Kiedy dostałam propozycję startu z czwartego miejsca w Warszawie z listy Koalicji Europejskiej w wyborach do PE, pomyślałam, że to niedobry ruch, a później - że trzeba podjąć walkę – powiedziała PAP europosłanka Danuta Huebner (PO).
Początkowo start byłej komisarz UE ds. polityki regionalnej w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego był niepewny. Huebner otrzymała propozycję kandydowania z czwartego miejsca listy Koalicji Europejskiej w Warszawie, podczas gdy w wyborach do PE w 2009 i w 2014 r. była liderką tej listy. Europosłanka początkowo nie chciała się zgodzić na start; w minionym tygodniu Huebner zgodziła się na kandydowanie.
"Moja pierwsza myśl, kiedy dostałam propozycję bycia +czwórką+ w Warszawie, to było takie myślenie, że to jest bardzo niedobry ruch w kontekście usunięcia, niewpuszczenia czy nieuwzględnienia na listach bardzo wielu kolegów z obecnej grupy (europosłów), że chyba trochę zostało to przegięte w stronę utraty zdolności, skuteczności" – powiedziała Huebner.
Jak dodała, doszła jednak do wniosku, że należy podjąć walkę. "Ryzyko jest zbyt duże i trzeba zrobić wszystko, żebyśmy mieli w Parlamencie Europejskim +masę krytyczną+ ludzi bardziej skutecznych, z uwagi na ich instytucjonalną historię" – podkreśliła b.komisarz.
W jej ocenie start z czwartego miejsca to większe wyzwanie, ale "gra jest warta świeczki". Zaznaczyła jednocześnie, że bycie "jedynką" na liście jest ważne, gdyż do mediów zapraszani są ludzie z czołówek list i to oni będą nadawać rytm dyskusji o Europie.
Zdaniem Huebner choć „nie ma ludzi wiecznych", specyfika PE wymusza znalezienie dobrej równowagi między wprowadzaniem ludzi nowych, w szczególności młodych, a zachowaniem pewnej "masy krytycznej", rozumianej jako skuteczność w działaniu.
"Europa nie jest taką prostą sprawą i trzeba spędzić parę lat, żeby po pierwsze zrozumieć, w jaki sposób można być skutecznym w instytucjach europejskich, w szczególności w Parlamencie Europejskim; trzeba też trochę czasu, żeby wyrobić sobie pozycję, nazwijmy to reputacją, która potem pozwala być bardziej skutecznym w różnych działaniach" – wyjaśniła.
Według Huebner jeśli przy tworzeniu tej "nowej struktury" zbyt duży ciężar położy się na wymianę ludzi i zarazem odejście zbyt dużej liczby polityków, którzy mają doświadczenie i zbudowali ważne "sieci wpływów" i kontaktów, to można wszystko poprzerywać i stracić. Na zbudowanie tego politycznego kapitału od zera potrzeba czasu, tymczasem – w ocenie byłej komisarz - idą dość trudne czasy, jeżeli chodzi o Europę i Polskę. Dlatego zachowanie tej "masy krytycznej" jest istotne - oceniła.
"Zdecydowałam się zostać, bo wydawało mi się, że bardzo będzie mało w tych wyborach, tych, którzy znają Europę. A ponieważ ja wierzę w różne symetrie, wiec wydawało mi się, że trochę tak jakby ta symetria została zachwiana, dlatego zdecydowałam się przyjąć tę propozycję i walczyć o Polskę w Europie i o Europę, bo obie te walki będą trudne" – oświadczyła.
Na pytanie, czy kogoś szczególnie brakuje jej na listach do PE, Huebner powiedziała, że współpracowała dużo z Danutą Jazłowiecką, która nie będzie kandydować. "Trochę mi szkoda, że niektórzy koledzy nie znaleźli się także obok niesamowitej postaci, jaką jest Janeczka Ochojska (+jedynka" na liście w okręgu dolnośląsko-opolskim, nie znalazł się na tej liście jej dotychczasowy lider europoseł Bogdan Zdrojewski). Myślę, że mogłoby to być także większe wsparcie dla niej, gdyby (na liście) byli koledzy, którzy mocno już +siedzą+ w Europie" – uważa Huebner.
Zastrzegła, że współpraca wszystkich w ramach Koalicji Europejskiej będzie bardzo ważna, nawet jeżeli zwycięscy kandydaci pójdą później do różnych grup politycznych, gdyż będzie to koalicja proeuropejska i propolska.
W PE istnieje obecnie osiem grup politycznych. Trzy największe frakcje polityczne – Grupa Europejskiej Partii Ludowej (Chrześcijańscy Demokraci/EPL), Grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim (S&D) oraz Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (EKR) - skupiają zdecydowaną większość europosłów z Polski, tj. 45 z 51 eurodeputowanych.
W najbliższych wyborach do PE, które w Polsce odbędą się 26 maja, "jedynką" na liście Koalicji Europejskiej w Warszawie będzie były premier Włodzimierz Cimoszewicz. Drugie miejsce otrzymał poseł Andrzej Halicki, z trzeciej wystartuje posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz. Za Huebner, kandydującą z czwartego miejsca, z piątej pozycji wystartuje poseł do PE Michał Boni.
Z powodu brexitu Polacy będą tym razem wybierać o jednego europosła więcej, czyli 52 eurodeputowanych.
Ze Strasburga Mateusz Kicka
kic/ woj/