Niedziela, 24 Listopad 2024

Jarosław Wałęsa: najważniejszy jest wybór odpowiednich członków KE

29.03.2019, 12:11 Aktualizuj: 29.03.2019, 13:23
© European Union 2017 - Source: EP/Benoit Burgeois
© European Union 2017 - Source: EP/Benoit Burgeois

Zakończenie prac nad umową handlową UE z Kanadą (CETA) to najważniejszy sukces kończącej się kadencji Parlamentu Europejskiego – ocenił europoseł Jarosław Wałęsa (PO/EPL)), podkreślając, że umowa ta przyczynia się do rozwoju gospodarczego Kanady i UE. Za niezadowalające uznał rozwiązania zawarte w rozporządzeniu dotyczącym zasad udostępniania na rynku produktów nawozowych z oznakowaniem CE, gdyż przewidziany w nich limit zanieczyszczeń będzie dużym wyzwaniem dla polskiego przemysłu.

Poseł, który ponownie będzie ubiegał się o mandat, podkreśla, że dotąd w PE zrealizował wiele ciekawych projektów, pracując w komisjach: rybołówstwa, handlu międzynarodowego czy petycji; działał też na rzecz podnoszenia wiedzy o UE w swoim regionie.
 
W przyszłej kadencji według niego Parlament Europejski, który sam nie ma inicjatywy ustawodawczej i jest w tym uzależniony od Komisji Europejskiej, powinien przygotować odpowiednie kandydatury na komisarzy, którzy będą rozumieli potrzeby obywateli i UE.
 
PAP: Co w Pana ocenie udało się osiągnąć Parlamentowi Europejskiemu, a czego nie udało się osiągnąć, w kadencji 2014-2019?
 
Jarosław Wałęsa: Niezaprzeczalnym sukcesem tej kadencji jest zakończenie prac nad Kompleksową Umową Gospodarczo-Handlową między Unią Europejską i Kanadą (CETA).  Umowa ta – przez redukcję unijnych i kanadyjskich ceł, uproszczenie procedur handlowych, ułatwienie i ochronę inwestycji oraz otworzenie rynku usługi i zamówień publicznych – przyczyniła się do wzrostu wymiany handlowej i inwestycji między Kanadą i UE, a przez to do rozwoju gospodarczego. CETA wzmacnia gospodarki Kanady i UE oraz jej państw członkowskich, w tym Polski, poprawia sytuację geopolityczną UE, a także przeciwdziała populistycznym i szkodliwym dążeniom do izolacjonizmu.  
 
Z kolei rozwiązania, z których nie jestem zadowolony, zawarte są w rozporządzeniu dotyczącym zasad udostępniania na rynku produktów nawozowych z oznakowaniem CE. Rozporządzenie to jest częścią tzw. Circular Economy Package - wielowątkowego programu Komisji zmierzającego do przekształcenia gospodarki unijnej w gospodarkę o obiegu zamkniętym, tj. nakierowaną na recycling i ponowne wykorzystanie materiałów zużytych i wyrzuconych, a także na odzyskiwanie cennych substancji zawartych w odpadach.  Rozporządzenie reguluje warunki wprowadzania na rynek unijny nawozów oznaczonych symbolem CE, upoważniającym do sprzedaży nawozu w całej UE.
 
Osiągnięte porozumienie stanowi równowagę między ambitnymi standardami a utrzymaniem zdolności branży nawozowej do dalszego zaopatrywania europejskich rolników. Głównym punktem spornym było ustalenie limitów zanieczyszczeń w nawozach, w tym limitu kadmu. Ostatecznie zgodzono się na limit 60 mg kadmu na kilogram P2O5 w nawozach fosforowych. Taki limit nie jest jednak satysfakcjonujący dla polskiego przemysłu i będzie bardzo dużym wyzwaniem. Dodatkowo limit ten zostanie wdrożony natychmiast po zastosowaniu rozporządzenia, a do końca miałem nadzieję, że wejdzie w życie dopiero po okresie przejściowym, dającym czas producentom na dostosowanie. Oczywiście celowe jest wprowadzenie limitów dla produktów używanych w glebach, aby zapewnić bezpieczeństwo gleb oraz żywności.  Niemniej zbyt restrykcyjne limity znacząco będą utrudniały produkcję nawozów mineralnych w UE. Jest to szczególnie ważne dla państw produkujących nawozy, jak właśnie Polska, ale także Hiszpania, Francja, Rumunia, Bułgaria czy Portugalia.  
 
