Wtorek, 26 Listopad 2024

Dyrektywa o prawach autorskich - co zmieni?

05.03.2019, 11:52 Aktualizuj: 05.03.2019, 12:08
© 2015 EU - EC/Cristof Echard
© 2015 EU - EC/Cristof Echard

Dyrektywa o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym ma zmienić zasady publikowania treści w internecie i w niektórych krajach UE, w tym Polsce budzi kontrowersje. Bywa określana mianem ACTA2, a podstawowa obawa jej przeciwników dotyczy możliwości ograniczenia wolności słowa w internecie.

Najwięcej wątpliwości budzą artykuły 11. i 13. dyrektywy. Art. 13 wprowadza obowiązek filtrowania treści pod kątem praw autorskich, natomiast art. 11 dotyczy tzw. praw pokrewnych dla wydawców prasowych. Polska, Holandia, Włochy, Finlandia i Luksemburg nie poparły wypracowanego porozumienia w Radzie UE w tej sprawie.

Wewnętrzne statystki Parlamentu Europejskiego wskazują, że projekt dyrektywy jest przedmiotem bardzo intensywnej kampanii negatywnej, a eurodeputowani poddawani są w tej sprawie szeroko zakrojonemu lobbingowi; podnoszą się głosy, że projekt dyrektywy grozi "złamaniem" lub "zabiciem internetu".

Dlatego Parlament Europejski publikuje odpowiedzi na najczęstsze pytania o dyrektywę i podkreśla, że jej projekt nie dotyczy zwykłych użytkowników, a będzie miał jedynie wpływ na duże platformy internetowe i agregatory wiadomości jak YouTube, Google News czy Facebook. Miałyby one zostać zobowiązane "do płacenia twórcom (artystom, muzykom, aktorom, agencjom prasowym i ich dziennikarzom) należnego wynagrodzenia".

"Nie powstaną żadne nowe prawa ani obowiązki; treści, które są obecnie legalne i które można udostępniać, pozostaną legalne i dostępne" - podkreślono w komunikacie PE.

"Ze względu na przestarzałe przepisy dotyczące praw autorskich platformy internetowe i serwisy informacyjne są obecnie w uprzywilejowanej pozycji, podczas gdy prace artystów, wydawców wiadomości i dziennikarzy, którzy w najlepszym wypadku dostają za nie niewielkie wynagrodzenia, krążą bezpłatnie w sieci. Utrudnia to bardzo artystom i pracownikom mediów uzyskanie dochodów pozwalających na godne życie" - zapewniono.

Jak oceniono, gdy dyrektywa wejdzie w życie "duże platformy internetowe i agregatory wiadomości będą bardziej niż obecnie skłonne do zawierania umów licencyjnych z artystami i wydawcami prasy, którzy wcześniej ujawnią się jako właściciele publikowanej zawartości".

"Umowy te powinny gwarantować artystom i wydawcom prasy adekwatne wynagrodzenie. Motywacja platform do zawierania takich umów będzie tym silniejsza, że w przypadku ich braku poniosą bezpośrednią odpowiedzialność za udostępnianie treści, za które nie uiściły opłaty licencyjnej. Dotychczasowe przepisy dają platformom więcej możliwości uchylania się od tego obowiązku.

PE zaprzecza też, by dyrektywa miała wpłynąć na wolność internetu lub spowodować jego cenzurowanie.

"Dyrektywa nie wprowadzi cenzury. Zwiększając odpowiedzialność prawną, dyrektywa zwiększy presję na platformy internetowe do zapewniania godziwych wynagrodzeń twórcom, dzięki którym zarabiają pieniądze. Nie ma to nic wspólnego z cenzurą" - zapewniono.

Zaprzeczono też, by regulacja miała negatywnie wpłynąć na memy lub gify?

"Wręcz przeciwnie. W uzgodnionym brzmieniu dyrektywa zawiera szczegółowe przepisy, które zobowiązują państwa członkowskie do ochrony bezpłatnego zamieszczania i udostępniania utworów w celu cytowania, krytykowania, recenzowania, karykaturowania, parodiowania czy uprawiania pastiszu. Oczywiste jest zatem, że pozwala to na dalsze udostępnianie memów i gifów. W rzeczywistości przepisy zapewniają nawet ich lepsze zabezpieczenie niż dotychczas, ponieważ dawniej ochronę takich utworów regulowały różne przepisy krajowe, czego skutkiem były różnice między państwami członkowskimi" - wyjaśnia PE.

W komunikacie wyjaśniono, że po wejściu dyrektywy w życie nadal będzie można zobaczyć fragmenty artykułów czytanych za pośrednictwem agregatorów wiadomości lub przez nie udostępnianych.

"Uzgodniony projekt pozwala wydawcom prasowym zwracać się do agregatorów wiadomości korzystających z ich artykułów o zawieranie umów licencyjnych. Jednak serwisy nadal będą mogły wyświetlać fragmenty artykułów bez konieczności uzyskania zgody wydawców. Będzie to możliwe pod warunkiem, że fragment jest +bardzo krótkim urywkiem+ lub +pojedynczymi słowami+ i że nie stwierdzono nadużycia tej funkcji ze strony agregatora wiadomości" - podkreślono.

W komunikacie prasowym wyjaśniono też, że osiągnięte na tym etapie porozumienie przewiduje też szczególną ochronę platform typu start-up. "Platformy, które istnieją krócej niż trzy lata i których roczny obrót wynosi mniej niż 10 mln EUR, a średnia miesięczna liczba odwiedzających nie przekracza 5 mln, będą podlegać znacznie łagodniejszym obowiązkom niż duże platformy o ustalonej pozycji" - zapewniono.

Podstawą wszystkich odpowiedzi jest porozumienie osiągnięte ws. dyrektywy przez negocjatorów Parlamentu Europejskiego i Rady UE 13 lutego br.

Ostateczne głosowanie całego Parlamentu Europejskiego w sprawie dyrektywy o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym zaplanowane jest na sesję 25-28 marca.

js/
 

PLIKI COOKIES

Ta strona korzysta z plików cookie. Sprawdź naszą politykę prywatności, żeby dowiedzieć się więcej.