W Czechach o godz. 14 zakończono rozpoczęte w piątek i wznowione po nocnej przerwie wybory do Parlamentu Europejskiego. Tak jak w innych państwach, gdzie wybory te odbywają się wcześniej, wyniki zostaną opublikowane dopiero w niedzielę wieczorem.
Nie przeprowadzano także badań exit-poll. Według wstępnych szacunków, frekwencja mogła być nieco większa niż przed pięcioma laty, kiedy to w eurowyborach w Republice Czeskiej głosowało zaledwie 18,2 proc. uprawnionych.
Z chwilą zamknięcia lokali wyborczych zaczęto liczyć karty do głosowania, a wyniki są przekazywane do Czeskiego Urzędu Statystycznego (CSU), który sumuje rezultaty. Prezes CSU Marek Rojiczek jeszcze przed głosowaniem zapewniał, że przed oficjalnym ogłoszeniem wyników nie będzie żadnych przecieków na ten temat.
W publicznej Czeskiej Telewizji Rojiczek deklarował, że rezultatów nie przekaże przed wyznaczonym terminem nawet do ministerstwa spraw wewnętrznych, które w Czechach odpowiada za organizację i przebieg głosowania. Powołując się na MSW, agencja CTK poinformowała, że wybory przebiegły spokojnie i nie były zgłaszane nieprawidłowości.
Czesi wybierali 21 eurodeputowanych. Przedwyborcze sondaże prognozowały, że centroprawicowy ruch ANO premiera Andreja Babisza uzyska w PE cztery mandaty, a antysystemowa Czeska Partia Piracka i prawicowa Obywatelska Partia Demokratyczna po trzy. Niska frekwencja może natomiast przyczynić się do zmniejszenia stanu posiadania współrządzącej Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (CSSD) i zapewniającej rządowi większość w głosowaniach w Izbie Poselskiej Komunistycznej Partii Czech i Moraw (KSCM). Oba te ugrupowania mają obecnie odpowiednio czterech i trzech eurodeputowanych.
Źródło: Codzienny Serwis Informacyjny PAP
mp/