Poniedziałek, 13 Maj 2024

Analiza: eurowybory w UK i ich wpływ na równowagę sił w Parlamencie Europejskim

22.05.2019, 12:57 Aktualizuj: 22.05.2019, 13:36
Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Odroczenie terminu brexitu do 31 października br. oznacza, że Zjednoczone Królestwo będzie zobowiązane do przeprowadzenia wyborów do Parlamentu Europejskiego. Zdaniem ekspertów PISM ich wynik wpłynie na równowagę sił w izbie.

Eksperci Polskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych przygotowali analizę implikacji eurowyborów w Zjednoczonym Królestwie na układ sił w Parlamencie Europejskim. Wskazują w niej m.in., że mandat uzyskany przez posłów brytyjskich może skomplikować negocjacje na temat obsady kluczowych stanowisk w UE, ale raczej nie wpłynie na ostateczny rezultat tych rozmów.

Uwarunkowania i konsekwencje prawne wyborów

W publikacji przypomniano, że zgodnie z konkluzjami nadzwyczajnego szczytu Rady Europejskiej z dnia 10 kwietnia br. przedłużony został termin ratyfikowania umowy o wystąpieniu Zjednoczonego Królestwa (UK) z UE. Oznacza to konieczność przeprowadzenia wyborów do Parlamentu Europejskiego (PE), wynikającą z postanowień Traktatu o UE.

Autorzy analizy wskazują, że nie ma pewności, jak długo brytyjscy posłowie będą sprawować mandat. Jak zauważają, odroczenie ma charakter elastyczny (tzw. flextension) i przewiduje, że jeśli umowa o wystąpieniu zostanie ratyfikowana, UK opuści UE pierwszego dnia następnego miesiąca. "Możliwe, że – jeśli do ratyfikacji dojdzie w czerwcu –  wybory w UK się odbędą, lecz wybrani parlamentarzyści nie obejmą mandatów. Z drugiej strony, jeśli dojdzie do kolejnego odroczenia, posłowie brytyjscy będą sprawować mandat dłużej niż do 31 października br." - zauważają eksperci PISM.

Po wyborach PE rozpocznie urzędowanie z taką samą liczbą posłów jak obecnie – 751. Do momentu brexitu odroczone zostanie wdrożenie decyzji o redystrybucji części mandatów przysługujących UK (27 z 73) między 14 państw członkowskich. Modyfikację tę wprowadzono w celu odzwierciedlenia zmian demograficznych zachodzących w państwach członkowskich. Jej największymi beneficjentami będą Francja i Hiszpania – oba państwa zyskają po 5 dodatkowych mandatów, Polska zaś 1. Dopiero po brexicie i opuszczeniu izby przez posłów wybranych w UK mandaty obejmie kolejnych 27 posłów.

Prawdopodobny wynik wyborów w UK

Autorzy analizy przewidują bardzo dobry wynik antyunijnej Brexit Party oraz umiarkowany dla Partii Pracy. Ich zdaniem grupa socjaldemokratyczna w PE wzbogacona o kilkanaście mandatów laburzystów zmniejszy dystans do największego ugrupowania – Europejskiej Partii Ludowej (EPL). Zyska również frakcja Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy (ALDE), która oprócz swoich obecnych sojuszników, brytyjskich Liberalnych Demokratów, będzie starała się przyciągnąć posłów Change UK. O pozyskanie tych ostatnich będą zabiegać również chadecy, niezwiązani obecnie z żadną większą partią brytyjską. Zdecydowanym przegranym wyborów zostałaby rządząca Partia Konserwatywna, której przedstawiciele zasilą frakcję Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR) w mniejszej liczbie niż w ostatnich wyborach. 

Nowy PE po wyborach europejskich w UK

Autorzy analizy zwracają uwagę, że do końca października, a więc do czasu brexitu, posłowie ze Zjednoczonego Królestwa będą mieli prawo do udziału zarówno w głosowaniu zatwierdzającym kandydata na przewodniczącego KE, parlamentarnych przesłuchaniach kandydatów na komisarzy, jak i w ostatecznym głosowaniu udzielającym wotum zaufania całej Komisji.

Zdaniem ekspertów PISM wynik wyborów w UK nie wpłynie jednak na kluczowy element sytuacji politycznej po wyborach: jedyną możliwą arytmetycznie i realną politycznie koalicją w PE, która zapewni większość bezwzględną konieczną do powołania KE, będzie sojusz chadeków, liberałów i socjaldemokratów. Ich zdaniem zmieni się jednak równowaga sił wewnątrz tej koalicji, w związku z relatywnym osłabieniem chadeków wobec partnerów. Dla socjaldemokratów i liberałów może to stanowić dodatkową zachętę do podjęcia próby zablokowania kandydata chadeków na przewodniczącego KE i lansowania na to stanowisko przedstawiciela własnych ugrupowań. 

