Piątek, 29 Listopad 2024

Wolny rynek, państwo czy UE - kto ma sfinansować transformację energetyczną w Polsce - debata EuroPAP News

23.09.2019, 13:35 Aktualizuj: 24.09.2019, 09:35
Fot. PAP/Maricn Przybylski
Fot. PAP/Maricn Przybylski

Dokonując transformacji energetycznej nie należy oglądać się na środki unijne, bo tych może nie być; wystarczy system zachęt państwowych, a reszty dokona wolny rynek - wskazywali eksperci podczas debaty zorganizowanej przez serwis EuroPAP News. Polska oczekuje znacznego wsparcia ze strony UE; nie można obarczać biedniejszych państw kosztami wyśrubowanych limitów - ripostował europoseł Ryszard Czarnecki; nadzieję na unijne fundusze wyraża też Ministerstwo Energii.

 Jak wskazują pierwsze zapowiedzi flagowym projektem nowej Komisji Europejskiej - obok digitalizacji - będzie "Europejski Zielony Ład". Przewodnicząca elekt KE Ursula von der Leyen zaproponowała nowe, dalej idące cele dotyczące redukcji emisji CO2 do 2030 roku, a rok 2050 miałby być według UE terminem osiągnięcia "neutralności energetycznej". Czy Polska nadąży przy takim "dokręcaniu śruby"? W ocenie większości panelistów zgromadzonych na debacie EuroPAP News cele te są raczej nieosiągalne, a ich koszty byłyby nie do udźwignięcia.

Wszyscy uczestnicy debaty byli zgodni w jednym - nie ma pytania czy, ale jak i w jakim tempie zmieniać miks energetyczny Polski oraz skąd brać pieniądze na tę transformację.

Prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej Grzegorz Wiśniewski wskazywał, że przed Polską stoi "olbrzymie zadanie do wykonania", bo po 30 latach przemian nasza struktura paliwowa nadal różni się mocno od unijnej, a węgiel w elektroenergetyce wykorzystywany jest na skalę niespotykaną w żadnym innym kraju europejskim.

W ocenie eksperta w Polsce wciąż uprawiamy "starą narrację", podczas gdy zmienił się świat i technologie. "Obecnie koszty energetyki odnawialnej spadły, a jej efektywność się poprawiła - najbardziej wiatrowej i słonecznej - z kolei wzrosły koszty energetyki konwencjonalnej, a w szczególności węglowej" - mówił Wiśniewski. Jak dodał, koszty te wzrosły nie tylko z powodu opłaty za emisję CO2, ale też dlatego, że czerpiemy z coraz trudniej dostępnych zasobów paliw kopalnych oraz musimy dostosowywać instalacje do norm emisyjności.

Dlatego - jak podkreślał ekspert - musimy inwestować w OZE, a tam gdzie konieczne jest domknięcie bilansu energetycznego w gaz. Zauważył, że Polska zaczyna masowo inwestować w energetykę słoneczną, fotowoltaiczną. "W ubiegłym roku byliśmy na 9 miejscu pod względem przyrostu inwestycji, a w tym roku będziemy czwartym krajem w Europie. To jest dobry kierunek, trzeba to wspierać" - zauważył dodając, że jest duże zainteresowanie tematem wśród inwestorów oraz poparcie społeczne.

Według Wiśniewskiego, jeżeli będzie jasna perspektywa polityczna, to sam biznes zrealizuje cele klimatyczne.

Z diagnozą, że transformacja energetyczna w ciągu 30 lat stała w miejscu nie zgodził się Tomasz Świetlicki, dyrektor Departamentu Elektroenergetyki i Ciepłownictwa Ministerstwa Energii. "To jednak nie jest tak, bo w 90 roku udział węgla w produkcji energii elektrycznej wynosił 95 proc., w 2005 - 90, w 2017 już 77, a na 2030 już założyliśmy 60 proc." - mówił. Przypomniał, że obecnie rozwijają się OZE, a w szczególności fotowoltaika poprzez program "Mój prąd", adresowany do gospodarstw domowych.

Świetlicki zaznaczył jednocześnie, że ogłoszona przez przewodniczącą unijna długookresowa strategia niskoemisyjna zakładająca cel zeroemisyjności w roku 2050 jest nierealna i "nie uwzględnia sytuacji poszczególnych państw członkowskich, nie bierze pod uwagę ich udziałów w miksie energetycznym i poziomu zamożności".

