Poparcie dyrektywy o prawie autorskim to głos za prewencyjną cenzurą i subiektywnym blokowaniem treści – oceniła w rozmowie z PAP europosłanka Jadwiga Wiśniewska (EKR, PiS). Szef Rady Europejskiej Donald Tusk uważa, że wolność w internecie jest niezagrożona.
Zdaniem Wiśniewskiej niejasność pojęć i terminów użytych w dyrektywie, przegłosowanej we wtorek przez Parlament Europejski, będzie wywoływała niepewność wielu zainteresowanych stron i w rezultacie może ograniczać prawa obywateli UE.
"Prawo i Sprawiedliwość jest za poszerzaniem obszarów wolności. Prawa autorskie trzeba chronić, ale nie kosztem praw użytkowników internetu" - podkreśliła.
Według Wiśniewskiej regulacja wzmacnia dominującą pozycję gigantów medialnych i osłabia mniejsze podmioty, których nie będzie stać na płatne licencje. "Projekt był +testowany+ w Niemczech i Hiszpanii i doświadczenie to pokazuje, że małe wydawnictwa po prostu padły. Spowoduje to zakłócenia na rynku i pogłębienie dominacji dużych platform" - uważa europosłanka.
Tego samego zdania jest jej partyjny kolega, europoseł Karol Karski (EKR, PiS), który odnosząc się do polaryzacji stanowisk w PE podkreślił, że po każdej stronie sporu były argumenty, natomiast regulacje generalnie są korzystniejsze dla wielkich koncernów medialnych. Karski zadeklarował, że dla niego najważniejsza w tej sprawie jest wolność internetu i dlatego głosował za odrzuceniem dyrektywy.
"Generalnie te rozwiązania są korzystne dla dużych koncernów medialnych, które są właścicielami wielu materiałów, wielu praw autorskich. Natomiast z punktu widzenia naszych mediów krajowych, z punktu widzenia mniejszych, średnich mediów, mediów polskich, to są to rozwiązania niekorzystne. Nie mówię o +odnogach+ ogólnoświatowych koncernów, co widać nawet po podejściu do tematu" - ocenił Karski.
Również jego zdaniem wdrożenie przepisów będzie oznaczało wprowadzenie prewencyjnej cenzury w internecie. "Ci, którzy prowadzą strony internetowe, będą zobligowani, aby sprawdzać wstępnie, czy te treści są zgodne z przepisami prawa autorskiego i prawami pokrewnymi, ale przy okazji będą dokonywali innej weryfikacji (…), będzie się więc odbywała wstępna selekcja" – podkreślił europoseł.
Zupełnie inny pogląd zaprezentował w środę dziennikarzom w PE w Strasburgu szef Rady Europejskiej Donald Tusk, który powiedział, że przyjęta przez europarlament dyrektywa to rozwiązanie bezpieczne z punktu widzenia wolności w internecie.
"Odnoszę wrażenie, że wiele argumentów przeciwko dyrektywie miało charakter trochę demagogiczny. Według mojej oceny nie są zagrożone wolności w internecie" - oświadczył Tusk. Jego zdaniem dzięki nowym regulacjom obrona praw autorskich wreszcie doczekała się "może nie idealnych, ale sensownych rozwiązań".
Głosowanie w PE to nie koniec procedury legislacyjnej. Wtorkową decyzję Parlamentu będą musiały zatwierdzić jeszcze państwa członkowskie. W niektórych krajach UE, w tym Polsce, dyrektywa budzi kontrowersje. Bywa określana mianem ACTA2, a podstawowa obawa jej przeciwników dotyczy możliwości ograniczenia wolności słowa w internecie. Najwięcej wątpliwości budzą artykuły 11 i 13 dyrektywy, które wprowadzają obowiązek filtrowania treści pod kątem praw autorskich i określają tzw. prawa pokrewne dla wydawców prasowych.
W Polsce projekt dyrektywy oprotestowała szeroka koalicja, w której skład weszły m.in. Związek Pracodawców i Przedsiębiorców, Związek Cyfrowa Polska, Federacja Konsumentów czy Krajowa Izba Gospodarcza. Tuż przed głosowaniem koalicja zaapelowała do polskich europarlamentarzystów o odrzucenie dyrektywy. Podobnych obaw nie mieli redaktorzy naczelni 30 dużych polskich gazet, którzy lobbowali za poparciem regulacji. Dzienniki te ukazały się w poniedziałek z niezadrukowaną stroną tytułową.
Parlament Europejski w wydanym w środę oświadczeniu podkreślił, że regulacje nie dotyczą zwykłych użytkowników, a będą miały wpływ jedynie na duże platformy internetowe i agregatory wiadomości, takie jak YouTube, Google News czy Facebook. Miałyby one zostać zobowiązane do "płacenia twórcom - artystom, muzykom, aktorom, agencjom prasowym i ich dziennikarzom - należnego wynagrodzenia".
"Nie powstaną żadne nowe prawa ani obowiązki; treści, które są obecnie legalne i które można udostępniać, pozostaną legalne i dostępne" - podkreślono w komunikacie PE.
Europarlament zaprzeczył, jakoby dyrektywa miała wprowadzić cenzurę. W komunikacie podkreślono ponadto, że osiągnięte porozumienie przewiduje szczególną ochronę platform typu start-up.
Ze Strasburga Mateusz Kicka
kic/ woj/