Jarosław Kalinowski (PSL/EPP) zamierza ubiegać się o trzecią kadencję w Parlamencie Europejskim i dalej walczyć o wyrównanie dopłat bezpośrednich dla rolników. Uważa, że Wspólna Polityka Rolna powinna pozostać priorytetem działalności PE.
Europoseł ocenia, że zarzuty dotyczące przystąpienia PSL do Koalicji Europejskiej i utraty tożsamości tej partii są fałszywe. My, ludowcy podjęliśmy jedyną możliwą słuszną decyzję w aktualnej sytuacji politycznej - podkreśla.
PAP: Co w Pana ocenie udało się osiągnąć Parlamentowi Europejskiemu, a czego nie udało się osiągnąć, w kadencji 2014-2019?
Jarosław Kalinowski: Do osiągnięć mijającej kadencji można z pewnością zaliczyć szereg rozwiązań prawnych, które miały za zadanie scalić Unię, zmniejszyć różnice między państwami zarówno pod względem gospodarczym, jak i społecznym. Kryzys migracyjny był ważną próbą dla całej Unii Europejskiej, ale uważam, że mimo różnic, udało się tak skoordynować działania, aby ten ogromny przecież problem – największy w ostatnim czasie – udało się w dużym stopniu opanować. Poza tym uczestniczyliśmy w tworzeniu ram prawnych, których celem było przygotowanie Unii do sprawnego funkcjonowania po opuszczeniu jej przez Wielką Brytanię.
Choć budżet UE będzie ostatecznie uchwalony w następnej kadencji, to trzeba docenić wkład PE w prace nad przyszłym budżetem. W tych obszarach moim zdaniem Parlament Europejski spełnił swoje zadanie na tyle, na ile było to możliwe, wskazując, choćby w swoim stanowisku, że nie należy redukować nakładów na politykę spójności i WPR. Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie udało się niestety dokończyć prac nad reformą Wspólnej Polityki Rolnej. Liczba spotkań i debat w Komisji udowodniła, że WPR to prawdziwie wspólnotowa polityka Unii Europejskiej o ogromnym znaczeniu dla bezpieczeństwa żywnościowego, mieszkańców i gospodarki, a jednocześnie najbardziej zróżnicowana, każdy kraj posiada bowiem własną specyfikę.
Kończąca się kadencja pozostawia niedosyt w działaniach promujących wspólne wartości i idee, tutaj mówię już w wymiarze ogólnym. Właśnie dlatego m.in. obserwujemy dziś wzrost populizmu i eurosceptycyzmu. Te zjawiska umocniły się na tyle, że nie sposób ich nie dostrzegać, także w kontekście wyborów majowych. Spotęgowanie nastrojów antyunijnych przełoży się na przyszły obraz Parlamentu, a więc i funkcjonowanie całej Unii.
- Co postrzega Pan jako osobisty sukces? Co udało się Panu zrobić dla Polski, dla swojego regionu?
- Moją domeną w Parlamencie Europejskim i poza nim zawsze było, jest i pozostanie rolnictwo, a więc i Wspólna Polityka Rolna, która w obecnych realiach stanowić będzie nadal prawie 40 proc. unijnego budżetu. Jeśli więc mam wskazać na osobiste sukcesy, to chcę wspomnieć zapis mojego autorstwa, dotyczący konieczności wyrównania dopłat bezpośrednich w raporcie o tworzeniu miejsc pracy z wykorzystaniem instrumentów Wspólnej Polityki Rolnej. Taki zapis znalazł się po raz pierwszy w oficjalnym dokumencie Parlamentu Europejskiego, a to droga do zapewnienia równych warunków konkurencji na rynku europejskim i wsparcia dla polskich rolników na takim samym poziomie, jak w przypadku państw zachodniej Europy.
Za sukces uznaję również uzyskanie znacznie wyższego wsparcia bezpośredniego dla polskich rolników niż proponowała Komisja Europejska. W projekcie obecnej perspektywy budżetowej KE proponowała 200 euro na hektar. W wyniku przesunięć między filarami i podniesieniu współfinansowania krajowego II filaru, faktyczna pomoc dla naszych rolników to średnio 250 euro na hektar. Jest to więc blisko 20 miliardów złotych więcej dla polskiego rolnictwa przez 7 lat (w budżecie UE na lata 2014-2020). Cieszę się, że byłem współautorem tych rozwiązań.
Ważną częścią mojej pracy parlamentarnej w mijającej kadencji pozostawała także energia odnawialna. Byłem organizatorem konferencji poświęconym tej kwestii. Uważam za sukces utrzymanie poziomu 7 proc. wykorzystania biopaliw w transporcie, mimo że Komisja Europejska proponowała zmniejszenie tej produkcji. Obecnie w Komisji Rolnictwa pracuję nad tym, aby dopłaty unijne otrzymywali tzw. aktywni rolnicy, a więc ci, którzy prowadzą faktyczną działalność rolniczą. Wtedy unijna pomoc będzie efektywniejsza.
