Debata w Parlamencie Europejskim o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej jest wykorzystywana przez niektórych europosłów jako pretekst, by znów atakować rząd Polski - oświadczył w środę w PE europoseł PiS Joachim Brudziński.
"Z przykrością należy odnotować, że ta niezwykle ważna debata z punktu widzenia bezpieczeństwa obywateli całej Unii Europejskiej znowu posłużyła, przynajmniej w wystąpieniach niektórych z państwa, jako pretekst do ataku na rząd (Polski). Z ogromną przykrością odnotowuję, że szef największej frakcji w PE, pan Manfred Weber, po raz kolejny atakuje polski rząd" - mówił Brudziński podczas debaty pt. "Eskalacja kryzysu humanitarnego na granicy unijno-białoruskiej, w szczególności w Polsce".
"Przegłosowaliście dzisiaj jako większość lewicowa, że będziemy dyskutować o sytuacji humanitarnej na granicy polsko-białoruskiej. Kiedyś przegłosowaliście że ślimak to ryba, że marchewka to owoc. Możecie przegłosować, że nie ma płci, że mama to tata, a tata to mama, tylko co to ma wspólnego ze zdrowym rozsądkiem?" - pytał retorycznie były szef MSWiA RP.
"Ta sytuacja, która dzisiaj dotyka całą Unię Europejską jest hybrydową wojną wymierzoną przez zbrodniczy reżim Łukaszenki i jego protektora z Moskwy w bezpieczeństwo całej UE" - ocenił polityk.
Ostrzegł również, że jeśli Europa będzie wciąż wysyłać sygnały mieszkańcom Sahelu i Bliskiego Wschodu o swojej otwartości, to czeka nas powtórka z kryzysu migracyjnego w 2015 r.
"Ci wszyscy, którzy z tej mównicy mówią, że powinniśmy otworzyć granice, zaopiekować się tymi nieszczęśnikami tak naprawdę napędzają kasę, tym którzy organizują przemyt (ludzi). Dzisiaj wpływy z organizacji nielegalnej imigracji są większe niż wpływy z handlu bronią czy narkotykami" - skonkludował Brudziński.
asc/ mal/ kic/