Jak wyliczył Świetlicki, jeśli wprost przełożyć wskazane w strategii nakłady, czyli 2,8 proc. PKB na Polskę, to koszt oznaczałby 900 mld euro do 2050 r. "Takich pieniędzy oczywiście na stole w tej chwili nie ma" - mówił.

Przypomniał, że polskie cele opisano w dwóch dokumentach: "Polityka energetyczna Polski" i "Krajowy Plan na rzecz energii i klimatu". "Tam cele w zakresie redukcji emisji CO2 zostały określone dla Polski na 30 proc. do 2030, w roku 2040 wychodzi ok 41 proc. i uważamy, że to są realne wartości, które zapewnią nam bezpieczeństwo energetyczne, konkurencyjność gospodarczą, ale jednocześnie zmniejszenie presji środowiskowej" - mówił Świetlicki.

Podkreślił, że jest nadzieja na wypracowanie funduszy unijnych, które pozwolą zarówno na transformację energetyki jak i przemysłu.

O konieczności wyasygnowania takich pieniędzy przez UE mówił też europoseł PiS Ryszard Czarnecki.

"Jest rzeczą, która nie podlega dyskusji, że transformacja w tym obszarze będzie następować. Pytanie więc nie jest czy, tylko pytanie jest o koszty, które będziemy ponosić. Polska oczekuje znaczącego wsparcia ze strony UE. To jest dla nas oczywiste. Jeżeli możemy mówić o sprawiedliwej transformacji no to mówmy. Nie może być tak, że państwa w sumie biedniejsze obarczane są skutkami dochodzenia do bardzo wyśrubowanych limitów. Jest to niesprawiedliwe" - podkreślał eurodeputowany.

Czarnecki wskazywał, że trzeba pogodzić kwestie ekologiczne, klimatyczne z konkurencyjnością gospodarki, bo "nie może być to pretekstem do zaorania części przemysłu w Polsce czy innych krajach naszego regionu Europy". Dodał, że w kwestii nowych celów klimatycznych określonych przez przewodniczącą-elekt KE polski rząd wraz z rządami innych krajów naszego regionu "ma zdanie bardzo sceptyczne, realistyczne i pyta o koszty".

Z kolei w ocenie dr Artura Bartoszewicza ze Szkoły Głównej Handlowej, Unia Europejska pomoże w transformacji energetycznej, ale "w bardzo wąskim obszarze”. "Raczej nie spodziewam się, że będzie jakiś dodatkowy budżet lub chęć jakiegokolwiek państwa by uczestniczyć w tym dlatego, że szybsza zmiana i obniżenie kosztów u nas spowoduje wzrost konkurencyjności naszej gospodarki (...) To jest normalny mechanizm rywalizacji między państwami" - mówił Bartoszewicz.

W ocenie eksperta zakładanie też, że transformację energetyczną sfinansuję państwo jest "nieracjonalne i niebezpieczne". "Państwo może stworzyć system zachęt, w którym włączy pieniądz publiczny jako element uzupełniający, ale bezwzględnie należy w tym zakresie uruchomić gospodarkę prywatną" - ocenił Bartoszewicz. Według niego firmy powinny w tym znaleźć wsparcie systemu podatkowego. Warto też rozważyć - jego zdaniem - uruchomienie instrumentów finansowych jak obligacje.

W ocenie Bartoszewicza, dzisiejsze Ministerstwo Energii w kontekście transformacji energetycznej jest w bardzo trudnej sytuacji ponieważ "sprząta po ogromnych zaniechaniach z perspektywy ostatnich 20 lat jeżeli nie więcej".

Oceniając realność planów osiągnięcia neutralności energetycznej do 2050 r. Bartoszewicz stwierdził, że Europa ma tendencję do kształtowania celów, które już na starcie są nieosiągalne.

Nadzieję, że cel ten jednak uda się osiągnąć wyraził prof. Artur Badyda z Politechniki Warszawskiej, który podkreślał wagę ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. W jego ocenie "sytuacja jest jasna i klarowna" gdyż obserwujemy coraz większą dynamikę zdarzeń gwałtownych jak burze, tornada, huragany czy pożary, a wszystkie one są efektem zmian klimatycznych, za które odpowiada rosnące stężenie gazów cieplarnianych w tym dwutlenku węgla. Jak wskazywał ekspert, zjawisko to jest globalne dlatego Polska powinna "dokładać się" do działań prowadzonych przez inne kraje.

js/

PLIKI COOKIES

Ta strona korzysta z plików cookie. Sprawdź naszą politykę prywatności, żeby dowiedzieć się więcej.