Poniedziałek, 6 Maj 2024

Dyrektywa o prawach autorskich przyjęta większością 74 głosów

26.03.2019, 15:01 Aktualizuj: 27.03.2019, 19:14
Fot.Flickr
Fot.Flickr

Parlament Europejski przegłosował we wtorek w Strasburgu dyrektywę o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym, która ma zmienić zasady publikowania i monitorowania treści w internecie. Za wywołującymi kontrowersje regulacjami opowiedziało się 348 europosłów, 274 było przeciw, a 36 wstrzymało się od głosu.

Przegłosowane zostały m.in. kontrowersyjne artykuły 11. i 13., które znajdują się w dyrektywie. Artykuł 13. wprowadza obowiązek filtrowania treści pod kątem praw autorskich, natomiast artykuł 11. dotyczy tzw. praw pokrewnych dla wydawców prasowych.

Na mocy zmian przepisami art. 13. nie będą objęte: encyklopedie internetowe, takie jak np. Wikipedia, archiwa edukacyjne i naukowe oraz platformy pasywne (tzw. usługi w chmurze dla indywidualnych użytkowników jak Dropbox), platformy w ramach otwartego dostępu, platformy sprzedażowe jak Ebay czy Amazon i wszystkie platformy, których głównym celem nie jest dostęp do treści objętych prawem autorskim (np. portale randkowe), ani ich magazynowanie.

Platformy, których dotyczy art. 13., powinny podpisać licencje z właścicielami praw na treści chronione prawem autorskim. Jeśli platforma nie otrzyma takiej licencji, będzie musiała usunąć treści wskazane przez właściciela praw. Jeśli platforma nie dopełni obowiązków, będzie odpowiedzialna za nielegalne treści wprowadzane przez użytkowników.

Start-upy będą podlegały mniejszym restrykcjom niż wielkie, od lat działające na rynku firmy internetowe. Regulacjami nie będą objęte też prace internautów takie jak memy, gify itp.

Art. 11., określany przez jego przeciwników jako podatek od linków, odnosi się do tego, jakie elementy artykułu dziennikarskiego mogą być publikowane przez agregatory treści bez konieczności wnoszenia opłat licencyjnych. Regulacje wymagają, by platformy, takie jak np. Facebook, płaciły posiadaczom praw autorskich za publikowane przez użytkowników treści albo kasowały takie materiały. Wydawcy prasy będą mieli możliwość negocjowania licencji z platformami i agregatorami treści.

Nowe prawo nie dotyczy prywatnego i niekomercyjnego użytkowania tekstów prasowych przez indywidualnych użytkowników, nie dotyczy również hiperlinków, a wraz z nimi krótkiego wyciągu z artykułu. Na mocy przepisów wydawcy mają obowiązek dzielenia się wpływami z nowego prawa z autorami danej publikacji.

Komisja Europejska z zadowoleniem przyjęła decyzję PE, podkreślając, że zawiera ona zmodernizowane regulacje odpowiednie dla wieku cyfrowego. Według KE dyrektywa ma przynieść wymierne korzyści obywatelom, wszystkim kreatywnym sektorom, prasie, badaczom, nauczycielom i instytucjom dziedzictwa kulturowego. Komisja argumentuje, że nowe przepisy wzmocnią branże kreatywne w UE, które odpowiadają za 11,65 mln miejsc pracy, 6,8 proc. PKB, generując 915 miliardów euro rocznie.

Inne zdanie ma Google, internetowy gigant, którego interesy są mocno związane z wprowadzanymi właśnie regulacjami. "Dyrektywa o prawach autorskich została poprawiona, ale nadal będzie prowadzić do niepewności prawnej i zaszkodzi europejskim branżom kreatywnym i cyfrowym" - napisał w przesłanym do mediów oświadczeniu rzecznik Google.

