Polski rząd, jak każdy inny rząd kraju Unii Europejskiej, dysponuje prawem weta i my nie zawahamy się go użyć w kontekście budżetu – zaznaczył europoseł Ryszard Czarnecki (EKR/PiS).
Europarlamentarzysta, który uczestniczył w debacie PAP dotyczącej m.in. kolejnego unijnego budżetu, zadeklarował jednocześnie, że wierzy iż przyszłoroczne prezydencje w Radzie UE - najpierw chorwacka, a potem niemiecka - będą szukały konsensusu.
"Mam nadzieję, że przy wyborze nowej Komisji Europejskiej zawrzemy porozumienie także w kontekście budżetu, które będzie zrealizowane przy udziale prezydencji niemieckiej w drugiej połowie 2020 r." - zaznaczył.
Jak powiedział Czarnecki, nie jest niczym nowym to, że budżet jest zatwierdzany w ostatniej chwili, natomiast brexit jest "randką w ciemno" i tak naprawdę nie wiadomo, jak w praktyce będą wyglądały zobowiązania brytyjskie.
W ocenie uczestniczącego w dyskusji europosła Jana Olbrychta (EPL/PO) rozstrzygnięcia w sprawie budżetu zapadną najwcześniej w połowie 2020 r. bądź w drugiej połowie 2020 r. i wtedy "wszystko ruszy".
"Kolejna perspektywa unijna będzie wdrażana z opóźnieniem, bo jak będzie zaakceptowana na końcu 2020 r., to poślizg będzie zdecydowany (…) Zakładam, że poślizg będzie w granicach dwóch lat minimum, około dwóch lat, podobnie jak teraz (w perspektywie 2014-2020 - PAP)" – ocenił europoseł.
Dodał, że poślizgu nie będzie w rolnictwie, bo są to płatności, które "idą z góry", nie będzie też problemu z takimi programami jak Erasmus+. Natomiast z opóźnieniami trzeba się liczyć wszędzie tam, gdzie najpierw trzeba przygotować program, potem przeprowadzić przetargi, a dopiero potem ruszają projekty. Chodzi o politykę spójności, czyli m.in. inwestycje w infrastrukturę i wspieranie przedsiębiorczości.
Olbrycht zaznaczył jednocześnie, że poślizg nie będzie taki bolesny z powodu zasady n+3, przesuwającej płatności z 2020 r. na rok 2023. "Sytuacja jest niepewna z powodu brexitu, więc nikt się tym poślizgiem nie przejmuje, bardziej się wszyscy przejmują konsekwencjami brexitu" – podkreślił Olbrycht.
Obaj europosłowie, Czarnecki i Olbrycht, wskazali, że kluczowe decyzje ws. budżetu w Radzie Europejskiej zapadną już po wyborach w Polsce. Czarnecki zasugerował przy tym, że nadal będzie rządziło PiS, natomiast Olbrycht wyraził nadzieję, że polski rząd się zmieni.
Zdaniem wiceprzewodniczącego PE Bogusława Liberadzkiego (S&D/SLD), opóźnienia nie będą wielkim problemem, dlatego że mamy cykl inwestycyjny, który powoduje, że wchodzimy teraz w "pik" wydawania pieniędzy. "Oczywiście oznacza to także +pik+ cen na materiały: piasek, żwir, cement, cokolwiek, co jest używane w inwestycji. Także lata 2021-2022 nam się bardzo przydadzą do tego, żeby dokończyć inwestycje z tej perspektywy finansowej" – ocenił.
Jego zdaniem, nie jest potrzebny pośpiech lecz wynegocjowanie dobrych warunków, bo jeżeli uruchamianie płatności byłoby uzależnione od oceny poziomu demokraci i praworządności w państwach UE, także w Polsce, to – w ocenie europosła – "może tutaj być tak naprawdę problem".
Inny uczestnik debaty, europoseł Krzysztof Hetman (EPL/PSL) przyznał, że płatności bezpośrednie dla rolników ze Wspólnej Polityki Rolnej "idą z góry" więc nie będzie opóźnień, ale w programie rozwoju obszarów wiejskich (II filar WPR) nastąpi taki sam poślizg, jak w przypadku polityki spójności.
"Dzisiaj tak naprawdę już nie jest kwestia tego, czy wystartujemy na czas, bo to już jest bardzo trudne do zapewnienia, ale dzisiaj walczymy o to, ile tych środków finansowych rzeczywiście będziemy mieli do dyspozycji" – ocenił.
Mówiąc o dopłatach dla rolników Hetman powiedział, że "ktoś cztery lata temu obiecywał podwojone dopłaty bezpośrednich", a może się okazać od 2021 r., że będą one mniejsze, bo zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej zmniejsza się pula na ten cel we Wspólnej Polityce Rolnej w skali całej Unii.
W jego ocenie pierwszą grupą, która odczuje zmniejszenie budżetu UE będą rolnicy.
W perspektywie 2014-2020 Polska jest największym beneficjentem polityki spójności spośród państw członkowskich UE. Z przedstawionej przez Komisję Europejską propozycji dotyczącej przyszłego budżetu unijnego wynika, że kolejna perspektywa miałaby być mniej szczodra dla naszego kraju - Polska w ramach polityki spójności ma otrzymać 23 proc. środków mniej niż obecnie. Uszczuplenie Wspólnej Polityki Rolnej na poziomie UE ma wynieść 5 proc.
Zmniejszeniu budżetu na inwestycje sprzeciwia się Parlament Europejski. Przeciwny cięciom w takich obszarach jak polityka spójności i rozwój obszarów wiejskich jest skupiający unijne samorządy Europejski Komitet Regionów, który jest ciałem doradczym UE. Państwa członkowskie są mocno podzielone w tej sprawie. Polska sprzeciwia się cięciom.
Mateusz Kicka
kic/