Utrudnienie produkcji nawozów będzie miało też duże znaczenie dla producentów rolnych, a Polska jest jednym z głównych w Europie. Ograniczenie europejskiej produkcji nawozów może doprowadzić do koncentracji rynku nawozowego w rękach kilku głównych eksporterów, co z kolei poskutkowałoby rosnącymi cenami nawozów, powodując gwałtowny wzrost kosztów produkcji rolniczej w UE.
 
Dodatkowo zbyt wysokie limity na zanieczyszczenia w zasadzie oddają cały rynek europejski rosyjskim oligarchom, którzy jako jedyni są w stanie spełnić takie normy. Ważnym elementem w procesie podejmowania decyzji był brak podstaw naukowych proponowanych limitów. Jakkolwiek zdrowie naszych obywateli jest najważniejsze, to Komisja Europejska w ogóle nie była w stanie ustalić, jaki wpływ te limity miałyby na poziom kadmu w żywności, co rzekomo miało być głównym celem projektu.
 
- Co postrzega Pan jako osobisty sukces? Co udało się Panu zrobić dla Polski, dla swojego regionu?
 
- Przez dekadę pracy w Parlamencie Europejskim, zrealizowałem wiele ciekawych projektów, nie tylko legislacyjnych. Trudno jest wybrać jeden z nich, bo praca europosła składa się z pracy w komisjach oraz realizowania projektów promujących Polskę i Pomorze w Brukseli, a także działania na rzecz podnoszenia poziomu wiedzy o Unii Europejskiej w moim regionie.
 
Największym wyzwaniem i jednocześnie osiągnieciem była praca w Komisji Rybołówstwa (PECH) nad propozycją w sprawie ustanowienia ram dla wielogatunkowego planu zarządzania stadami dorsza, śledzia i szprota. Jego celem było umożliwienie bardziej efektywnego niż do tej pory zarządzania tymi zasobami w Morzu Bałtyckim. Raport został przyjęty większością 480 głosów przy 587 głosujących posłach. Był to pierwszy tego typu plan w ramach nowej polityki rybołówstwa UE, który ma zapewnić zrównoważoną eksploatację stad oraz stabilność wielkości uprawnień do połowów dla rybaków. Plan gwarantuje, że działalność połowowa na Bałtyku jest prowadzona w zrównoważony, rozsądny i ekonomicznie opłacalny sposób, który nie tworzy niepotrzebnych obciążeń dla środowiska.
 
W Komisji Handlu Międzynarodowego (INTA) jestem stałym sprawozdawcą w temacie Ukrainy, odpowiadam między innymi za przydzielanie preferencji handlowych oraz pomocy makrofinansowej. Jest to bardzo duże wyzwanie, ponieważ Ukrainę musimy wspomagać, zwłaszcza w kontekście toczącej się tam wojny, bardzo złożonego procesu reform przy jednoczesnej ochronie unijnych rolników i przemysłu.
 
W komisji INTA pracowałem również nad rozporządzeniem dotyczącym wzmocnienia ochrony unijnego rynku przed przywozem produktów po cenach dumpingowych i towarów subsydiowanych spoza Unii Europejskiej tzw. China MES. Mimo że nie byłem formalnie sprawozdawcą w tej sprawie, moje działania przyczyniły się do obrony naszego rynku przed tanimi produktami, sprzedawanymi po dumpingowych cenach, m.in. stalą i wyrobami stalowymi. Zmiany w rozporządzeniu nie były wymierzone w żaden konkretny kraj, ale propozycja Komisji Europejskiej była de facto związana z upływem 15-letniego okresu przejściowego, po którym UE powinna przyznać Chinom status gospodarki wolnorynkowej. Jest to techniczny termin używany w europejskich postępowaniach antydumpingowych – na produkty z państw bez tego statusu można nałożyć wyższe niż normalnie cła, aby chronić rynek wewnętrzny przed dumpingiem i nieuczciwą konkurencją. Według wielu ekspertów i organizacji nadanie Chinom tego statusu wiązałoby się z potencjalną utratą w UE wielu miejsc pracy, kryzysem branży chemicznej, metali ciężkich i branż powiązanych oraz zalaniem naszego rynku chińskimi produktami.
 