Rozczarowania wynikiem głosowania jest też europejska organizacja zajmująca się prawami konsumentów BEUC. "Pomimo ostrzeżeń, wyrażanych przez naukowców, organy ochrony prywatności, przedstawicieli ONZ i setki tysięcy konsumentów w całej Europie, Parlament Europejski dał zielone światło bardzo niezrównoważonemu prawu autorskiemu. Konsumenci będą musieli ponieść konsekwencje tej decyzji. Ich obawy zostały wyrażone głośno i wyraźnie, ale posłowie do PE zdecydowali się je zignorować" - oświadczyła dyrektor generalna BEUC Monique Goyens.

Komisja Europejska odrzuca jednak krytykę, przekonując, że dyrektywa chroni wolność słowa, która jest podstawową wartością Unii Europejskiej.

Europosłowie PiS poinformowali na konferencji w Strasburgu, że w głosowaniu opowiedzieli się przeciwko dyrektywie o prawach autorskich. To smutny dzień dla wszystkich użytkowników internetu - ocenił Tomasz Poręba. "Prawo i Sprawiedliwości głosowało przeciwko cenzurze w internecie, przeciwko tym wszystkim zapisom tej dyrektywy, które w sposób bardzo zły będą ograniczać wolność w internecie dla użytkowników tego medium. To bardzo smutny dzień dla wszystkich użytkowników internetu. Byliśmy, jesteśmy i będziemy przeciwko cenzurze w internecie, która niestety po przegłosowaniu tego raportu jest bardzo prawdopodobna" - zaznaczył.

"Nasze stanowisko jest jasne i zawsze było jasne. Byliśmy przeciwni tej dyrektywie z bardzo prostego powodu: ona faworyzuje gigantów medialnych (...). Ta dyrektywa przede wszystkim służy interesom wielkich, jest wymierzona przeciw średnim i małym" - powiedział szef EKR Ryszard Legutko.

Głosowanie podzieliło europosłów PO. Większość z tych, którzy wzięli udział w głosowaniu, poparła ją; kilku było przeciw, kilku nie wzięło udziału w głosowaniu.

Zgodnie z dokumentami PE za dyrektywą opowiedzieli się: Danuta Huebner, Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, Barbara Kudrycka, Julia Pitera, Marek Plura, Bogdan Zdrojewski i Tadeusz Zwiefka.
Przeciwko głosowali: Michał Boni, Danuta Jazłowiecka, Adam Szejnfeld i Róża Thun.

Nie głosowali m.in. Jerzy Buzek i Dariusz Rosati. W oświadczeniu napisali, że zdecydowanie popierają dyrektywę. "Nie wzięliśmy jednak udziału w głosowaniu ze względu na oczywisty konflikt interesu: sprawa dotyczy również bezpośrednio najbliższych osób z naszych rodzin” – dodali.

Jak tłumaczy wiceminister kultury Paweł Lewandowski, rząd przy wdrażaniu dyrektywy będzie mógł skorzystać z nieprecyzyjności przepisów, by ograniczyć jak najbardziej jej negatywne skutki.
Zaznaczył, że "rząd zgadza się z ideą wprowadzenia jednolitego rynku cyfrowego, wzmocnieniem ochrony prawo-autorskiej twórców, jednak metody zastosowane w tej dyrektywie w ocenie rządu budzą obawy związane przede wszystkim z ograniczeniem obiegu informacji, która jest kluczowa w nowoczesnych społeczeństwach i gospodarkach oraz zagrożeniem wprowadzenia bezprecedensowego filtrowania treści przez korporacje międzynarodowe, bez kontroli państwa".

Lewandowski przypomniał, że rząd od momentu prawomocnego zakończenia procedury ma dwa lata na implementację dyrektywy.

luo/ stk/ ksi/ woj/

Więcej o:

PLIKI COOKIES

Ta strona korzysta z plików cookie. Sprawdź naszą politykę prywatności, żeby dowiedzieć się więcej.