji.

Moim osobistym sukcesem jest też wzmocnienie polityki równościowej w największej w Parlamencie Europejskim grupie EPP - chrześcijańskich demokratów, i tym samym w całym Parlamencie. To ja stworzyłam oficjalną broszurę na temat linii EPP w obszarze praw kobiet i włączyłam temat równouprawnienia płci do głównego nurtu zagadnień w tej znaczącej grupie politycznej, stawiając je wysoko w agendzie politycznej.

Jestem także dumna z wyników negocjacji dyrektywy o godzeniu ról - tej która wprowadza płatne i nieprzekładalne między rodzicami urlopy rodzicielskie w całej Europie. To rozwiązanie wzmacnia pozycję rodziców na rynku pracy, bardzo poprawia prawa rodzicielskie ojców, które dotąd, w sensie prawnym, często były traktowane jako wtórne (zastępcze) wobec praw matek. Negocjacje były bardzo trudne i kilka razy wisiały na włosku, ale udało się wynegocjować kompromis. W wielu krajach, gdzie za urlop rodzicielski nie płaci się ani jednego euro, będzie to rewolucja, na którą bardzo czekają rodzice.

Co to zmieni w Polsce? W kwestii płatności niewiele, bo mamy świetną, jedną z lepszych w Europie, ofertę dla rodziców, wprowadzoną w 2013 roku przez rząd PO-PSL. Trzeba jednak pamiętać, że, po pierwsze, w Parlamencie Europejskim pracujemy nie tylko dla polskich obywateli, po drugie, że dla nas nowa jest nieprzekładalność urlopu, a nie fakt, że jest on długi i płatny. Konsekwencją nieprzekładalności będą dwa płatne miesiące urlopu rodzicielskiego tylko dla ojców, bazujące na ich własnym, nie matki dzieci, statusie pracownika.

Jest jeszcze jedna sprawa, mniejszego kalibru, ale ważna dla Poznania. W Parlamentarium - najczęściej odwiedzanym, interaktywnym obiekcie przy Parlamencie Europejskim w Brukseli, gdzie można oglądać wirtualne obrady i gdzie jest informacja o wszystkich państwach i regionach w Europie, Poznań był przedstawiany jako ośrodek rolniczy i ilustrowany ryczącymi krowami. Wizytujący Parlamentarium Wielkopolanie byli bardzo rozczarowani. "Jak to - mówili - cała Europa uczy się o Poznaniu jako ośrodku rolniczym, podczas gdy dla nas symbole Poznania to Koziołki, UAM, Targi Poznańskie?!"

Podjęłam interwencję w tej sprawie - była to długa i trudna droga przez rafy brukselskiej administracji, której z rozdziału funduszy unijnych wychodziło, że Wielkopolska korzysta ze środków na rolnictwo ekologiczne. A skoro Poznań to stolica Wielkopolski, można ją reklamować obrazami o produkcji mleka...Jednak udało się. Po dwóch latach pism, telefonów i rozmów, obywatele zwiedzający Parlament zobaczyli Poznań jako ośrodek naukowy, reklamowany przez zespół młodych mikrobiologów, którzy wygrali konkurs na naukowy start-up. Wizerunek jest ważny, więc choć ta interwencja nie dotyczyła prawa dla całej Europy, tylko jednego miasta, stolicy jednego z 16 polskich regionów, jestem z niej bardzo zadowolona. Bo to moje miasto. Ale też dlatego, że symbolem Poznania nie są łaciate krowy, tylko - m.in. - nauka.

- Co powinno być priorytetem PE w kolejnej kadencji?

- Nie startuję na kolejną kadencję. Jestem w polityce od 14 lat, byłam w radzie powiatu, dwa razy w Sejmie RP, trzy lata w rządzie, teraz pięć lat w Parlamencie Europejskim - czas na przerwę. Nie chcę spędzić całego życia w polityce. Mamy teraz bardzo dynamiczną scenę polityczną - czas na nowe twarze i nową energię. Mnie się marzą teraz projekty naukowe i społeczne, realizowane w szerokim partnerstwie, z bazą w Poznaniu.

- W jaki sposób politycznie zmieni się Parlament Europejski - i czy w ogóle się zmieni - w kolejnej kadencji?

- Badania pokazują, że będą pewne przetasowania. W epoce fake-newsów i postprawdy demokracja stała się bardzo krucha, więc ważne jest, aby ten przyszły Parlament ułożył się racjonalnie. Prawdopodobnie będzie trochę więcej populistów po obu skrajach sceny politycznej, ale nie tylu, ilu spodziewaliśmy się jeszcze rok temu. Zmniejszy się grupa Socjalistów, ale za to zwiększy grupa Liberałów. Wyjdą Brytyjczycy, którzy głównie zasilali grupę Konserwatystów w Parlamencie - ale na ich miejsce przyjdą inni o podobnych poglądach. Będę uważnie śledzić, jak ten nowy Parlament się ułoży.

- Kto był Pani zdaniem najbardziej pracowitym polskim europosłem kadencji 2014-2019?

Jest wielu bardzo pracowitych europosłów i europosłanek - ale dla mnie numerem 1 jest, bezapelacyjnie Jerzy Buzek.

Rozmawiała: Joanna Balcer

PLIKI COOKIES

Ta strona korzysta z plików cookie. Sprawdź naszą politykę prywatności, żeby dowiedzieć się więcej.