Eksperci PISM zwracają uwagę, że relacje wewnątrz koalicji skomplikują się bardziej, jeśli, dzięki mandatom brytyjskim, socjaldemokraci zostaną najliczniejszą grupą polityczną w parlamencie. Wskazują tu na sondaże, które dają chadekom względnie bezpieczną przewagę – od kilkunastu do kilkudziesięciu mandatów. "Ale wygranej centrolewicy nie można wykluczyć, tym bardziej że węgierski Fidesz prawdopodobnie opuści frakcję chadecką" - oceniają autorzy analizy. Dodają przy tym, że w tej sytuacji wiodący kandydat socjaldemokratów, Frans Timmermans, mógłby się domagać, by Rada Europejska przedstawiła go PE jako kandydata na przewodniczącego KE. Z kolei chadecy argumentowaliby zapewne, że z uwagi na tymczasowy charakter mandatu posłów brytyjskich ich głosy nie powinny być brane pod uwagę. EPL może utrzymywać, że byłoby to zgodne z duchem wspomnianych wyżej konkluzji Rady Europejskiej. Państwa członkowskie wyrażają w nich oczekiwanie, że Zjednoczone Królestwo będzie uczestniczyło w procesie decyzyjnym w „sposób odzwierciedlający jego sytuację jako występującego państwa członkowskiego”. Spory mogłyby również dotyczyć stanowisk w PE (przewodniczącego i wiceprzewodniczących izby oraz komisji parlamentarnych), które są dzielone między grupy polityczne w oparciu o liczbę członków każdej z nich.

Zdaniem autorów analizy nieporozumienia wewnętrzne mogą utrudnić sojuszowi chadeków, liberałów i socjaldemokratów sprawne powołanie nowego przewodniczącego KE. Do uzyskania większości bezwzględnej koniecznych jest 376 głosów. Według prognoz wyborczych centrowa koalicja będzie dysponowała ok. 420–430 mandatami, więc odmowa poparcia dla kandydata przez 10–15% posłów koalicji może uniemożliwić jego powołanie. Koalicjanci musieliby wtedy zabiegać o poparcie Zielonych lub konserwatystów.

Prawdopodobny dobry wynik brytyjskich zwolenników twardego brexitu wzmocni obóz eurosceptyczny w PE. Jeśli posłowie z Brexit Party zdecydują się nawiązać współpracę z grupą polityczną Matteo Salviniego i Marine Le Pen, eurosceptycy mogą uzyskać status trzeciej siły w PE. Nie umożliwi to jednak zwolennikom tego nurtu blokowania ważnych decyzji.

Wnioski i perspektywy

Autorzy analizy uważają, że modyfikacja równowagi sił w PE, wynikająca z wyborów europejskich w UK, może skomplikować negocjacje na temat obsady kluczowych stanowisk w UE. lecz raczej nie wpłynie na ostateczny rezultat tych rozmów. Według ekspertów PISM byłoby to możliwe jedynie w przypadku zwycięstwa wyborczego socjaldemokratów, uzyskanego dzięki mandatom brytyjskich laburzystów.

Autorzy publikacji wskazują, że wybory europejskie w UK doprowadzą do sytuacji, w której posłowie wybrani w państwie członkowskim wyrażającym wolę rychłego opuszczenia wspólnoty zyskują prawo do udziału w decyzjach kluczowych dla jej przyszłości w wymiarze długoterminowym. "To doświadczenie może skłonić państwa członkowskie do rozważenia zmiany warunków procesu wychodzenia ze wspólnoty (art. 50 Traktatu o UE). Taka modyfikacja mogłaby zakładać, że państwo członkowskie, które wyraziło wolę wystąpienia ze Wspólnoty, nie przeprowadza wyborów do PE. Choć szerzej zakrojona rewizja Traktatu jest bardzo mało prawdopodobna, zbudowanie konsensusu wokół ograniczonej modyfikacji wydaje się osiągalne" - podsumowują autorzy analizy.

Źródło: PISM

mp/

PLIKI COOKIES

Ta strona korzysta z plików cookie. Sprawdź naszą politykę prywatności, żeby dowiedzieć się więcej.