Poniedziałek, 23 Grudzień 2024

Redaktorzy naczelni polskich gazet apelują do eurodeputowanych

25.03.2019, 08:38 Aktualizuj: 25.03.2019, 09:42
Fot.PAP/F.Guz
Fot.PAP/F.Guz

Apelujemy do polskich europarlamentarzystów o solidarne poparcie w głosowaniu dyrektywy o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym - głosi wspólne oświadczenie, podpisane przez redaktorów naczelnych 30 polskich gazet. Dzienniki te ukazały się w poniedziałek z niezadrukowaną stroną tytułową.

"Białe, niezadrukowane strony najważniejszych polskich gazet nie ukazują się codziennie. To absolutny wyjątek, dowód, że chcemy zwrócić uwagę na sprawę szczególnej dla nas wagi" - głosi oświadczenie. "Apelujemy do eurodeputowanych o wsparcie polskiej kultury. Tym, którzy nas wesprą, podziękujemy. Tych, którzy pozwolą dalej nas okradać, zapamiętamy" - zapowiadają redaktorzy.

"Apelujemy, by poprzeć rozwiązania, które pomogą wprowadzić – również w naszym kraju – nowe, sprawiedliwsze zasady korzystania przez gigantów internetowych z tworzonych przez polskich pisarzy, filmowców, muzyków i dziennikarzy treści. Dzisiejsze rozwiązania brutalnie uderzają w polską kulturę. Twórcy nie otrzymują dostatecznej kompensaty za rozpowszechnianie ich dzieł w internecie. Często żyją w prawdziwym niedostatku albo odchodzą z zawodu. Tracą nie tylko oni, ale przede wszystkim ich odbiorcy" - napisali redaktorzy.

W ich ocenie, "głosowana w Parlamencie Europejskim dyrektywa da szansę na zmianę tych zasad". "Wesprze twórców, ale nie zuboży internautów. Nie odbierze prawa do linków, nie zakaże memów ani nie przyniesie nowych obowiązków dla niekomercyjnych portali. Pomoże za to chronić własność intelektualną i nałoży na gigantów internetowych obowiązek uczciwej zapłaty polskim twórcom" - napisano w  apelu do europarlamentarzystów.

Dyrektywa o prawach autorskich ma być głosowana w PE we wtorek. Ma ona zmienić na jednolitym rynku cyfrowym zasady publikowania treści w internecie. W niektórych krajach UE, w tym Polsce, budzi kontrowersje. Bywa określana mianem ACTA2, a podstawowa obawa jej przeciwników dotyczy możliwości ograniczenia wolności słowa w internecie.

Najwięcej wątpliwości budzą artykuły 11. i 13. dyrektywy. Art. 13 wprowadza obowiązek filtrowania treści pod kątem praw autorskich, natomiast art. 11 dotyczy tzw. praw pokrewnych dla wydawców prasowych. Polska, Holandia, Włochy, Finlandia i Luksemburg nie poparły wypracowanego porozumienia w Radzie UE w tej sprawie.

Parlament Europejski w opublikowanej niedawno analizie projektu zapewnił, że nie dotyczy on zwykłych użytkowników, a będzie miał jedynie wpływ na duże platformy internetowe i agregatory wiadomości jak YouTube, Google News czy Facebook. Miałyby one zostać zobowiązane "do płacenia twórcom (artystom, muzykom, aktorom, agencjom prasowym i ich dziennikarzom) należnego wynagrodzenia".

"Nie powstaną żadne nowe prawa ani obowiązki; treści, które są obecnie legalne i które można udostępniać, pozostaną legalne i dostępne" - podkreślono w komunikacie PE.

"Ze względu na przestarzałe przepisy dotyczące praw autorskich platformy internetowe i serwisy informacyjne są obecnie w uprzywilejowanej pozycji, podczas gdy prace artystów, wydawców wiadomości i dziennikarzy, którzy w najlepszym wypadku dostają za nie niewielkie wynagrodzenia, krążą bezpłatnie w sieci. Utrudnia to bardzo artystom i pracownikom mediów uzyskanie dochodów pozwalających na godne życie" - zapewniono.

Jak oceniono, gdy dyrektywa wejdzie w życie "duże platformy internetowe i agregatory wiadomości będą bardziej niż obecnie skłonne do zawierania umów licencyjnych z artystami i wydawcami prasy, którzy wcześniej ujawnią się jako właściciele publikowanej zawartości".

"Umowy te powinny gwarantować artystom i wydawcom prasy adekwatne wynagrodzenie. Motywacja platform do zawierania takich umów będzie tym silniejsza, że w przypadku ich braku poniosą bezpośrednią odpowiedzialność za udostępnianie treści, za które nie uiściły opłaty licencyjnej. Dotychczasowe przepisy dają platformom więcej możliwości uchylania się od tego obowiązku.

PE zaprzecza też, by dyrektywa miała wpłynąć na wolność internetu lub spowodować jego cenzurowanie.

"Dyrektywa nie wprowadzi cenzury. Zwiększając odpowiedzialność prawną, dyrektywa zwiększy presję na platformy internetowe do zapewniania godziwych wynagrodzeń twórcom, dzięki którym zarabiają pieniądze. Nie ma to nic wspólnego z cenzurą" - zapewniono.

js/
 

Więcej o:

PLIKI COOKIES

Ta strona korzysta z plików cookie. Sprawdź naszą politykę prywatności, żeby dowiedzieć się więcej.