Nigdy nie zaakceptujemy Singapuru nad Morzem Północnym - powiedział w środę koordynator Parlamentu ds. Brexitu Guy Verhofstadt. Szef EPL Manfred Weber zaznaczył, że w tej chwili to nie Wielka Brytania opuszcza UE, ale miejsca pracy opuszczają Wielką Brytanię. Natomiast Geoffrey Van Orden (EKR) wezwał do elastyczności zarówno po stronie UE, jak i Wielkiej Brytanii.
Eurodeputowani debatowali w środę nad stanem negocjacji ws. brexitu, a następnie przegłosowali rezolucję. Kluczowe jest pytanie, czy uda się osiągnąć porozumienie zanim Wielka Brytania opuści UE.
W trakcie debaty, mówcy podkreślali ryzyko, jakie niesie brexit bez porozumienia. Ustępujący przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker powiedział, że ryzyko braku porozumienia pozostaje realne i zasadniczo sprowadza się do decyzji rządu Wielkiej Brytanii, ale brexit bez porozumienia nigdy nie będzie wyborem ani preferowanym wariantem dla Unii Europejskiej. "I dlatego uważam, że teraz najlepiej skoncentrować się na tym, co możemy zrobić, aby zawrzeć tę umowę, co jest wskazane i nadal, moim zdaniem, możliwe" – podkreślił Juncker.
Przewodniczący grupy EPL w Parlamencie Europejskim Manfred Weber zaznaczył, że w tej chwili to nie Wielka Brytania opuszcza UE, ale miejsca pracy i firmy opuszczają Wielką Brytanię. "Jedna trzecia brytyjskich firm planuje ją opuścić lub już to robi" – zauważył.
Jedną z najtrudniejszych kwestii w negocjacjach nt. brexitu jest mechanizm ochronny (tzw. backstop) zapobiegający twardej granicy między Irlandią Północną a Republiką Irlandii. Negocjator UE ds. Brexitu Michel Barnier nalegał, aby mechanizm ochronny był pragmatycznym rozwiązaniem konkretnych problemów: "Nie chcemy wracać do fizycznej granicy między Irlandią Północną a Republiką Irlandii; chcemy chronić integralność jednolitego rynku i chcemy chronić gospodarkę całej wyspy" – oświadczył Barnier.
Przewodnicząca grupy S&D Iratxe Garcia Perez wezwała Borisa Johnsona do zagwarantowania obywatelom UE mieszkającym w Wielkiej Brytanii ich praw nabytych. "Zwykli obywatele nigdy nie powinni płacić ceny za błędy popełnione przez swoich przedstawicieli politycznych" – przekonywała. Dodała również, że jej grupa poprze Brytyjczyków, jeśli będą chcieli zmienić zdanie. "Grupa S&D zawsze uważała brexit za historyczną pomyłkę i jesteśmy gotowi wspierać obywateli Wielkiej Brytanii jeśli bedą chcieli jeszcze raz zastanowić się nad swoją decyzją" – powiedziała Garcia Perez.
Koordynator Parlamentu ds. Brexitu Guy Verhofstadt (Renew Europe) uważa, że porozumienie w sprawie brexitu jest wciąż możliwe, ale skrytykował sposób, w jaki Wielka Brytania podchodzi do kwestii praw obywateli i wezwał do "automatycznej rejestracji wszystkich naszych obywateli UE".
Odnosząc się do przyszłych stosunków handlowych, powiedział: „ten Parlament nigdy nie zaakceptuje porozumienia, w którym Wielka Brytania zachowa wszystkie korzyści wolnego handlu, zerowych taryf, a jednocześnie nie będzie w zgodzie z naszymi standardami ekologicznymi, zdrowotnymi, społecznymi”. "Nigdy nie zaakceptujemy Singapuru nad Morzem Północnym. To się nigdy nie wydarzy" – dodał.
Współprzewodniczący grupy Zieloni/WSE Philippe Lamberts stwierdził, że "brexit nie był naszym wyborem, ale szanujemy wybór większości wyborców w Wielkiej Brytanii". "Najlepszym tego dowodem jest fakt, że działamy w dobrej wierze podczas negocjacji umowy regulującej podzielenie, którego żałujemy" – mówił Lamberts.
"Rząd brytyjski chce umowy, ale nie jakiejkolwiek, tylko takiej, która jest do zaakceptowania przez brytyjski parlament i brytyjskich obywateli" - powiedział Geoffrey Van Orden (grupa EKR), wzywając do dobrej woli i elastyczności zarówno po stronie UE, jak i Wielkiej Brytanii.
Van Orden zakwestionował motywy osób proponujących przedłużenie członkostwa Wielkiej Brytanii w UE. "Jaki jest sens kolejnego opóźnienia? Niektórzy z was mogą myśleć, że jeśli przeciągniemy to jeszcze trochę, nastąpi zmiana rządów w Wielkiej Brytanii i być może zmiana zdania. Uważam to za kompletnie błędne mniemanie" – ocenił.
Przewodniczący grupy ID Marco Zanni powiedział, że organy UE nie powinny udzielać lekcji demokracji brytyjskiemu parlamentowi. "Jestem zaniepokojony faktem, że decyzje swobodnie podejmowane przez obywateli, które nie są w smak instytucjom UE, nigdy nie mogą zostać zaakceptowane" – podkreślił. Według europosła, UE boi się odejścia Wielkiej Brytanii ponieważ byłoby "dowodem błędów przeszłości UE".
Z kolei współprzewodniczący grupy GUE/NGL Martin Schirdewan powiedział, że gdy został eurodeputowanym to usłyszał, jak "pewien brexitowiec" mówi, że "imperium musi zostać zniszczone" - miał na myśli Unię Europejską. "Jedyne, co osiągnęli +brexitowcy+, to wepchnięcie Wielkiej Brytanii w największy kryzys polityczny od dziesięcioleci. Taki, za który najwyższą cenę będą musieli zapłacić pracownicy i emeryci. Ta polityka nie leży ani w interesie obywateli Wielkiej Brytanii, ani Europy" – zaznaczył Schirdewan.
Zjednoczone Królestwo ma opuścić UE z końcem października 2019 roku. Przedłużenie tego terminu byłoby możliwe, jeśli wystąpiłby o nie tamtejszy rząd, uzyskując zgodę pozostałych 27 krajów UE.
Negocjatorzy uzgodnili tekst projektu umowy o wystąpieniu Wielkiej Brytanii z UE w listopadzie 2018 r., ale nie został on ratyfikowany, ponieważ brytyjska Izba Gmin trzykrotnie go odrzuciła. W 2019 r., nowy premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson ogłosił, że będzie próbował renegocjować umowę.
kic/