Polacy 9 czerwca wybiorą 53 europosłów w 13 okręgach wyborczych. W wyborach do PE nie ma przypisanej do okręgu stałej liczby mandatów. Liczba ta będzie ustalana dopiero po zakończeniu wyborów. System liczenia głosów jest zaś skomplikowany i odbywa się według różnych matematycznych wzorów.
Ordynacja wyborcza do PE łączy dwie metody podziału mandatów: D'Hondta i Hare'a-Niemeyera, znaną jako metoda największych reszt. Pierwsza dotyczy skali całego kraju, druga – poszczególnych okręgów.
Najpierw zlicza się w skali kraju głosy na konkretne komitety wyborcze i odsiewa te komitety, które nie przekroczyły 5-proc. progu (według Kodeksu wyborczego w wyborach do PE 5 proc. próg obowiązuje także komitety koalicji). Między pozostałe komitety dzieli się liczbę mandatów w skali kraju.
Dopiero po ustaleniu liczby mandatów przypadających poszczególnym komitetom rozdziela się je pomiędzy poszczególne listy w okręgach, zaś mandaty uzyskują kandydaci, którzy na danej liście otrzymali największą liczbę głosów.
O liczbie mandatów, które trafią do poszczególnych okręgów decyduje frekwencja oraz wielkość okręgów.
Procedura podziału mandatów w eurowyborach jest zupełnie inna, niż w wyborach do Sejmu. W wyborach do Sejmu Polska podzielona jest na 41 w miarę równych okręgów, a do każdego okręgu przypisana jest określona liczba mandatów. W wyborach tych dzieli się mandaty najpierw pomiędzy okręgi, a dopiero później pomiędzy partie. W wyborach do PE jest odwrotnie.
"Kluczowa różnica polega na tym, że w wyborach do PE po zsumowaniu wyników wszystkich kandydatów w całym kraju dzielimy mandaty pomiędzy partie w jednym wielkim okręgu wyborczym, którym jest cała Polska. Dopiero wtedy, kiedy podzielimy mandaty pomiędzy partie, wracamy do okręgów, w których głosowaliśmy. Ostateczna liczba mandatów, które dostanie dany okręg jest trochę nieprzewidywalna" - wskazał w rozmowie z PAP dr hab. Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jak mówił, wpływ na liczbę mandatów, które przypadną ostatecznie poszczególnym okręgom ma poparcie dla danej partii, mierzone w liczbie oddanych głosów. Oprócz frekwencji wpływ ma także wielkość okręgu.
"Ten sam procent głosów oddanych na daną partię w małym okręgu daje mniejszą liczbę głosów, niż w okręgu bardzo dużym, dlatego w kolejce po mandaty trochę do przodu wysuwają się większe okręgi. Mniejsze okręgi muszą mieć wyraźnie wyższe poparcie dla danej partii, żeby wyprzedzić większe okręgi" - ocenił ekspert.
Flis zauważył, że w przypadku partii, których poparcie jest równomierne w całym kraju, o tym, do których okręgów trafi mandat decyduje jego wielkość. "Są też takie partie, których poparcie jest bardzo zróżnicowane: w jednych okręgach jest większe, w innych jest mniejsze i wtedy przede wszystkim decyduje to, jaki procent wyborców w danym okręgu zagłosował na daną partię" - dodał.
Jak ocenił, co do zasady łatwiej zdobyć mandat w dużym okręgu, niż w mniejszym, ale przede wszystkim zależy to od miejsca na liście, z którego kandydat startuje. "W małych okręgach, żeby zdobyć mandat startując dalszego miejsca, trzeba przeskoczyć tzw. jedynkę. Jeśli na jedynce jest kandydat bardzo medialny i miejscowy, to szansa na wyprzedzenie go przez kandydata z dalszego miejsca jest czysto teoretyczna" - zaznaczył. Dodał, że w dużych okręgach jest o tyle łatwiej, że choć jedynki mają prawie pewny mandat, to wciąż pozostają jeszcze inne mandaty do podziału.
"Jeśli walczymy o 3 mandaty, to jest to nieco inna walka, niż wtedy, kiedy walczymy tylko o 1 mandat przyznawany danej partii w danym okręgu. Wtedy te różnice pomiędzy poszczególnymi kandydatami wydają się mniejsze, wtedy ważne jest, czy dany kandydat ma więź terytorialną ze swoim okręgiem albo czy jest bardzo medialny" - dodał.
W wyborach do PE, które odbyły się w 2019 r. wybierano 52 europosłów (o jednego mniej niż w tym roku).
Wówczas 2 mandaty trafiły do okręgu nr 2 (woj. kujawsko-pomorskie).
Po 3 mandaty trafiły do okręgów: nr 1 (woj. pomorskie), nr 3 (woj. warmińsko-mazurskie i podlaskie), nr 5 (cztery miasta na prawach powiatu i 29 powiatów woj. mazowieckiego), nr 6 (woj. łódzkie), nr 8 (woj. lubelskie), nr 9 (woj. podkarpackie),
Po 4 mandaty trafiły do okręgów: nr 12 (woj. dolnośląskie i opolskie) oraz 13 (woj. lubuskie i zachodniopomorskie).
5 mandatów trafiło do okręgu nr 7 (woj. wielkopolskie).
Po 6 mandatów trafiło do okręgów: nr 4 (Warszawa z ośmioma powiatami woj. mazowieckiego) oraz nr 10 (woj. małopolskie i świętokrzyskie).
Najwięcej, bo 7 mandatów trafiło do okręgu nr 11 (woj. śląskie).
reb/ par/ mp/