Zaplanowane na środę głosowanie w Parlamencie Europejskim nad przepisami dotyczącymi przewoźników drogowych zostało zdjęte z porządku obrad na wniosek polskich eurodeputowanych – poinformował w rozmowie z PAP europoseł Dariusz Rosati (EPL, PO).
Szef Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani ogłosił w środę, że eurodeputowani nie będą tego dnia głosować nad zmianą przepisów o delegowaniu kierowców, nad zakończeniem nielegalnych praktyk w sektorze oraz nad zmianą przepisów dotyczących czasu odpoczynku kierowców. Chodzi o regulacje z tzw. pakietu mobilności. Projekt przepisów ma najpierw trafić do komisji transportu PE, dopiero stamtąd - poinformował Tajani - zostanie skierowany pod głosowanie na sesji plenarnej w Brukseli na początku kwietnia.
Według Rosatiego pakiet mobilności jest bardzo kontrowersyjnym projektem legislacyjnym, budzącym ogromne emocje w różnych grupach politycznych, i nie było zgody co do procedowania go. "Ostatecznie został zdjęty z obrad na wniosek polskich europosłów" – poinformował.
Jak wyjaśnił, formalnym powodem było zgłoszenie ponad 1,5 tys. poprawek. W takiej sytuacji służby PE nie są w stanie przygotować tłumaczenia i przewodniczący Parlamentu może zdjąć punkt z porządku dnia.
W ocenie Rosatiego każda decyzja, która odwleka głosowanie nad pakietem, jest dobra dla Polski. "Staraliśmy się zablokować ten pakiet, mówię całkiem otwarcie, ponieważ on jest bardzo niebezpieczny dla swobody świadczenia usług transportowych w Unii Europejskiej. Uważamy, że jest spowodowany nasileniem się protekcjonistycznych tendencji w niektórych krajach tzw. starej Unii, głównie we Francji, Belgii, ale także w Niemczech, i chęcią ochrony własnego rynku" – powiedział europoseł. Dodał, że jest to "fundamentalnie sprzeczne" z duchem jednolitego rynku europejskiego i otwartej konkurencji.
"Polski sektor przewozów transportowych jest bardzo wydajny, bardzo konkurencyjny. Zbudowaliśmy go przez ostatnie 15 lat praktycznie od zera. Przedsiębiorcy polscy zainwestowali spore środki w nowoczesny sprzęt transportowy i perspektywa, że mogą utracić dostęp do rynków przewozowych innych krajów, jest rzeczywiście perspektywą bardzo niepokojącą" – zaznaczył Rosati.
Komisja transportu PE odrzuciła w styczniu najbardziej niekorzystne z punktu widzenia Polski propozycje objęcia delegowaniem transportu międzynarodowego między dwoma krajami, w których nie znajduje się siedziba firmy transportowej. Głosowanie całego PE w środę mogło oznaczać powrót tych rozwiązań. Polscy europosłowie od początku zgłaszali zastrzeżenia do trybu procedowania regulacji, do których zgłoszono ponad 1,5 tys. poprawek.
Europoseł Kosma Złotowski (EKR, PiS) w rozmowie z PAP ocenił, że głosowanie nad taką liczbą poprawek na sali plenarnej spowodowałoby, że "z tego na pewno wyszedłby potworek", a ostatecznie nikt nie będzie wiedział, które z poprawek przeszły.
Jego zdaniem intencją osób chcących przegłosować pakiet mobilności jest podzielenie rynku komunikacyjnego na wschód i zachód oraz odcięcie krajów Europy Wschodniej, m.in. Polski, od rynku, w którym mają duży udział. Europoseł zauważył, że sektor ten stanowi 6 proc. polskiego PKB, a jeszcze więcej mają do stracenia Litwini, dla których transport to 8 proc. produktu krajowego brutto.
"Nigdy dotąd się nie zdarzyło, żeby komisja wiodąca nie wypowiedziała się na temat projektu, a projekt był głosowany na posiedzeniu plenarnym" – powiedział Złotowski. Dodał, że byłby to precedens.
Natomiast wiceprzewodniczący PE Bogusław Liberadzki (S&D, SLD) zwrócił uwagę, że w ostatnim, piątym roku kadencji nie powinny być rozpatrywane istotne sprawy, zwłaszcza kontrowersyjne, takie jak międzynarodowy transport drogowy.
"Teraz jest moment bardzo niewygodny, ponieważ dla celów wyborczych każda grupa polityczna, a do tego jeszcze państwa, okopały się głęboko na swoich pozycjach. Osobiście opowiadam się za tym, że należy to odłożyć na czas po wyborach. Wtedy będziemy zupełnie inaczej rozmawiać" – ocenił.
Liberadzki zaznaczył, że Francuzi, Niemcy, Szwedzi, Finowie, Belgowie czy Holendrzy chcą iść na wybory z widocznym sukcesem. "Mówiąc bez niedomówień, chcą ograniczyć prawa i swobodę funkcjonowania na rynku Europy Zachodniej przewoźników polskich, bułgarskich, rumuńskich, czeskich czy litewskich" – ocenił.
Zgodnie z założeniami propozycje reform mają na celu poprawę egzekwowania przepisów w sektorze transportu drogowego w celu skuteczniejszego zwalczania nielegalnych praktyk, takich jak korzystanie z fałszywych firm lub działanie na rynkach krajowych ponad istniejące limity. Mają one określić ponadto, do jakich operacji transportowych powinny mieć zastosowanie przepisy dotyczące delegowania pracowników, takie jak przepisy dotyczące płacy minimalnej.
Ze Strasburga Mateusz Kicka (PAP)
kic/ akl/ mc/