Niedziela, 24 Listopad 2024

Przydacz: nie wykluczamy porzucenia współpracy w ramach KPO

26.09.2022, 10:24 Aktualizuj: 04.10.2022, 11:21
Fot.PAP/Rafał Guz
Fot.PAP/Rafał Guz

Na tym etapie staramy się przede wszystkim pozyskać pieniądze, ale jeśli okaże się to niemożliwe, będziemy występować do TSUE, aby zmusić KE do przestrzegania prawa. Nie wykluczamy też porzucenia w ogóle współpracy w ramach KPO - powiedział w poniedziałek wiceszef MSZ Marcin Przydacz.

Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz był pytany w RMF FM, jak polski rząd zareaguje na słowa szefowej KE Ursuli von der Leyen, że Komisja Europejska ma „instrumenty”, by oddziaływać na poszczególne państwa.

„Polski rząd liczy na konstruktywny dialog z Komisją Europejską, mamy nadzieję, że w dyskusji politycznej uda się wypracować rozwiązanie” - odpowiedział Przydacz. „Polska wypełniła wszelkie możliwe zobowiązania, jakie na siebie przyjęła” - podkreślił.

Pytany, czy Polska rozważa wejście na drogę sądową w sprawie Krajowego Planu Odbudowy, potwierdził.

„Będziemy i tak realizować projekty, które są przewidziane w KPO, a następnie będziemy wysyłać faktury czy wnioski do Brukseli po to, żeby wypłaciła na te projekty pieniądze. Jak tych pieniędzy nie będzie, będziemy wkraczać na drogę sądową” - poinformował wiceszef MSZ.

Przydacz powiedział, że Trybunał Sprawiedliwości UE „jest od tego, aby zmusić Komisję Europejską do przestrzegania prawa europejskiego”. „Nad tym pracują nas prawnicy, jeśli okaże się, że te wnioski do Trybunału będą miały racje bytu, to będziemy je składać” - dodał.

Był także pytany, czy możliwe jest zaniechanie przez Polskę wpłat pod kątem KPO. „Część z tych pieniędzy jest udzielana w formie pożyczek, więc nie ma możliwości, że jeżeli nie będziemy mieli możliwości pozyskiwania tych środków, to nie będziemy również żyrować tej pożyczki” - odpowiedział wiceminister.

Dopytywany, czy Polska chce wyjść z unijnego Funduszu Odbudowy odpowiedział, że „wszystkie scenariusze są rozważane”.

„Na tym etapie staramy się przede wszystkim pozyskać te pieniądze, doprowadzić do sytuacji, w której te pieniądze będą możliwe. Jeśli się to się okaże niemożliwe, nie jest wykluczony porzucenia w ogóle tej współpracy w ramach KPO” - zapowiedział Przydacz.

„Jeśli PiS wygra w przyszłych wyborach (parlamentarnych), jestem przekonany, że te pieniądze będą, bo wtedy skończy się ten straszak i chęć wpływu Ursuli von der Leyen na politykę polską, więc po wyborach tak czy siak te pieniądze będą” - ocenił.

Przewodnicząca KE Ursula on der Leyen podczas debaty na amerykańskim uniwersytecie Princeton w ubiegłym tygodniu była m.in. pytana o pieniądze dla Polski z KPO i o to, jak UE może postąpić wobec władz w Warszawie. Powiedziała, że KE jest „strażnikiem Traktatu, więc mamy pewne narzędzia prawne, aby go chronić. Problem, jaki mamy z polskim rządem, polega na tym, że jesteśmy głęboko przekonani, iż nie ma już niezależności sądownictwa. To jest trudne” - dodała von der Leyen.

„Dlatego - stwierdziła - używamy naszych narzędzi prawnych, gdyż w ostatecznym rozrachunku jeżeli popiera się zasadę rządów prawa, także instytucje muszą postępować zgodnie z zasadą prawa”.

Komisja Europejska na początku czerwca zaakceptowała polski Krajowy Plan Odbudowy, co było krokiem w kierunku wypłaty przez UE 23,9 mld euro dotacji i 11,5 mld euro pożyczek w ramach Funduszu Odbudowy, jednak pieniądze nie zostały wypłacone. KE zaznaczyła m.in., że polski KPO „zawiera kamienie milowe związane z ważnymi aspektami niezależności sądownictwa, które mają szczególne znaczenie dla poprawy klimatu inwestycyjnego i stworzenia warunków dla skutecznej realizacji” i że „Polska musi wykazać, że te kamienie milowe zostały osiągnięte przed dokonaniem jakichkolwiek wypłat w ramach Funduszu Odbudowy”. Jednym z oczekiwań KE była likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, co stało się w połowie lipca, gdy weszła w życie nowela ustawy o SN.

pś/ itm/ mr/

Więcej o:

PLIKI COOKIES

Ta strona korzysta z plików cookie. Sprawdź naszą politykę prywatności, żeby dowiedzieć się więcej.