- Jakie są według Pana priorytety dla PE na kolejną kadencję?
- Parlament powinien zdecydowanie skupić się na analizie sytuacji po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii. Brexit to wydarzenie bez precedensu w historii UE, na to więc będzie trzeba położyć główny nacisk. Ponadto wciąż kluczowa będzie debata nad polityką migracyjną, sytuacją na Ukrainie oraz w kwestiach środowiskowych.
Jako rolnik uważam, że Wspólna Polityka Rolna musi pozostać priorytetem działalności PE. Zwłaszcza że przynosi korzyści nie tylko producentom rolnym, ale przede wszystkim konsumentom europejskim, zapewniając im prawdopodobnie najlepszą żywność na świecie, a na pewno wysokiej jakości i w stosunkowo niskiej jak na tę dobrą jakość cenie i kształtując przyjazną ludziom przestrzeń wiejską. Zreformowana WPR powinna zapewnić polskiej wsi środki, które pozwolą na potrzymanie trendu, który utrzymuje się od kilku lat. Mówię tu o polskim rolnictwie jako najszybciej rozwijającym się rolnictwie w Europie. Polska wieś ma potencjał, który wciąż należy starannie wykorzystywać. A do tego potrzebne jest uwzględnienie specyfiki naszego regionu i potrzeb polskich rolników we wciąż opracowywanej reformie Wspólnej Polityki Rolnej. Rozwój obszarów wiejskich w Polsce musi postępować także w kolejnych latach.
- W jaki sposób politycznie zmieni się Parlament Europejski - i czy w ogóle się zmieni - w kolejnej kadencji?
- Tak jak już wspominałem, politycznie Parlament Europejski zmieni się z pewnością. Największa zmiana związana będzie z większą – być może historycznie największą – liczbą eurosceptyków w PE. Prawdopodobnie nie zdominują Parlamentu, ale ich głos będzie miał duże znaczenie. Najnowsze prognozy pokazują, że spadek poparcia mogą zanotować natomiast socjaldemokraci, czy zieloni. Jednak zgodnie z prognozami, nawet jeśli z mniejszą liczbą mandatów, wciąż największy udział stanowić będą w PE chadecy z Europejskiej Partii Ludowej, do której należy m.in. PSL. Nasze stanowisko pozostaje takie samo. Jeśli ktoś chce reformować, ulepszać daną organizację, nie może tego dokonać poprzez opuszczenie jej, jak postanowili Brytyjczycy. Dlatego tak ważny jest udział polityków proeuropejskich w pracy Parlamentu. A do takich należą z pewnością członkowie Polskiego Stronnictwa Ludowego. Jeśli się z czymś nie zgadzamy – pracujemy razem nad poprawieniem tego. To również jest istota Unii.
- Czy będzie się Pan ubiegał o reelekcję? Jakie są Pana motywacje? Czy z tego samego komitetu? Jeśli nie - jakie są Pańskie dalsze plany?
- Podjąłem decyzję o starcie w tegorocznych wyborach z listy Polskiego Stronnictwa Ludowego w ramach Koalicji Europejskiej. Pomimo fałszywych zarzutów, że przystąpienie do koalicji oznacza utratę tożsamości, uważam, że my, ludowcy podjęliśmy jedyną możliwą słuszną decyzję w aktualnej sytuacji politycznej. Ja nadal wiem, jaką formację reprezentuję i tym samym ludowym wartościom pozostaję wierny od początku mojej działalności publicznej. Odkąd wybrano mnie na wójta gminy Somianka w 1990 roku, zawsze reprezentowałem i reprezentować będę PSL i społeczność wiejską. Przez ostatnie dziesięć lat pracowałem w Parlamencie Europejskim, kierując się tym samym, czym kierowałem się, będąc wicepremierem i ministrem rolnictwa, kandydatem w wyborach prezydenckich czy posłem w parlamencie krajowym. Podobnie będzie w przypadku reelekcji - żeby korzyści odnosiło całe społeczeństwo, chciałbym wciąż dbać o sprawy polskich rolników i reprezentować polską wieś, na forum europejskim - konfrontując nasze oczekiwania i potrzeby ze stanowiskiem przedstawicieli pozostałych państw członkowskich i instytucji unijnych. Bo to polityka jest dla nas. Moje motywacje – podobnie jak priorytety – pozostają zatem te same.
- Kto był Pana zdaniem najbardziej pracowitym polskim europosłem kadencji 2014-2019?
- W mojej ocenie ten tytuł należy się Janowi Olbrychtowi. Biorąc pod uwagę jego pracę w Komisji Budżetowej i związaną z tym odpowiedzialność, nie mam co do tego wątpliwości. Posła Olbrychta charakteryzuje merytoryczność, klasa i kultura polityczna. Również brak pychy, której dzisiaj już niestety coraz więcej w przestrzeni publicznej. Życzę panu posłowi powodzenia w nadchodzących wyborach.
ktt/ woj/