Kontrowersyjna dyrektywa o prawach autorskich UE została w poniedziałek przyjęta przez państwa Unii. W końcowym głosowaniu większość państw członkowskich UE poparła projekt. Polska i pięć innych krajów były przeciwko.
W głosowaniu przeciwko dyrektywie były: Polska, Luksemburg, Holandia, Włochy, Szwecja i Finlandia. Nie wystarczyło to jednak, żeby zablokować wejście w życie regulacji. Od głosu wstrzymały się: Belgia, Estonia i Słowenia.
W lutym w Brukseli przedstawiciele krajów UE porozumieli się w sprawie kontrowersyjnych regulacji dotyczących prawa autorskiego. Osiem państw, w tym Polska i Włochy, wypowiedziało się przeciwko propozycji przepisów. Nie wystarczało to jednak, aby zablokować wejście w życie nowego prawa. Był to dopiero jeden z etapów procesu legislacyjnego.
W kolejnym etapie, kilka dni później w lutym, przedstawiciele krajów UE, Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej zawarli kompromis w sprawie ostatecznego kształtu nowych regulacji. Ten kompromis w marcu poparł PE na sesji plenarnej.
Kompromis musiały jednak jeszcze zatwierdzić ostatecznie kraje członkowskie, co stało się w poniedziałek.
Najwięcej kontrowersji w dyrektywie budzą artykuły 11 i 13. Artykuł 13 wprowadza obowiązek filtrowania treści pod kątem praw autorskich, natomiast artykuł 11 dotyczy tzw. praw pokrewnych dla wydawców prasowych.
Ten pierwszy jest najczęściej przywoływany w kontekście zagrożenia dla wolności wypowiedzi w sieci. Na mocy zmian przepisami art. 13 nie będą objęte: encyklopedie internetowe, np. Wikipedia, archiwa edukacyjne i naukowe oraz platformy pasywne (tzw. usługi w chmurze dla indywidualnych użytkowników jak Dropbox), platformy w ramach otwartego dostępu, platformy sprzedażowe jak Ebay czy Amazon i wszystkie platformy, których głównym celem nie jest dostęp do treści objętych prawem autorskim (np. portale randkowe) ani ich magazynowanie.
Platformy, których dotyczy art. 13, powinny podpisać licencje z właścicielami praw na treści chronione prawem autorskim. Jeśli platforma nie otrzyma takiej licencji, będzie musiała usunąć treści wskazane przez właściciela praw. Jeśli platforma nie dopełni obowiązków, będzie odpowiedzialna za nielegalne treści wprowadzane przez użytkowników. Regulacjami nie mają być jednak objęte prace internautów takie jak memy, gify itp.
Art. 11., określany przez przeciwników jako podatek od linków, odnosi się do tego, jakie elementy artykułu dziennikarskiego mogą być publikowane przez agregatory treści bez konieczności wnoszenia opłat licencyjnych. Regulacje wymagają, by platformy, np. Facebook, płaciły posiadaczom praw autorskich za publikowane przez użytkowników treści albo kasowały takie materiały. Wydawcy prasy będą mieli możliwość negocjowania licencji z platformami i agregatorami treści.
Nowe prawo nie dotyczy prywatnego i niekomercyjnego użytkowania tekstów prasowych przez indywidualnych użytkowników, nie dotyczy również hiperlinków, a wraz z nimi krótkiego wyciągu z artykułu. Na mocy przepisów wydawcy mają obowiązek dzielenia się wpływami z nowego prawa z autorami danej publikacji.
W ubiegłym tygodniu w czwartek na spotkaniu unijnych ambasadorów w Brukseli Polska wyraziła sprzeciw wobec propozycji przyjęcia dyrektywy w sprawie prawa autorskiego. Z nieoficjalnych informacji wynika, że stanowisko Polski zostało następnie poparte przez Holandię, Finlandię, Włochy i Luksemburg.
Polska podkreślała – jak relacjonował unijny dyplomata – że choć celem nowych regulacji miało być wzmocnienie funkcjonowania wspólnego rynku, pobudzenie innowacyjności, kreatywności, inwestycji i tworzenia nowych treści w środowisku cyfrowym, to dyrektywa w przyjętym kształcie nie zrealizuje tego celu właściwie. Przedstawiciel polskiej dyplomacji wskazywał też na spotkaniu – jak podało źródło - że dyrektywa w przyjętym kształcie nie zapewnia właściwej równowagi między właścicielami praw autorskich a interesami obywateli UE i firm.
luo/ woj/