Parlament Europejski chce przeznaczania ok. 2 mld euro na ochronę oraz propagowanie praw i wartości unijnych, by utrzymywać otwarte i demokratyczne społeczeństwa. Negocjatorem przepisów ze strony EPL został europoseł PO Andrzej Halicki.
Chodzi o program "Prawa i Wartości" na lata 2021-2027. KE zaproponowała w maju 2018 roku, żeby na ten cel skierowano w nowym wieloletnim budżecie 642 mln euro. PE w minionej kadencji opowiedział się za zwiększeniem funduszy na ten cel do 1 mld 834 mln euro. Teraz eurodeputowani otworzyli drogę do negocjacji z państwami członkowskimi.
"Naszym celem jest, żeby cały program miał większe finansowanie. Liczymy na dwa miliardy euro" - powiedział w środę dziennikarzom w PE Halicki. Ze środków tych miałyby być wspierane organizacje pozarządowe, które zajmują się promowaniem wartości europejskich.
Decyzja o przekazaniu sprawozdania do negocjacji została podjęta we wtorek jednogłośnie przez komisję wolności obywatelskich Parlamentu Europejskiego. Halicki podkreślił, że celem jest zapewnienie 800 mln euro tylko dla organizacji pozarządowych.
"Chcemy zagwarantować środki dla NGO, którym ciężko jest upominać się o te środki w Europie, po to, by wartości europejskie wzmacniać i rozpowszechniać" - zaznaczył polityk.
Na razie nie jest jasne, jak pieniądze miałyby być dzielone pomiędzy organizacje ani jaka miałaby być definicja wartości europejskich, które miałyby promować. "O tym będziemy rozmawiać, gdy będzie działać program" - ucina Halicki.
Ogólnym celem programu ma być ochrona i promowanie praw oraz wartości zapisanych w art. 2 unijnego traktatu. Działanie to ma być realizowane poprzez wspieranie organizacji społeczeństwa obywatelskiego na szczeblu lokalnym, regionalnym, krajowym i ponadnarodowym. Program ma też służyć promowaniu równości i niedyskryminacji, zachęcaniu obywateli do zaangażowania w proces demokratyczny i zwalczanie przemocy.
Aby prace nad regulacjami mogły się zakończyć, potrzebne jest polityczne porozumienie państw członkowskich co do wieloletniego budżetu na lata 2021-2027. Na razie kraje są jednak podzielone w sprawie wydatków na kolejną siedmiolatkę.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka
stk/ kic/