Włoski premier Giuseppe Conte apelował we wtorek w Parlamencie Europejskim, aby decydenci unijni opowiedzieli na postulaty obywateli, by bardziej wsłuchiwać się w ich głos. Spotkał się jednak z krytyką liderów grup politycznych za politykę gospodarczą i migracyjną.
Conte wziął udział w debacie na temat przyszłości Europy. Było to 17. tego rodzaju wystąpienie przywódcy państwa członkowskiego na forum europarlamentu.
"Europa musi słuchać ludzi" - mówił Conte. Wskazywał, że kontynent stoi na "rozdrożu", a ludzie oczekują, żeby decydenci wsłuchali się w ich głos.
Premier Włoch zapewniał, że jego rząd popiera integrację europejską. Mówił m.in. o większej elastyczności w przepisach budżetowych strefy euro, unijnym funduszu na wypadek bezrobocia i zmianie zasad mających na celu uniknięcie nowych problemów w sektorze bankowym. Ocenił, że lata prowadzonej polityki oszczędnościowej wbiły klin między elity a obywateli. Przekonywał, że elity odsunęły się od obywateli, a UE musi wrócić do swoich korzeni.
"Potężna opozycja, którą Europejczycy w różnych formach demonstrują w obliczu elit, przemawia do naszych sumień i przypomina nam, że polityka, zbyt stanowcza wobec racjonalnych przesłanek ekonomicznych, nie odrobiła pracy domowej i zrezygnowała z misji" - powiedział Conte do europosłów.
Wezwał Unię do położenia kresu długotrwałym sporom dotyczącym rozwiązania problemów migrantów przybywających do Europy drogą morską przez Morze Śródziemne oraz do odgrywania silniejszej, bardziej zjednoczonej roli w sprawach globalnych przy jednoczesnym utrzymaniu dialogu z innymi potęgami, takimi jak Stany Zjednoczone, Rosja i Chiny. Włochy są jednym z krajów południa Europy, do którego dociera najwięcej migrantów z Afryki.
Conte podkreślił, że Parlament Europejski powinien mieć więcej uprawnień, w tym prawo inicjatywy ustawodawczej, aby przywrócić wiarygodność Europy w oczach jej obywateli.
Liderzy grup politycznych krytykowali premiera Włoch za decyzje o odejściu od zasad budżetowych strefy euro, działania podejmowane przez jego rząd wobec napływających do Włoch migrantów oraz brak poparcia dla opozycji w Wenezueli.
Lider liberałów Guy Verhofstadt przypomniał, że "Włochy to miejsce, gdzie narodziła się nasza europejska cywilizacja" i "dlatego czuje ból, gdy widzi degenerację polityczną Włoch, która nie rozpoczęła się wczoraj, czy rok temu, ale 20 lat temu".
Verhofstadt stwierdził też, że Włochy to obecnie kraj, który pod presją prezydenta Rosji uniemożliwia UE wypracowania wspólnego stanowiska wobec opozycji w Wenezueli.
Przywódca socjalistów Udo Bullmann, powiedział, że jest bardzo zasmucony bezsensowną eskalacją sporu między Włochami i Francją.
Bullmann skrytykował premiera Włoch za prowadzoną przez jego rząd politykę migracyjna. "To nie Włochy, które znamy. Włochy, które znamy, to te (Altiero) Spinellego. Pański rząd musi przestać pokazywać nam tę nieludzką twarz" - podkreślił.
Również lider grupy Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber zarzucał Conte prowadzenie polityki gospodarczej opartej na wysokim zadłużeniu. Skrytykował też premiera Włoch za podeście jego rządu do opozycji w Wenezueli.
luo/ woj/