Jako członek Komisji Petycji (PETI) miałem wielokrotnie kontakt z petycjonariuszami z Polski, którzy zgłaszali się do nas z problemami naruszeń prawa unijnego. Zakres tematyczny takich petycji jest bardzo duży - od spraw środowiskowych, np. petycja o Puszczy Białowieskiej, poprzez kwestie braku wolności słowa i masowych zwolnień dziennikarzy w mediach publicznych, kwestie nierespektowania praw polskiej mniejszości narodowej na Litwie po petycje dotyczące reformy sądownictwa w Polsce. To tylko kilka przykładów z ostatniego okresu, przez 10 lat starałem się pomóc bardzo dużej liczbie petycjonariuszy z Polski.
 
- Jakie są według Pana priorytety dla PE na kolejną kadencję?
 
- Moim osobistym priorytetem będzie jak zawsze sumienne wykonywanie obowiązków: obecność podczas głosowań na posiedzeniu plenarnym, aktywny udział w posiedzeniach komisji czy grup roboczych. Jeżeli chodzi o priorytety dla PE, to należy pamiętać, że Parlament Europejski nie ma inicjatywy ustawodawczej. To Komisja Europejska przygotowuje propozycje legislacyjne, które następnie są rozpatrywane przez posłów, w związku z tym jesteśmy zależni od przygotowania odpowiednich kandydatur na komisarzy, którzy będą rozumieli potrzeby obywateli i Unii.
 
- W jaki sposób politycznie zmieni się Parlament Europejski - i czy w ogóle się zmieni - w kolejnej kadencji?
 
- Mam nadzieję, że frakcja Europejskiej Partii Ludowej, do której należę, będzie w dalszym ciągu najliczniejsza w Parlamencie Europejskim. Marzec jest niezmiernie ważny dla kształtu Parlamentu w kolejnej kadencji, głównie ze względu na brexit - czy i na jakich zasadach się on odbędzie. Jest to sytuacja bez precedensu, więc trudno przewidzieć skalę zjawiska. W ostatnich kilkunastu miesiącach obserwujemy w Unii Europejskiej, niestety, wzrost popularności partii radykalnych, zarówno lewicowych, jak i prawicowych i obawiam się, że mogą one zyskać więcej głosów wyborców, którzy są podatni na różne populistyczne hasła. Chciałbym bardzo mocno podkreślić, że tylko przynależność do największych frakcji Parlamentu Europejskiego może zapewnić skuteczność w działaniu europosłom i faktyczny wpływ na tworzenie unijnego prawa z uwzględnieniem interesów Polski.
 
- Czy będzie się Pan ubiegał o reelekcję? Jakie są Pana motywacje? Czy z tego samego komitetu? Jeśli się nie - jakie są Pańskie dalsze plany?
 
- Jestem gotowy ubiegać się o reelekcję. Pracuję w Parlamencie Europejskim od 10 lat, obecnie jestem wiceprzewodniczącym Komisji Rybołówstwa oraz wicekoordynatorem mojej frakcji w ramach Komisji Petycji. Moja praca została doceniona przez niezależny portal Vote Watch Europe i zostałem uznany za jednego z najbardziej wpływowych posłów kształtujących politykę handlową. Dzięki licznym kontaktom w Brukseli, które przez lata wypracowałem, dzięki zaufaniu jakim darzą mnie posłowie innych państw członkowskich, uważam, że jestem w stanie godnie reprezentować Polskę i podjąć jeszcze wiele inicjatyw legislacyjnych i poza legislacyjnych, które przyczynią się do dalszego rozwoju naszego kraju.  
 
- Kto był Pana zdaniem najbardziej pracowitym polskim europosłem kadencji 2014-2019?
 
- To bardzo trudno ocenić, ponieważ nie istnieje jeden miarodajny wskaźnik naszej pracy. Na pewno bardzo ważny jest udział procentowy w głosowaniach - tworzymy tutaj drużynę, wysokie statystyki obecności mają ogromny wpływ na raporty na poziomie komisji i plenarnym. Kolejna kwestia to nie ilość, ale tematyka i znaczenie sprawozdań, jakimi się zajmujemy. Myślę, że tworzymy w ramach Delegacji Platformy Obywatelskiej i PSL bardzo zgraną, ekspercką, drużynę.
 
Rozmawiała: Bożena Kuzawińska

PLIKI COOKIES

Ta strona korzysta z plików cookie. Sprawdź naszą politykę prywatności, żeby dowiedzieć się więcej.